Kilka tygodni po adopcji Morgan, Tony uznał za punkt swojego honoru, by dziewczynka nazwała go tatą. Peter był starszy i ciężej było mu zacząć w ten sposób odzywać się do Tony'ego więc zamiast standardowego "tato", mówił do niego "panie tato". Bynajmniej problemu z tym nie miał, w przeciwieństwie do Steve'a, który poprzez słowo "panie" dostał 'syndromu staruszka'. Za długą namową i szantażem cukierkami, co zupełnie nie było w jego stylu, namówił Petera do zwyczajnego "Steve". W sumie był w tym plus bo dzięki temu nie mylili się do kogo Peter w danym momencie mówi.
Jednak co do Morgan żaden z nich nie chciał odpuścić.
-Morgan, Morgan, skarbie, powiedz "ta-ta"
-Baa!- krzyknęła dziewczynka, uderzając rękoma w podłogę. Zaśmiała się.
-Nie, nie "baa", powiedz "ta-ta"
-Ciacia
-Nie, Morgan, powiedz "tata"
W odpowiedzi dziewczynka wyciągnęła język i opluła Tony'ego.
-To jest cięższe niż się spodziewałem.
Stark wytarł rękawem twarz i oparł dłonie na kolanach z ciężkim westchnieniem. Próbował już wszystkiego, a Morgan nadal nie powiedziała do niego "tato". Szczerze to miał nadzieję, że odezwie się tak chociażby do jakiegoś mebla.
-Ta-ta- przesylabizował, wskazując na siebie palcami.
Morgan jednak teraz siedziała cicho i wpatrywała się w Tony'ego jakby był labiryntem, którego nikt nie umiał przejść. Pasmo włosów spadło z grzywki Tony'ego na jego czoło.
-Maguna, spójrz- skierował dwa palce wskazujące na zabawkowego konika- kucyk- wskazał na córkę- Morgan- skierował palce na na siebie- tata.
-Ma-ma
-Maguna, nie, proszę cię, powiedz... Chwila, co?
-Mama?- dziewczyna przekręciła głowę, patrząc na Tony'ego jakby urwał się z innej planety.
-Steve! Nie uwierzysz! Chodź tutaj! Szybko!- krzyknął Tony, podnosząc się z podłogi. Morgan wzdrygnęła się na tak nagły ruch ze strony starszego mężczyzny, o mały włos upadając na plecy.
Steve wyszedł po sekundzie zza ściany wycierając ręce w kuchenną ściereczkę. We włosach miał mąkę, którą przez przypadek zrzucił na podłogę, próbując razem z Peterem zrobić na obiad coś innego niż ziemniaki z sosem. Chłopiec też pojawił się w przejściu. Nie rozumiał tak nagłego wybuchu szczęściem.
-O co chodzi?
-Morgan? Śmiało, co powiedziałaś?- schylił się w stronę córki. Dziewczynka podniosła się z podłogi i i nie wiedząc co zrobił, podeszła do Steve'a i wyciągnęła do niego ręce w geście "weź mnie do góry albo będę płakać".
-Ta-ta
~$$$~
Krótki rozdział ale za to słodki, prawda?Dobra, pomysły na randomowe dni mi się skończyły (były aż 3, wow) więc tym oto akcentem kończymy Soulmate (chociaż jak na ten tytuł było tutaj strasznie mało soulmate).
Teraz swoją uwagę skupie na "Padał wtedy deszcz" by wyciągnąć go z życia bycia rakiem wattpada. A potem skupie się na autorskich książkach.
Niestety Marvel we mnie umarł, wraz z Tony'm, więc nie wiem czy jeszcze kiedyś pojawi się coś z tego fandomu.
Także tego, do zobaczenia.
CZYTASZ
Soulmate / Stony
Fanfiction"Kiedy spotkasz swoją bratnią duszę, wiedz, że już nic nie będzie takie jak dawniej". Te słowa prześladowały Tony'ego od dziecka. Czternaście słów wyrytych na nadgarstku dwudziestoletniego miliardera niczym definicja z książki. Nic dla niego nie zna...