9

668 25 3
                                    

Niedziela minęła spokojnie. Chłopaki z domu lwa cały dzień spędzili na trenowaniu do meczu. Dziewczyny albo pisały pracę z transmutacji albo powtarzały materiały do owutemów. Wydawałoby się, że nic nie popsuje dzisiejszych nastrojów. Aż do kolacji.
Każdy Gryfon i Puchon siedział już na swoich miejscach. Z Ravenclaw i ze Slytherinu nikogo nie było. Przy stole nauczycielskim również. Troszkę zaniepokoiło to niektórych uczniów.
Wszystko wyjaśniło się, gdy w Wielkiej Sali pojawiła się ogromna kula Disco, a Huncwoci zaczęli tańczyć na stołach. Hufflepuff zdezorientowany nie wiedział co zrobić, a więc klasycznie zaczęli robić to co lwy. Lily na początku nie mogła uwierzyć jaką głupotą wykazali się szkolni żartownisie. Chciała zacząć na nich krzyczeć ale nie wiedziała po co. Każdy się świetnie bawił. Potter także był prefektem, więc on również dostanie szlaban jakby co.
Została złapana za rękę i pociągnięta do tańca przez okularnika.
Coś jej podpowedziało, że idą nauczyciele. Zaklęciem wyciszającym uciszyła każdego oprócz Rogacza. Nie myliła się. Słychać było kroki. Spojrzała na Jamesa i jednym machnięciem różdżki na stołach z powrotem pojawiły się potrawy, a uczniowie zajęli miejsca. Zniknęła kula i inne dekoracje.
Chłopak spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
-Jak mamy mieć szlaban to tylko za zamknięcie ich. Wolę sobie nie dorzucać kolejnych godzin z McGonagall.
Odczarowała innych idealnie wtedy kiedy weszli profesorowie. Każdy z nich był zły, jedynym wyjątkiem był Dumbledore, który miał ogromny uśmiech.
Skierował się on do Huncwotów mówiąc :
-Ten wasz dowcip był całkiem niezły, gdyby nie to, że zostawiliście mi różdżkę. Następnym razem przemyślcie to i zróbcie lepiej.
Wszyscy wybuchneli śmiechem. Zabrali się za kolacje.
Lily skończyła pierwsza i udała się do biblioteki.
Szukała jakiś dodatkowych informacji na wróżbiarstwo. Był to jej znienawidzony przedmiot. To całe przewidywanie przyszłości z gwiazd jest bez sensu.
Wracając do pokoju wspólnego na drodze natkneła się na kilku ślizgonów.
-O zobaczcie szlama idzie!
-Nie no taka brzydka nie jest!
-To co zabawimy się trochę z mugolką.
-No jasne.
Zaczęli ją dotykać w dziwny sposób. Kilka razy uderzyli nią o ścianę. Jeden przyłożył jej w oko a drugi zaczął kopać. Prosiła aby przestali, jednak ich to tylko zachęcało do dalszego bicia. Po jej policzkach ciekły łzy i krew. Kiedy chłopaki zobaczyli czerwoną ciecz, potraktowali ją drętwotą i uciekli. Ruda ledwo dowlokła się do portretu Grubej Damy. Na jej szczęścia stała tam opiekunka Gryffindoru. Jak zobaczyła swoją uczennice przeraziła się. Szybko złapała ją i zaniosła do skrzydła szpitalnego. Lily wszystko jej opowiedziała. Widać było zbierającą się w nauczyciele złość. Gryfonce został podany eliksir nasenny aby mogła odpocząć.
W tym czasie w pokoju wspólnym każdy przeżywał gdzie znajduje się Evans.
Chłopaki kompletnie zapomnieli o mapie Huncwotów o której przypomniał im Peter. Zobaczyli, że poszukiwana znajduję się u pani Pomfrey. Pobiegli tam, ale zobaczyli Dyrektora Hogwartu wraz z McGonagall. Schowali się za ścianą i pod peleryną niewidką zaczęli podsłuchiwać.
-Albusie ich trzeba ukarać. Od kiedy nawet ślizgoni nie mają godności! Jak można pobić niewinną dziewczynę, tylko dlatego, że jest nie czystej krwi!
-Minerwo uspokój się. Zostaną ukarani.
-Posłuchaj, po raz pierwszy widziałam kogoś w takim stanie! Jej twarz jest napuchnięta. Złamał jej rękę i żebra! Z jej ust leciała krew! To nie były zwykłe igraszki! Oni użyli na niej drętwoty I cruciatusa!
Ukrywający się spojrzeli po sobie przerażeni. Jedynie wściekłość wzrastała w Jamesie. Kto śmiał ją tknąć! Kto miał na tyle odwagi by z nim zadzierać!
Usłyszeli oddalające się kroki. Ruszyli do drzwi a kiedy przez nie przeszli byli w szoku.
Lily cały czas szlochała a jej twarz pokryta była białymi opatrunkami. Została przyczepiona do maszyny, a jej ciało pokrywało miliony sińców.
Pierwszy w jej stronę pobiegł James. Gdy ją zobaczył w tym stanie serce złamało mu się.
Delikatnie dotknął jej dłoni, a na jego dotyk jej ciało przeszedł dreszcz.
-To tylko ja, Evans. Wszystko będzie dobrze. Wyliżesz się.
Dziewczyna dalej płakała.
-Kto ci to zrobił! - tym razem była to Dorcas.
Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się Pani Pomfrey.
Kazała im się wynosić, jednak oni uparli się, że nigdzie nie idą. Zmusili ją aby opowiedziała co z ich przyjaciółką.
-Jest w szoku. Oberwała nieźle. Aż strach pomyśleć co oni jej zrobili. Narazie wszystko się goi. Do jutra po ranach i złamaniach nie będzie śladu. Gorzej z psychiką. Cały czas nie wierzę w to, jak ktoś mógł rzucić na nią Cruciatus! To jest nie do przyjęcia. Powinna spać, ale jest zbyt zdruzgotana. Boi się cienia a nawet podmuchu wiatru.
Proszę was nie przebywajcie tu wszyscy. Niech zostanie dwójka albo trójka. Nie męczcie jej. Musi wypocząć. Jutro już wróci do siebie.
Gryfoni ustalili, że w skrzydle szpitalnym zostają :Potter, Meadows i Lupin.
Dorcas i Remus wzięli sobie dodatkowe łóżko i podzielili je na dwa.
Rogacz zdecydował się siedzieć i trzymać za rękę ukochaną. Cały czas się trzęsła.
Czekał, aż uśnie, jednak nic takiego nie nastąpiło.
W końcu zdecydował się na ryzykowny krok. Najwyżej ruda mu przywali.
Ułożył się koło niej i wziął ją w ramiona. Delikatnie głaskał jej włosy. Przestała drżeć. Nawet płacz ustąpił. Wtuliła się mocniej w okularnika.
-Dz.. Dziękuję. - to były jej jedyne słowa, zanim wpadła w objęcia Morfeusza.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz