24

471 21 7
                                    

-Lily chodź szybko! - wpadła jak huragan do sypialni Dorcas.
-Już spokojnie, weź wyluzuj!
-Nie wierzę, że Evans powiedziała aby ktoś zluzował ale chodź! - złapała ją za rękę i pociągneła za sobą.
Meadows szła tak szybko, że ruda ledwo nadążała.
-Hej! Hej! Co się dzieję!? Gdzie ty mnie ciągniesz!-dopytywała się.
-Zamknij się i nie krzycz do Merlina! - skarciła ją jej przyjaciółka i otworzyła drzwi do Wielkiej Sali.
Było tam ciemno zaś oświetlenie jedynie dawały kolorowe lampki Led i świeczki.
Gryfonka spojrzała na wszystkich którzy tam byli :Cały siódmy rok Gryffindoru, siódmy rok Ravenclaw, Kilkunastu puchonów, a nawet kilku Ślizgonów i nauczyciele.
Nagle przed nią pojawił się transparent na którym widniał napis
,, Wszystkiego Najlepszego Evans! "
Lily zaniemówiła i się uśmiechnęła.
Każdy na nią patrzył, czekając na jej reakcję.
-Zapomniałam! Dzisiaj 30! - wydarła się na co wszyscy się głośno zaśmiali. W pokoju rozległa się muzyka i zaczęły się tańce.
Slughorn obok Hagrida wywijał dzikimi ruchami , zaś McGonagall tańczyła z Dumbledorem rozmawiając o czymś.
Do Rudej podbiegł jej narzeczony, na którego cały czas była zła... No może już tak bardzo nie.
Wziął ją rzucił do góry, po czym złapał w talii i pocałował.
Oderwała się od niego i wymamrotała:
-Wiesz, że jestem na ciebie zła! Mogliście cokolwiek powiedzieć! Cały cholerny dzień zastanawiam się o co wam chodzi!
-To ja tu powinienem być zdenerwowany za to jak się ubrałaś. Nie wydaje ci się, że tak trochę za bardzo hmm-położył sobie palec na brodzie udając zastanowienie.
-Nie nie wydaje mi się! A teraz lepiej powiedz skąd tutaj się wszyscy wzięli i jak... No jak to wszystko!
-Powiem Ci jutro a teraz - wyciągnął dłoń - zatańczymy?
Dziewczyna jedynie pociągneła go za ramię i wyszli na parkiet.
Po kilku piosenkach, skrzaty przywiozły tort i zaczęły się śpiewy na cześć Jubilatki.

Impreza zakończyła się o 23, gdyż następnego dnia przypadał dzień szkolny.
Jednym zaklęciem wszystko zostało wyczyszczone i posprzatane.
-Muszę powiedzieć, że to co zrobiliście było świetne! Najlepsze urodziny jakie miałam! No może prawie - spojrzała smutno na podłogę - ale nie zmienia na faktu, że jestem zła, iż się do mnie nie odzywaliście. - zaczęła gadać przyjaciołom Ruda.
-Gdzie przenieść prezenty? - zapytała w ogóle nie przejęta Dorcas.
-Rób z nimi co chcesz!
-Okej! Ale jutro rano otwierasz je wszystkie! Tak jak i kartki!
-Dobraaa-przeciągneła, ziewając Evans.
-Oho, śpiąca królewna zaraz nam padnie - ze śmiechem skomentował to James za co dostał jedynie karcącym wzrokiem.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, złapał ją i na rękach zanióśł do łóżka
-Masz szczęście, że chce mi się spać bo inaczej bym ci zrobiła godzinny wykład! - darła się po drodze.
W odpowiedzi usłyszała śmiech z dołu.

Rano obudziła się w swoim łóżku, z rozczochrańcem u boku. Na ziemi leżał Syriusz, zaś na łóżku Dorcas i Alice.Frank i Remus zajęli posłanie Carter. Obok samej szafy spał na poduszkach Pettigrew. Po cholerę tu?! Przecież do swojego dormitorium mają 1,5 metra drogi!
-Hej! WSTAWAĆ! HEJ!
Na jej krzyk wszyscy, aż podskoczyli oczywiście oprócz Blacka i Meadows, którzy jedynie wydarli się aby spieprzała i dała im spać.
-MOI DRODZY NIE WIEM JAK WY ALE JA DZISIAJ IDĘ NA ZAJĘCIA A JEST 7! MAM GODZINĘ ABY SIĘ OGARNĄĆ A JAK JEST WAS TU TYLE TROCHĘ BĘDZIE TO TRUDNE DO WYKONANIA!
-J.. Ja też idę na lekcje! - mruknął zaspany Lupin
-I ja! - dodał Potter na co Evans rzuciła mu zdziwione spojrzenie.
-Okej! Z RACJI TEGO, ŻE NIE WIEM JAKIM CUDEM ZNAJDUJĄ SIĘ TU WSZYSCY SIÓDMOROCZNI! BO NAPRAWDĘ NIE WIEM JAKIM SPOSOBEM WASI PRZYJACIELE ŚPIĄ NA SCHODACH I W MOJEJ ŁAZIENCE IDĘ DOPROWADZIĆ SIĘ DO LUDZKIEGO STANU W WASZYM DORMITORIUM - wskazała palcem na chłopaków.
-Idź nawet do diabła albo Voldemorta! - krzyknął Syriusz za co oberwał poduszką od Dorcas.
-Nie drzyj pyska psie!
Nie skomentował tego tylko z powrotem ułożył się spać.
Lily wraz ze swoim narzeczonym i przyjacielem wyszli z sypialni.
-Kurde zapomniałam wziąć ubrań! Zaraz wracam! - oznajmiła dziewczyna ale zatrzymała ją rękę Pottera.
-Mam u siebie jakieś twoje rzeczy.
Spojrzała na niego unosząc brwi do góry.
-No co? Jak pakowałaś się wtedy przy tej akcji ze zdjęciami podczas przerwy świątecznej nie zabrałaś kilku rzeczy, więc wziąłem je z sobą. Jesteś zła? - zapytał jakby lekko przejęty
-Nie! Czemu miałabym być! To chyba całkiem.. normalne.
Uśmiechnęła się i pierwsza wbiegła do łazienki.
Po chwili jak wyszła na łóżku czekały na nią jej ubrania.
-Poważnie? Mogłeś mi powiedzieć, że te rzeczy są oversize!
-Będziesz zasłonięta - lekko uśmiechnął się.
Otworzyła drzwi od pokoju i krzyknęła :- Accio Kufer!
Ten w ciągu minuty doleciał do niej, jednocześnie powodując krzyki śpiacych w żeńskiej sypialni osób.
Wyjęła zieloną koszulkę do pępka, co Rogacz skomentował jedynie pokręceniem głowy.
-Ale jeansy mogą być! - wzięła je z poduszek i ponownie poszła do łazienki.
Zarzuciła na to szatę i zadowolona z siebie czekała na Jamesa.
Ten po chwili wyszedł w t-shirtcie który ukazywał jego wszystkie mięśnie. Tak narobił sobie ich trochę na szóstym i siódmym roku.
Dodatkowo rozczochrał włosy jeszcze bardziej i nałożył okulary, które ostatnimi czasy dość rzadko zakładał.
Lily kiwnęła jedynie głową, wypychając dolną wargę.
Podbiegła jeszcze przed samym wyjściem do lusterka, gdzie nałożyła odrobinę tuszu do rzęs i pomadkę.
-Remus? Ty nie idziesz w końcu? - spytała widząc przyjaciela ledwo żywego na łóżku.
-Ja jednak zostaje!
-Okej! - Jamesie Fleamoncie Potterze! Gdzie ty jesteś?!
Zdjął pelerynę i zaczął się śmiać.
Gryfonka jedynie przekręciła oczami i zeszła na dół.
Na śniadaniu było niewiele osób. W większości obecni byli ci którzy wczoraj nie uczestniczyli w przyjęciu.
Widok Evans i Pottera zdziwił zarówno McGonagall jak i samego dyrektora.

You are the only one- Lily and James (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz