Tony rzadko wzywał Steve'a do swojej pracowni. A jeszcze rzadziej bez pośrednictwa Jarvisa. W dodatku nigdy nie używał słowa "pilne", jakby w ogóle nie istniało w jego języku. Chyba, że mówiło się o szklance whiskey. Jednak Steve nie wyczuł by tatuaż zdradzał mu jakiekolwiek uczucia Tony'ego, mówiące o kłopotach. "Czasami łatwiej otworzyć się przed nieznajomym", Steve miał wrażenie, że tatuaż zmieniał barwę za każdym razem gdy przejeżdżał po nim palcami, litery zaostrzały się, a cienie ciemniały.
Rogers zszedł do pracowni Tony'ego i wpisując trzycyfrowe hasło, wszedł do środka. Tony siedział na fotelu chirurgicznym, wśród kilku maszyn własnej roboty i kardiomonitora.
-O co chodzi?- spytał, podchodząc. Stark trzymał w dłoniach mały, emanujący błękitnym światłem sprzęt. Jednak uwagę Steve'a zwróciło podobne urządzenie, utkwione w piersi mężczyzny. -Mój Boże, Tony, co to jest?
Podszedł do niego i przejechał palcem po krawędzi urządzenia.
-Skarbie, wszystko w porządku. Nic mi nie jest- powiedział Tony, posyłając mu rozczulony uśmiech, na myśl o tym jak bardzo Steve martwi się jego stanem zdrowia.
-A-ale co to jest?
-To reaktor łukowy. Taki jak w mojej firmie ale... mniejszy. To antyk- powiedział, po czym podniósł lewą rękę.- Przyszłość wiążę z tym. Chcę go wymienić. Niestety sam nie dam rady. Tylko ty mi możesz pomóc- powiedział, zerkając na Dum-E, siedzącego w kącie. Mechaniczne ramie pokręciło się trochę, a potem opadło, jakby czując się urażonym słowami Tony'ego.
-Jak mam ci niby pomóc? Nie znam się na tym.- Steve odsunął się od niego na krok, a Dum-E podniósł się, czując swoją okazję.
-Spokojnie. To drobiazg.- podniósł prawą rękę i powolnym ruchem zaczął wyciągać reaktor łukowy z piersi (bosz, jak to brzmi- dop. Girmi).- Pod spodem jest kabel, który dotyka obudowy i powoduje zwarcia.-
Wyrwał kilka kabli wraz z urządzeniem i podał go Steve'owi. Ten wzdrygnął się lekko i odłożył go na metalowy, mały stolik, na którym znajdowało się kilka narzędzi.
-Teraz tam sięgnij i wyjmij przewód.- spokojnie instruował go, nie przejmując się zbytnio rozkojarzonym i lekko przerażonym zachowaniem ukochanego.- Nie martw się. To jest jak operacja.- pocieszył go, jednak widząc spojrzenie mężczyzny, dodał:- taka gra dla dzieci.
Steve starał się wykonywać polecenia Tony'ego dokładnie i bez pomyłek ale jego umysł chyba nadal nie przyswoił wystarczającej ilości informacji. Jeszcze dziesięć miesięcy temu wiódł nudne życie z Sharon u boku, a teraz miał wyciągnąć jakiś kabel z piersi Tony'ego Starka, który ostatnie trzy miesiące spędził w niewoli u terrorystów, gdzie na pewno nie plotkował z nimi przy herbacie i ciastkach. I jakkolwiek absurdalnie to brzmiało, dla Steve'a nie brzmiało to zabawnie.
Zwłaszcza gdy niemal nie doprowadził Tony'ego do zawału, samemu przy tym nie umierając.
-Trudno było?- spytał Stark, uśmiechając się, a Steve czuł się jakby był jakąś ofiarą losu.
-Zamknij się- wycedził przez zęby, odsuwając się od Tony'ego.- Nigdy więcej mnie o to nie proś.
-Stevie, nie złość się. Uroczo wtedy wyglądasz ale nie lubię gdy się na mnie wściekasz- powiedział miliarder, podnosząc się z fotela i przyciągając do siebie mężczyznę.- Mam tylko ciebie.
Ah, ten ból duszy gdy aż z kilometra dało się słyszeć płacz robotycznego ramienia, czującego odrzucenie ze strony swojego właściciela.
Steve uśmiechnął się i musnął ustami wargi drugiego. Oboje marzyli w tej chwili tylko o odpoczynku, którego mieli w ciągu ostatnich dni wystarczająco dużo, podobnie jak dziennikarzy, bijących do drzwi.
-I zawsze możesz na mnie liczyć. Pamiętaj o tym. Ale wcześniej ostrzegaj, jeśli będę musiał robić coś takiego, bo ja naprawdę nie przywykłem do takiego grzebania w obwodach.
-Zapamiętam. Obie sprawy- mruknął pod nosem, a potem znów złączył ich usta.
-A co zrobić z tym?- spytał Steve, podnosząc, wcześniej zapomniany, stary reaktor łukowy.
-Wyrzuć, spal, zniszcz. Wybierz sobie termin. Mam nowszy model.- Tony uderzył trzy razy paznokciami o urządzenie znajdujące się w jego klatce piersiowej.
-Na pewno?- zmarszczył brwi, zadając kolejne pytanie dla pewności. Ile to razy Tony mówił jedno, a potem miał do Steve'a pretensje, że zrobił drugie. Mimo, że i tak zrobił to co ten chciał. Kiedyś miał pomysł by nagrywać wszystkie rozmowy z Tony'm, a potem mu je puszczać, gdy będzie miał pretensje o jakąś drobnostkę.
-Nie jestem sentymentalny.- Steve miał ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Poczekaj z pięć lat, a ci uwierzę- mruknął pod nosem.- Gdybyś nie był sentymentalny, połowa tych rzeczy nadal leżała by w Nowym Yorku, a druga połowa na śmietnisku.- wskazał wyprostowaną ręką na pracownię i znajdujący się w niej bałagan.
-Nie wypominaj- zaśmiał się, a potem zwrócił się do Dum-E.- Chodź tu. Sprzątnij ten bałagan. Zostaw telefon i zdjęcie z tatą, a resztę do kosza.
Steve zaśmiał się pod nosem, a potem wolnym krokiem opuścił pomieszczenie, zostawiając geniusza samego ze swoim geniuszem. Była to osobista kwatera Tony'ego i chociaż Steve miał pełne prawo, możliwość i zgodę na przebywanie w pracowni, wolał zostawić ten kawałek domu do wyłącznego użytku Tony'ego. Nie chciał w końcu mieszać się w zwyczaje Starka całkowicie i rozstawiać wszystko po kątach tak jak sobie tego życzył. W związku byli równi, mimo tego, że Tony czasami uważał, że to Steve jest "gospodynią".
Reaktor łukowy położył na stole w kuchni, podejmując decyzję by później zastanowić się co z nim zrobić. Z jakiegoś powodu czuł, że nie mógł go wyrzucić. Że może być jeszcze potrzebny. Nie umiał w żaden sposób tego uzasadnić.
Moment zamyślenia przerwała Pepper, wchodząca do willi. Jak zawsze schludnie ubrana, z włosami związanymi w gustowny kok i nieodłączny plik kartek.
-Witaj, Steve. Jest pan Stark?- spytała, od razu przechodząc do sedna, tego co chciała.
-Dzień dobry. Tak, w pracowni.
-W porządku. Dziękuję.- uśmiechnęła się i odwróciła z zamiarem wycofania, gdy spojrzała na urządzenie na stole.- Co to?
-Reaktor łukowy. To coś co Tony ma w piersi. Zbudował sobie nowy i kazał mi go wyrzucić ale z jakiegoś powodu mam wrażenie, że lepiej tego nie robić. I w sumie nie wiem co z tym fantem zrobić.- zaśmiał się i podrapał w tył głowy.
-Może ja coś wymyślę.- Pepper wzięła do rąk urządzenie i obejrzała ze wszystkich stron. -Jestem asystentką Tony'ego od kilku lat. Jestem pewna, że jakiś pomysł wpadnie mi do głowy. Z przeczuciami lepiej nie walczyć.
CZYTASZ
Soulmate / Stony
Fanfic"Kiedy spotkasz swoją bratnią duszę, wiedz, że już nic nie będzie takie jak dawniej". Te słowa prześladowały Tony'ego od dziecka. Czternaście słów wyrytych na nadgarstku dwudziestoletniego miliardera niczym definicja z książki. Nic dla niego nie zna...