Gdy nastała noc, Tony usiadł przy ogniu rozpalonym przez okularnika i wpatrywał się w jego płomienie myśląc tylko o Stevenie. Bał się o niego w każdej sekundzie. Myślał co u niego, czy się martwi, co teraz robi, czy śpi spokojnie. Czy w ogóle wiedział o porwaniu. Tony nie wiedział czy wojsko powiadomiło o tym incydencie Rogersa. W końcu nie byli rodziną, a przynajmniej nie oficjalnie. Myśli krążyły po jego głowie, a zwłaszcza jedna: czy kiedyś jeszcze zobaczy tego urokliwego blondyna? Z każdą taką myślą, tatuaż coraz bardzie dawał się we znaki.
-Na pewno cię szukają ale nie znajdą w tych górach.- mężczyzna usiadł obok niego i spojrzał prosto w jego oczy.- Widziałeś co po sobie zostawisz, dzieło swego życia w rękach morderców. Tak chcesz odejść? To ma być ostatnie słowo Tony'ego Starka? Zrobisz coś z tym?
-Po co? Zabiją nas obu.- Tony nie spojrzał na niego nawet na sekundę.- A jeśli nie, i tak został mi tylko tydzień.- powiedział nie odwracając wzroku.
-Więc bierzmy się do roboty.- ciekawym faktem było to, że nie przemowa mężczyzny ruszyła go do działania ale płomienie ognia, do których kiedyś porównał go Steve. Dające ciepło i broniące przed ciemnością a jednocześnie nieobliczalne i groźne.
Działać zaczął już w ciągu godziny. Okularnik tłumaczył każde jego słowo, wypowiedziane w ich kierunku. Mężczyźni odpowiedzialni za jego porwanie biegali po jaskini, targając ze sobą narzędzia, rakiety i skrzynie z jego nazwiskiem, przynosili lampy, ustawiali narzędzia, przestawiali bomby. Tony'emu niekoniecznie podobało się rzekome pracowanie dla terrorystów. Wszystko było gotowe w ciągu półgodziny.
-Ile znasz języków?- spytał Tony, przerywając niezręczną ciszę, panującą wokół nich od kiedy pozostali sami.
-Wiele ale tutaj nie wystarczą.- odpowiedział a potem zaczął je wymieniać. Tony nie znał żadnego z nich i nie wiedział, że połowa z takich języków w ogóle istniała ale nie dał tego po sobie poznać, rozkręcając jedną z rakiet.
-Kim są?- zadał kolejne pytanie, wyciągając z rakiety całe jej wnętrze.
-Twoimi stałymi klientami. Nazywają się Dziesięć Pierścieni.- Tony podszedł do kolejnego pocisku, z niego też wyciągając wnętrze a potem wyrywając z niego mały kwadracik.
Wyrzucił pozostałość, o mały włos nie uderzając przy tym swojego nowego przyjaciela, stojącego tuż obok niego.
-Jak w ogóle masz na imię?- spytał, mając szczerze dość zwracania się do niego bezimiennie.
-Yinsen. Co to?- tym razem okularnik zadał pytanie, wskazując na to co trzymał w szczypcach.
-Piętnaście miligramów palladu. Potrzeba nam sto sześćdziesiąt więc rozwal resztę pocisków.
Pracowali ciężko, tak jak lubił, zwracając uwagę tylko na to, na co musiał i tak szybko jak tylko byli w stanie. Mieli ograniczony czas i niesprzyjające warunki. W dodatku byli obserwowani przez kamery a to nie podobało się geniuszowi. Zdecydowanie wolał pracę bez nacisku, w luksusowym warsztacie brudnym od plam z sosu pomidorowego i z dudniącą w uszach rock'ową muzyką.
Budowa tego co planowali zajęła im pięć dni. Niecały tydzień pełen pracy i nadziei na przechytrzenie terrorystów i powrót do domu. Tony był zadowolony z efektów, lecz wiedział, że to był dopiero początek.
-Nie wygląda jak rakieta- powiedział Yinsen, zaglądając Tony'emu przez ramię, i patrząc na małe urządzenie, emitujące błękitne światło.
-To reaktor łukowy. Powinien odciągnąć odłamki z dala od mojego serca.- pochwalił się swoim wynalazkiem z dumą w głosie.
-Jaką generuje moc?- Tony spojrzał na niego w lekkiej konsternacji, szukając odpowiedniej odpowiedzi.
-Zdaje się, że trzy gigadżule na sekundę.
-Jeśli tak, to twoje serce popracuje przez kilkaset lat.- wykrzywił usta w niemym geście zdumienia i uznania.
-A coś większego przez pięćdziesiąt minut.- rzucił tajemniczo Tony, podnosząc się z drewnianego krzesełka i podchodząc do stołu.
Położył kilka pożółkłych kartek papieru z niewiele mówiącymi, ołówkowymi kreskami na podświetlanym blacie stołu i odsunął się by Yinsen mógł w spokoju podziwiać jego plan ucieczki, który tworzył po nocach, gdy wszyscy spali.
-Co to jest?- spytał, niewiele rozumiejąc z zaszyfrowanych bazgrołów.
-Dociśnij i popatrz.- przejechał palcami po kartkach, wykonując czynności, które powiedział.
Z nic nie znaczących kresek i kółek ukazała się postać z żelaza i ze stali. Rysunek był wykonany z dbałością o najmniejsze szczegóły. Wszystko było obliczone. Ręce, nogi i tułów zostały osłonięte wystarczającą ilością metalu by żadna kula nie była w stanie drasnąć Tony'ego a jednocześnie by miał swobodę jakiegokolwiek ruchu, broń była przymocowana do ramion, maska wzbudzała strach w sercach wrogów i reaktor łukowy na środku piersi jako znak wolności.
-Robi wrażenie.- Yinsen uśmiechnął się i spojrzał na Starka z iskierkami w oczach.
Tony czuł wszystkie chwilę jakby każda z nich miała go zbliżyć do Steve'a. Z jednej strony chciał go jak najszybciej zobaczyć a z drugiej... bał się, że ten zostawi go po zobaczeniu czegoś, co wmontował mu tej nocy Yinsen.
Tony starał się uspokoić i nie martwić na zapas, a towarzyszący mu mężczyzna był do tego świetnym sposobem. Odciągnął go od problemów, grając w grę, której zasad musiał go również nauczyć. Tony mimo, że od początku swojej kariery w Stark Industries grywał tylko w pokera, i raz przegrał całą willę na Hawajach, szybko załapał wszelkie zasady.
Czuł się w jakiś sposób swobodnie w towarzystwie Yinsen'a. Opowiadali o sobie, poznawali się nawzajem. Jeden zadawał pytania, drugi odpowiadał aż okularnik nie zadał jednego pytania, które nawróciło obawy Tony'ego.
-A ty? Masz rodzinę?
-Mam chłopaka.- odpowiedział po dłuższej chwili ciszy.
-Słyszałem o wielkim Tony'm Starku. O mężczyźnie z kobietami na jedną noc.- Yinsen rzucił kostką i spojrzał znowu na mężczyznę.- Zależy ci na nim?
-Jak na nikim i niczym innym. Robi ze mnie lepszego człowieka. Jest miły, sympatyczny, opiekuńczy... Jest kimś na kogo nigdy nie zasługiwałem.- zalety Steve'a Tony mógłby wymieniać godzinami.
-A ty jaki jesteś w stosunku do niego?
-Chciałbym być taki jak on ale... nie wiem czy jestem w stanie... On... zasługuje na wszystko co najlepsze ale nie wiem czy jestem to wszystko mu w stanie dać.
~$$$~
Matko, ten rozdział mi tak bardzo nie wyszedł.
Nawet nie wiecie jak bolało oglądanie Iron-mana by napisać ten rozdział.
CZYTASZ
Soulmate / Stony
Fiksi Penggemar"Kiedy spotkasz swoją bratnią duszę, wiedz, że już nic nie będzie takie jak dawniej". Te słowa prześladowały Tony'ego od dziecka. Czternaście słów wyrytych na nadgarstku dwudziestoletniego miliardera niczym definicja z książki. Nic dla niego nie zna...