13

568 24 5
                                    

Idąc na śniadanie zobaczyli na ścianach porozwieszane jakieś plakaty.
-Poważnie? Głosowanie na najatrakcyjniejszą parę, na najprzystojniejszego chłopaka I najładniejszą dziewczynę! Bez sens - powiedziała Lily.
-I tak na pewno wygrasz konkurs na najpiękniejszą-mruknął chłopak.
Dziewczyna się głośno zaśmiała i wskazała dłonią na tłum lasek z innych domów.
-Spójrz na nie a na mnie! - prychnęła.
-No widzę! I co?
-Nic nic - powiedziała i zrezygnowana pociągnęła swojego ukochanego za sobą. W drodze do wielkiej sali James puścił oczko jakiejś krukonce za co oberwał z łokcia od Evans. Nie ukrywał, podobało mu się jak była zazdrosna.
-Rogacz.. Musimy omówić ten plan. Wymyśliłem coś zajebistego!-powiedział Syriusz, gdy tylko para zajęła miejsce przy stole.
-OH niech zgadnę. Chcecie wysadzić w powietrze pokój ślizgonów a następnie zorganizować fajerwerki na których będą pisały wasze imiona-rzekła ruda udając zmeczoną.
-Skąd ty to wszystko kurwa wiesz! - oburzył się Black na co pozostali Huncwoci zaczęli się śmiać.
- a nie wiem. Coś mi się wydawało, że to właśnie chcecie zrobić.Ale wiesz co.. To jest słabe.
Ja na waszym miejscu zamknęłabym ich w jakimś pomieszczeniu. Rzuciła zaklęcia takie aby ich wystraszyć w cholerę! A następnie rzucić różowy proszek, który by ich pofarbował! Najlepiej taki z trwałością do 12 myć!
Wszyscy spojrzeli na nią wielkimi oczami.
-No co!
-Evans kocham cię! To jest plan!! Zastraszy się ich! Skoro myślą, że są odważni niech to pokażą!
-zaczął gadać na jednym wdechu podniecony Łapa.
-Ja cię nie poznaje! Kiedyś bałaś się co się stanie kiedy pofarbujemy im włosy na zielono a teraz chcesz im jeździć po psychice! - odparł z niedowierzaniem uśmiechnięty i dumny Potter.
-A co ty myślałeś? Jest w końcu dziewczyną Huncwota! - powiedział między kęsami ciasta Remus.
Ruda zaczęła saczyć kawę zadowolona ze swojego planu.
Tej nocy Huncwoci wyszli z pomocą Pani prefekt i Pana prefekta po 22 z pokoju wspólnego.
Gryfonka niezbyt była szczęśliwa z powodu nadużywania swojego tytułu ale co tam.
Udali się pod peleryną niewidką do Lochów, gdzie umiejscowiony był pokój Slytherinu.
Zablokowali jego wyjścia różnymi zaklęciami zaś Lily wraz z ukochanym poszła rzucić czar na ściany i wyczarować przerażające postacie. Peter przybierając postać szczura wszedł do rur gdzie rozsypał różowy proszek. Gdy tylko ktoś pociągnąłby za klamkę, farba wyleci wprost na nich.
Usatysfakcjonowani wrócili do siebie aby rano zobaczyć reakcję węży.
Tak jak się spodziewali cała grupa mieszkańców domu Slytherina wpadła wkurzona do wielkiej sali. Byli brudni, niektórzy przerażeni zaś drudzy wściekli.
Bellatrix zaczęła coś krzyczeć o nędznych szlamach i podchodząc do swojego kuzyna zaczęła klnąć.
Przyczepiła się do niego pewna, iż to sprawka jego i jego przyjaciół.
W odpowiedzi zaczął on śpiewać, że jedyną nadzieją tej rodziny są on i Andromeda.
Wkurzona i różowa Black usiadła przy stole obok tak samo zafarbowanej siostry.
Kiedy Dumbledore zobaczył ich w takim stanie zdziwił się po czym puścił oczko do Huncwotów. Ci w odpowiedzi mu pomachali, zaś McGonagall patrzyła raz na nich raz na niego. Widać było, że chce jej się śmiać jak i pozostałym. Przecież nie na codzień widzi się ślizgonów w różowych szatach i włosach.
Dzisiaj Evans miała gdzieś iść z Jamesem. Widać było, że dawno czekał na to by się z nią umówić. Mimo, że byli razem to on i tak chciał to pielęgnować. Podobało się to dziewczynie. Niektórzy po prostu mówili, że są w związku i na tym koniec. Oddalali się od siebie. Tutaj się tak nie działo. Pomiędzy tą dwójką cały czas była chemia, która rosła w zadziwiającym tempie.
Wieczorem spotkali się przy wyjściu z pokoju wspólnego. Chłopak tym razem nie zaprowadził ukochanej do pokoju życzeń tylko do ogromnej sali gdzie stała miotła. Ruda wiedziała co się szykuję.
-Nawet o tym nie myśl! - krzyknęła ale było już za późno. Potter złapał ją i wciągnął na górę.
Lily trzymała go mocno w pasie bo bała się, że spadnie. Po chwili jednak uznała, że to nie takie straszne i lekko się wyluzowała.
-I co? Aż tak źle? - zapytał okularnik.
-Myślałam, że będzie gorzej.
Zaczął wywijać piruety na gwiaździstym niebie, a dziewczyna śmiała się w niebo głosy. Nagle coś strzeliło w miotłę, a ta zaczęła rozpadać się na kawałki. Szybko wylądowali z powrotem na podłodze. Rogacz nerwowo przeszukiwał każdy kąt. Poszedł gdzieś a gryfonka nie wiedząc co zrobić zaczęła go szukać.
-James! Hej! Halo!
Poczuła jak ktoś dociska ją do ściany i zakrywa jej usta dłonią. Był to poszukiwany. Ułożył palec na ustach nakazując jednocześnie tym ciszę. Evans uniosła brwi, zaś jej chłopak skinął głową w stronę jakiegoś zakamarka.
Był tam Snape i Malfoy.
-Mówiłeś, że nic się jej nie stanie! Mogła zginąć idioto!
-Severus uspokój się to tylko jedna nędzna głupia szlama. Nawet jakby umarła to co! O jednego szkodnika mniej.
-A gdyby coś się stało i Potterowi?
-Kogo obchodzi,, co by było gdyby,, ucierpiała jedynie jego miotła. Kupi sobie drugą. Nic przecież złego się nie wydarzyło.
-Malfoy! Do ciebie nie dociera, że mogło im się coś stać!
-Posłuchaj! Nawet jakby zdechli to nic takiego ! Oczywiście ten okularnik jest czystej krwi więc jego śmierci nie chcemy. Ale on jest z nią! Z tą brudną szmatą!
Obydwoje ruszyli w stronę swojego pokoju.
James był na maksa wkurzony. Kopnął z całej siły w ścianę, gdzie został ślad.
-Hej! HEJ! - położyła my dłonie na policzkach ruda, której wzrok go lekko opanował - wiem, że szkoda ci miotły! Quidditch to całe twoje życie, ale następny mecz gracie za miesiąc więc spokojnie w Halloween możesz jechać i kupić nową!
Chłopak roześmiał się nerwowo i zrobił duże oczy.
-Ty poważnie myślisz, że chodzi mi o to coś do latania! Przejmuje się tym, że o mało co przez nich coś ci się stało! A gdybyśmy spadli! Ja bym wyszedł bez szwanku. Nie raz miałem upadki i to nie z takiej odległości ale ty! Jeszcze jak cie nazwali. Gdybym tylko.. Yhhh.
Lily przytuliła się do niego.
-Kochanie. Quidditch jest twoim życiem! To jak na mnie mówią jest ostatnią rzeczą jaką warto się przejmować!
-Mylisz się! Teraz to ty jesteś dla mnie najważniejsza!
Mówiąc to docisnął ją mocniej i zaczął całować.
Nie wiadomo ile minut tak stali ale zapomnieli o Bożym świecie.
Chłopak w drodze powrotnej tłumaczył swojej ukochanej, że teraz ona jest u niego na pierwszym miejscu. Mówił też, że jakiś sport z piłką nie mógł by zastąpić jej.
Na policzkach Evans pojawiły się ogromne rumieńce.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz