35/1

375 17 1
                                    

Syriusz pov :
Dziękowałem Merlinowi za to, że Lilce nic nie jest. Nie chciałbym wiedzieć co zrobiłby mi Roguś jakby tego nie przeżyła. Prawdopodobnie pilibyśmy teraz ognistą u tego mugolskiego szatana czy jakoś tak... Na szczęście mogłem siedzieć teraz z tą dwójką i cieszyć się z tego, że są razem. Pamiętam jak kiedyś uderzyła mnie w głowę Magiczną Encyklopedią... Chyba nie muszę mówić jak bardzo bolało oberwanie tomem z twardą oprawą i kilkadziesięcioma tysiącami stron.
Wspominali teraz swoje randki... Pfff... Żadne z nich nie mówi prawdy, ale przecież ja tu jestem. SYRIUSZ BLACK PRAWDĘ ZAWSZĘ POWIE!
-Moim skromnym zdaniem - położyłem dłoń na sercu i opuściłem głowę - to waszą najlepszą randką była ta numer cztery... Wiecie cała noc w pokoju życzeń... Powrót nad ranem... Rogacz cały czerwony i rozpalony nie mógł usnąć mimo, że była niedziela-poruszyłem sugestywnie brwiami.
Evans spojrzała na niego i zaśmiała się, on zaś rzucił mi zabijający wzrok.
-Stary-kontynuowałem-nie tylko ty tak miałeś! Dor opowiadała mi, że ta-wskazałem palcem na Rudą-też później nie spała i sama chodziła w skowronkach.
Na moje słowa Lily wzięła kołdrę i zakryła się, aż po czoło. James zaśmiał się jedynie i ukrył twarz w dłoniach. Czego tu się wstydzić ludzie! Za kilka miesięcy będą małżeństwem! Jak oni planują wytłumaczyć w przyszłości dziecku te sprawy i w ogóle ten teges... Chyba wujek pies będzie musiał wkroczyć do akcji...
-Mam nadzieję jednak - przybrałem surowy ton, jakim mówiła Pani Mama Euphemia i McGonagall -że nie planujecie uczynić mnie wujaszkiem za wcześnie! Jeszcze co najmniej 10 lat!
-10!-krzyknęli obydwoje.
-Ja chcę za 2! - wydał się Rogacz.
-Zapomnij - pogroziła mu palcem Lilka - co najmniej 5!
-Błagam cię... Chociaż 3!
-4!
-3!
-Ludzie! - musiałem im to przerwać - zróbcie sobie jedno za dwa lata, drugie za cztery i tak dalej! Ja mogę podawać do chrztu wszystkie!
Na moją odpowiedź znowu całą salę zapełnił głośny śmiech.
Ah.. Jak ja uwielbiam rozbawiać ludzi...

Siedziałem w kawiarni wraz z Jamesem. Evans nas tu wysłała mówiąc, że musimy iść coś zjeść. Oczywiście ja jak najbardziej się z nią w tym zgodziłem.
-Stary - przerwałem mu jedzenie kanapki - dawaj jak się rano obudzi albo wieczorem udawaj przez sen, że mówisz jakieś imię...
-Ale po co?
-Tak dla jaj. Chcę zobaczyć jak Ruda-nienawidzili jak ktoś tak na nią mówił, więc dostałem karcące spojrzenie - Lils zareaguje... Proszę...
-Nie odezwie się do mnie przez tydzień.
Zaśmiałem się. Tak też mogło być...
-Powiem jej, że rzuciłem na ciebie Imperio czy coś takiego...
-Jaaasnee na pewno uwierzy... Jak ty z Lumos masz problem.!
-Osz ty!
Rzuciłem się za nim biegiem. Ja? Najlepszy, najprzystojniejszy, najsłynniejszy i najskromniejszy Syriusz Black miałbym problem z jakimś zaklęciem? Niedoczekanie.
Będę chyba musiał użyć jakiegoś czaru... Ten facet stał się PANTOFLEM... Nie zrobię tego bo Liluś będzie zła, nie mogę mam randkę... Merlinie! Ja rozumiem że starał się o nią od (oficjalnie) 5 roku ale bez przesady...

Normal pov :
Lily gładziła Rogacza po włosach. Nie wiadomo kiedy oddał się w objęcia Morfeusza. Syriusz patrzył a to na nich a to na śpiącego Fleamonta, któremu udało się wysłać żonę do domu. Black przetransmutował sobie fotel w ogromne łóżko. Patrzył wyczekująco na kumpla, ale tak jak się spodziewał on tego nie zrobi... Dyskretnie wziął różdżkę do dłoni i mruknął pod nosem jakieś zaklęcie. Nagle z ust Pottera wydobyło się ciche :
-Em..Emm... Emily.
Evans usłyszała to i od razu zabrała rękę z jego głowy.
Próbowała go obudzić ale nadaremno. Łapa nie mógł powstrzymać śmiechu więc zakrył się poduszką.
W końcu udało mu się opanować i zaczął oglądać poczynania Rudej. Nie mogła dobudzić ukochanego więc użyła Aquamenti.
Ten po chwili obudził się cały mokry i nie wiedział co się stało.
-Co do cholery...
-Kim jest Emily?
-Co?
-Odpowiadaj!
Syriusz przyglądał się tej dwójce czekając, aż okularnik zacznie swoje wytłumaczenia..
-Jakąś dziewczyna z Hufflepuffu chyba... Ale co się stało?
-Nie udawaj, że tylko tyle o niej wiesz. Inaczej nie mowiłbyś jej imienia przez sen - rzuciła bylejak lekko ściągając brwi Lils.
-Co? Imię przez sen? BLACK!
James odwrócił się w jego stronę i zanim cokolwiek powiedział ten już leżał na jego łóżku i targał jego fryzurę, trzymając głowę pod pachą.
-Mówiłem, że tego nie robimy! - każdy wyraz wypowiadał po kilkusekundowej przerwie.
-Jesteście jak dzieci! Małe dzieci! Coś zepsuć, coś zrzucić, coś zrobić, coś powiedzieć... Nie wierzę w was i tyle! - powiedziała Lily po czym odwróciła się na bok.
Podniosła się jednak i palcem wskazującym pokazała na przyszłego męża mówiąc :
-A ty śpisz dzisiaj z Syriuszem!
Po tych słowach wróciła do dawnej pozycji i odpłynęła

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz