47

394 16 1
                                    

Po przebraniu się Lily zeszła na śniadanie do Wielkiej Sali. Przywitał ją James krzycząc :
-Evans! Może chciałabyś zobaczyć się z jakimiś swoimi mężczyznami z przeszłości!
-Wiesz co Potter! Wolałabym spędzić dzień z jakimś głupim jeleniem niż spotkać ich! Dobra jeleń nie był za dobrym przykładem...
-No nie był Ruda! Nie był! - wtrącił między kęsami Black.
-Liluś a może... Chcesz się przejść na spacerek??
-Przestaniesz! Zachowujesz się jak dziecko!
-To według ciebie mężczyzna powinien być słodki i uroczy!
-Ale nie zachowywać się jak pięciolatek!
-Pfff...
-Potter! Mam cię dość!
-Oh kochanie... Nie zmuszaj mnie abym cię zaklął!
-Proszę bardzo! No zaklnij!
Podnieśli się z krzeseł i stojąc po obydwu stronach stołu wpatrywali się w siebie.
Rogacz miał wyciągniętą różdżkę w stronę dziewczyny.
Po chwili zarówno on jak i ona wybuchli śmiechem. Chłopak schował magiczne narzędzie do kieszeni i nachylając się pocałował dziewczynę w policzek.
-Wy jesteście jacyś dziwni! Co to miało być!? - zapytała zdziwiona Dorcas
-Mają odmienne zdanie o tym w jaki sposób Syriusz ma ci zaimponować i pokazać ci jak bardzo cię kocha
Według Jamesa Łapa powinien latać za tobą i rzucać komplementami, co według Lily jest głupotą i jej sposób to pokazanie ci jego prawdziwych uczuć poprzez zwyczajne rzeczy i codzienność.
-Remus! Wydałeś nas! - syknął okularnik, na co Evans rzuciła mu rozbawione spojrzenie.
-Poczekaj... Poczekaj... Oni.. To.. Syriusz? Co! - zaczęła drzeć się Meadows.
-Bo Dor ja cię kocham! - zaczął przekrzykiwać ją Black.
-To samo mówiłeś jakiś miesiąc temu! Ba nawet dwa! A od tego czasu z iloma laskami spałeś! Połową Hogwartu! - na koniec swojej wypowiedzi brunetka wylała na niego zawartość swojego kubka.
-Ale posłuchaj! Próbowałem zapomnieć bo mnie olewasz! Masz mnie w dupie! Dosłownie!
Został spoliczkowany
-Wiesz ile razy chciałam dać Ci szansę! Wiele! O wiele za dużo! Ale zawsze akurat tej nocy Pan Wielki CasaNova był zajęty jakąś pustą lalą, która mu się napatoczyła na korytarzu.
Wybiegła z sali, a Lily rzucając Huncwotom wkurzone spojrzenie wstała aby iść za nią.
-Mówiłam! Mówiłam! - wydarła się na odchodne i trzasnęła drzwiami.

-James!
-Tak? Dorcas jest 3 w nocy!
-3 rano!
-Jest Noc to cholery! Co jest!
-Lilki nie ma!
-Jak to jej nie ma!?
-No po prostu! Najzwyczajniej w świecie jej łóżko jesy puste!
-Niemożliwe!
-Kurwa czy wyglądam jakbym zwariowała!
-Black! Black!
-Co jest Kurwa! Dopiero zasnąłem!
-Mapa! Już!
-Spokojnie stary...
Pergamin powędrował w stronę okularnika.
Bez problemu odnalazł na korytarzu kropkę z imieniem ukochanej.
-Ona tam jest z... Ze Snapem! CO JEST KURWA!
Dorcas wybiegła a za nią szedł Rogacz.

-Snape! Dość! Posłuchaj mnie! Możesz sobie robić co chcesz! Torturuj sobie Malfoya albo inne osoby z tej bandy ale jak jeszcze raz zbliżysz się do jakiegoś dziecka obiecuję Ci, że nie wyjdziesz żywy!
-Od kiedy Panna Evans zionie taką nienawiścią?!
-Od kiedy tak strasznie się zmieniłeś! Poniżyłeś zarówno siebie jak i twoją rodzinę! Wiesz co teraz będzie kojarzyć się z twoim nazwiskiem? Wstyd... O tak Severusie! Jesteś tchórzem!
-Ciekawe czy ta twoja przyjaciółka też będzie taka mocna w gębie!.
-Zbliż się do kogokolwiek z moich przyjaciół a Cię zniszczę! Chociaż by miała to być ostatnia rzecz jaką na tym świecie zrobię!
-Oh Lily...
-Nie masz prawa używać mojego imienia!
-Co się stało, że dałaś się Potterowi?
-Nie zrozumiesz! Jesteś lodowatym, bez uczuciowym potworem! Taki właśnie jesteś!
-Przeprosiłem cię za tamtą sytuację nie raz!
-A po cholerę mi twoje nędzne przeprosiny! Ledwo odchodzisz ode mnie i przypadkowo wpadasz na jakieś dziecko i co! Od razu,, jak leziesz szlamo! " ty się nie zmienisz! Taki już jesteś! Podły i okrutny!
-Staram się! Ale nie pomagasz!
-Mam ci pomóc! Mam pomóc największej porażce życiowej jaką znam! Z takim nastawieniem mogę Ci już teraz powiedzieć, że nic nie osiągniesz!
Rogacz i gryfonka za rogu usłyszeli jeszcze jedynie westchnięcie dziewczyny.
Okularnik wyszedł i zobaczył, że Smarkerus stoi z ręką uniesioną do góry i próbuję się opanować przed uderzeniem dziewczyny.
-Jeśli nie chcesz stracić ręki to ją natychmiast opuść!
-O proszę! Jak zwykle! Wielki Potter rusza z ratunkiem!
-Zamknij pysk bo aż tu zajebało twoją głupotą!
-James...
-Co! Sama mówisz, że lepsza najgorsza prawda niż zmyślone piękne kłamstwo!
-Czyli jednak mnie słuchasz! - na jej twarzy pojawił się sarkastyczny uśmieszek.
-Mam pytanie... Co wy tu robicie? I czemu w kącie stoi przerażone dziecko? - pytając podszedł do chłopca i szepnął mu do ucha aby poszedł do siebie. Dorcas miała pomóc trafić mu bezpiecznie do pokoju wspólnego.
-Dowiem się?
-Ten bezuczuciowy kretyn maltretował to dziecko! Wyobrażasz sobie! - mówiąc to Lily patrzyła na byłego przyjaciela.
-Poważnie Smarkerus... Zniżyłeś się do tego poziomu aby stosować zaklęcia na niedoświadczonych i słabszych? Czasem mam wrażenie, że coraz bardziej się poniżasz...
-Nie można niżej upaść, niż to gdzie on się znajduję - Evans oglądała swoje paznokcie po czym odwróciła się i ruszyła do dormitorium.
Potter także chciał odejść ale zanim zniknął za rogiem rzucił tłustowłosemu ostatnie spojrzenie pełne pogardy i nienawiści.
-Jak się tam znalazłaś?
-Usłyszałam krzyk, więc poszłam sprawdzić co się dzieję. Boże jakim trzeba być potworem aby coś takiego zrobić małemu dziecku!
-Nie wiem... Jak ty z nim wytrzymałaś pięć lat! Od trzeciego roku próbowaliśmy ci uświadomić kim jest!
-Wiem James.. Wiem... Po prostu myślałam, że się zmieni...
Byli pod portretem Grubej Damy, kiedy chłopak przyciągnął ją i pocałował w czoło.
-Jestem cholernie zmęczony!
Lily uśmiechnęła się lekko i pobiegła po schodach do swojej sypialni.

Rano Meadows i Evans zeszły na śniadanie dość późno. Nawet Huncwoci zajęli już swoje miejsca! Na szczęście tego dnia wypadła sobota.
-Kochanie... Czy choruję na idiotyzm? - spytał zza gazety Potter.
-Hmm.. Tak?
-Jesteś zagrożona...
-Dlaczego? - spytała w połowie się śmiejąc.
-Czytam właśnie o tym, że jest to choroba zaraźliwa ale można się przed nią chronić uprawiając sex z osobą od której można się tego nabawić.
-Ohhh... - przewróciła oczami, kiedy skończyła jeść truskawki.
-Wydaję mi się, że powinniśmy zadbać o twoje zdrowie i tak... Profilaktycznie zastosować ich sposób na zabezpieczenie się przed tym...
-w sumie... Profilaktyki nigdy za wiele prawda?
Zanim ich przyjaciele zdążyli skomentować ich rozmowę, pary nie było już w sali.
-Mam nadzieję, że zajmą albo pokój życzeń albo damskie dormitorium... Chcę jeszcze poleżeć w łóżku! - powiedział Black, na co przyjaciele zareagowali śmiechem.

Po powrocie zarówno chłopaki jak i przyjaciółka Rudej nie mogli ich znaleźć, więc najpewniej zajęli PŻ.
Okularnik i szmaragdowooka wrócili dopiero popołudniu, kiedy minęła już pora obiadowa.
Gdy weszli do pokoju wspólnego i zobaczyli te uśmieszki na twarzach m.in Syriusza wycofali się i ruszyli do kuchni.
-Skarbie pomożesz mi z tymi ciastkami? - spytał James gdy opuszczali miejsce pracy skrzatów domowych.
-Jasne! - krzyknęli jednocześnie Lily oraz wyskakujący zza rogu Black.
Przyjaciele patrzyli na tą trójkę.
-Lily... Chodziło mi o Lily....
Łapa ułożył usta w podkówkę i poszedł do tyłu do Remusa oraz Petera.
-Do mnie mówił skarbie jak coś chciał! Do szóstego roku! Wtedy już kompletnie mózg stracił! - oburzył się Hogwarcki Casa-Nova.
-Musisz zrozumieć, że może i traktuję cię jak brata ale jest zakochany! Nie możesz być na niego zły dlatego, że mówi do Lilki skarbie! - próbował wytłumaczyć mu Lupin.
-Ja jestem tu najważniejszy! On niedługo kompletnie zgłupieje! I nie mów przy mnie tego wyrazu! Jaka miłość?! - darł się Syriusz wskazując palcem na idących narzeczonych.
Lunatyk go trzymał z całych sił za ramiona, a Pettigrew podtrzymywał go za ręce. Gdyby nie to pewnie pobiegł by do pary i wygarnął im coś czego później by żałował.
-Puść mnie! Ta ruda zabrała nam przyjaciela! Ja rozumiem,że coś do niej czuję ale błagam! Muszę go uwolnić od tej wiedźmy! Puszczaj kurwa!
-Tak nic nie zmienisz! Ich patronusy mówią same za siebie!-dopowiedział Glizdogon, co tym bardziej wznieciło złość Blacka.
-Nie obchodzi mnie jej głupia Bambi! Mój patron mógłby przegonić ją daleko od Rogacza!
-To łania!
-Remus ostatnia rzecz jaka mnie obchodzi to co dokładnie przedstawia jej opiekun! Wali mnie to! Chcę mojego przyjaciela!
-O Syrii zobacz... Dorcas idzie!
Chłopak od razu odwrócił głowę i teraz kiedy przyjaciele zwolnili uścisk ruszył w stronę Gryfonki. Zanim cokolwiek powiedziała przytulił ją mocno. Aż za mocno...
-Nie przeszkadza ci to, że cały czas z nim jest... Nie brakuje ci przyjaciółki?
-Brakuje, ale to miłość. Nie da się jej zniszczyć mimo wszystko. A oni wyjątkowo mocno się kochają!
-Tak... Masz rację...
Słysząc te słowa dwójka Huncwotów odetchnęła z ulgą i oparła się o parapet. Czasem łapa miał takie napady ale za bardzo lubił Evans aby coś jej powiedzieć.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz