Podróż na koniec świata

616 67 0
                                    

Wiadomość o zamachu i porwaniu Tony'ego zaskakująco szybko dotarła do Steve'a. Z początku nie chciał w to uwierzyć biorąc to za jakiś żałosny żart młodszego lecz patrząc na grobową minę Rhodey'a, zdał sobie sprawę, że wszystko to było prawdziwe. Rhodes nie zdradził mu szczegółów. Steve czuł jakby ktoś wbił mu nóż w pierś, gdy usłyszał, że Tony prawdopodobnie nie żyje.

Przyjaciel jego ojca, Aaron Davies, był generałem więc miał możliwość zdobycia informacji. Nie od wojskowego ale od człowieka, przyjaciela rodziny. Informacja o ataku terrorystycznym w Afganistanie na konwój, którym jechał Tony przysporzyła Steve'owi niemal palpitację serca.

Tegoroczne święta były pierwszymi, których Steve nie spędził z rodziną, w domu, przy choince, dzieląc się życzeniami. Tego roku walczył tylko o to by znaleźć swojego ukochanego. Nie miał wątpliwości, że ten żył. Gdyby zginął, tatuaż na jego lewej dłoni wyblakłby lub pojawiłyby się na nim białe kreski symbolizujące pęknięcia. Ale tatuaż promieniował czernią.

Po dwóch miesiącach poszukiwań, Tony Stark został uznany za zmarłego. Zbyt wcześnie. Nikt nie miał prawa tak szybko ogłosić jego śmierci. Steve chciał go znaleźć ale ile mógł zrobić on, który nie był w ogóle związany z wojskiem oraz James, który tak naprawdę nie miał tam na razie nic do gadania jako zwykły lotnik*.

Jednak Steve wiedział swoje a tatuaż wyraźnie dodawał argumentu. Jednak nikt z wyjątkiem Rhodey'a, nie wierzył by te słowa wypowiedział Tony Stark. Uznawali to za kłamstwo i wymyśloną bajkę. Nikt nie znał Tony'ego tak dobrze by nie myśleć o nim jak o zwykłym playboy'u bawiącym się uczuciami innych. Nawet ostatnia data zatrzymania go przez policję za przekroczenie prędkości nie przekonała ich do zmiany zdania o Tony'm.

Steve'owi zdarzało się chodzić w kółko i obgryzać paznokcie, a czasami nawet mówić do swojego odbicia, gdy po pobudce nie wypił porannej kawy, którą przeważnie robił Tony.

Aż pewnej bezsennej nocy, podczas której Steve przewracał się z boku na bok, mężczyzna poczuł ból i dziwne przeczucie, że gdzieś powinien pójść. Poczuł gorąc, strach i determinację. Wszystkie te emocje powodowały paraliż jego myśli, które miały w sobie jedno słowo: Tony.

-James, musisz mi pomóc.- powiedział, gdy Rhodey otworzył drzwi swojego mieszkania. Nie sądził by kiedykolwiek byłby w stanie przejechać połowę miasta, w środku nocy, by prosić kogoś o pomoc w kradzieży wojskowego śmigłowca.

Czarnoskóry najpierw uznał to za żart, potem za głupi pomysł, starając się jednocześnie odciągnąć blondyna od wszelkich prób wykonania tej czynności, grożącej więzieniem, a w końcu za jedyne wyjście i konieczność. Tej samej nocy pojechali do bazy wojskowych sił powietrznych i pełni adrenaliny oraz strachu przed konsekwencjami ich czynu, opuścili granicę Stanów Zjednoczonych w kradzionym śmigłowcu. Krew tak w nich buzowała, że sami nie wiedzieli jak tego dokonali.

Żaden z nich nie potrafił wyrazić swojej radości i opanować łez płynących po policzkach, gdy przelatując nad jedną z pustyń, zobaczyli idącego po niej człowieka, w którym od razu rozpoznali Tony'ego.

Strach i szczęście emanowało w ich dwójce, a tatuaż Steve'a przyjemnie łaskotał, gdy wylądowali na rozgrzanym piasku. Tony padł na kolana widząc dwie znajome twarze.

Steve i Rhodey przebiegli metry od śmigłowca do Tony'ego, który padł na kolana z uśmiechem.

-Rozerwałeś się?- spytał Rhodey.

Steve podszedł do Tony'ego i najpierw tylko się uśmiechnął, kładąc rękę na ramieniu Starka a potem wtulił się w niego tak mocno jak tylko mógł, bojąc się jednocześnie, że jego ciało rozpadnie się jak porcelanowa lalka. Steve wiele razy miał sny, w których Tony był cały i zdrowy, w niektórych posiniaczony, a w innych pobity. Jednak w żadnym z nich nie był martwy. Dlatego mimo wszystko bał się, że to też mógł być sen.

-Nie odwalaj mi więcej takich numerów- załkał Rogers przez łzy, które napływały mu do ust.

-Tak bardzo za tobą tęskniłem- powiedział Tony a po chwili złączył ich usta.

Nie był to pocałunek ale wylanie żalu, smutku i wyraz radości. Rhodey stał obok nich i patrzył z uśmiechem naswojego przyjaciela. Żaden z nich nie myślał o konsekwencjach ich czynu.

-Chociaż szczerze myślałem, że przyleci po mnie całe wojsko.- w głosie Tony'ego nie było słychać pretensji ale rozbawienie.

-Mieisąc temu zostałeś uznany za zmarłego.- Rhodey również ukląkł na piasku i objął ramionami Tony'ego.

-Oj- wymsknęło się z ust Starka, na co pozostali się tylko roześmiali.

Chcieli wrócić do śmigłowca, gdy usłyszeli hałas dobiegający zza ich pleców. Dwa helikoptery przeleciały nad ich głowami i wylądowały około dwadzieścia metrów od nich, podnosząc w górę tony piachu.

-Myślisz, że czeka nas więzienie?- spytał Steve, gdy z jednej z maszyn wyszedł generał Thaddeus Ross. Ubrany jak zawsze w czarmy garnitur, szedł w obstawie czterech wojskowych.

-A kto ci tam wie- odpowiedział sztywno Rhodes, gotów do zasalutowania.

-E tam. Wybronię was.- Tony położył ręce na ramionach swoich wynawców i ruszył przed siebie. Gdyby nie łatwo rozpoznawalna twarz, ciężko by było w nim rozpoznać Tony'ego Starka. Potargane spodnie, spocona bluzka i stara kurtka wcale tego nie ułatwiały.

-Słyszałem, że od miesiąca jestem trupem. Czemu nikt mi o tym nie powiedzia?- przywitał się zaczepnie w swoim stylu. Wyczuł, że to co się wydarzyło, może źle wpłynąć na stan Steve'a i Rhodey'a a akurat na nich Tony'emu zależało najbardziej.

-Dobrze jest widzieć cię żywego- powiedział Ross i wyciągnął w jego kierunku dłoń.

-Dobrze jest być żywym. I nie zmieniajmy tego stanu rzeczy.- Tony uścisnął mężczyźnie rękę.

-Jestem za.- spojrzenie Rossa uciekło na dwójkę ludzi za miliarderem.- Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę z powagi sytuacji?- powiedział jak do małych dzieci.

-Z całym szacunkiem ale gdyby nie nasza niesubordynacja, Tony nadal błąkał by się po pustyni.- Steve nie miał zamiaru siedzieć cicho.

-Rozumiem to. Tym czasem wracajmy do kraju. Strasznie tu gorąco.

~$$$~
*wiem, że Rhodey jest pułkownikiem ale w tej książce dopiero zaczyna karierę wojskową.

Soulmate / StonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz