6

10.7K 271 121
                                    

Angela

Minął tydzień od kiedy pracuję w firmie Thomasa, lubię tam pracować. Jako, że jestem znajomą Connera, szefa firmy, można pomyśleć, że mam ulgi, co jest nie prawdą.

Staram się dawać z siebie wszystko, a nawet więcej przez co zastaje w biurze do późna, a czasem jeszcze pracuję w domu. Arthura to denerwuje, przez co nieraz obrywam, ale bynajmniej mam świadomość, że moje dziecko będzie miało co zjeść i w  co się ubrać.

Dostaję za to, że w domu nie ma obiadu, nie zawsze jest posprzątane.

Obiadu nie muszę robić, ponieważ ja jem w pracy, a mój syn u Rose, która się nim opiekuje. Co do sprzątania, czasem nie mam już siły, przychodzę  wieczorem z pracy po całym dniu, marzę tylko o łóżku.

Jak na razie jestem na okresie próbnym, ale mam nadzieję, że Thomasowi i jego przyjacielowi dobrze się ze mną współpracuje.

Właśnie idę do domu z pełnym rękoma zakupów, ponieważ mam pięć toreb zakupów, które zaraz się przerwą od ciężaru jedzenia.

Jak pomyślałam, tak się stało. Po stu metrach siatka z owocami i warzywami rozdarła się i wszystko wylądowała na brudnym chodniku.  Klnąc siarczyście, kucam aby pozbierać wszystkie rzeczy.

Po minucie, gdy połowa jedzenia już została pozbierana, koło mnie zatrzymało się białe auto. Znane mi białe auto. Wysiadł z niego brunet.

-Co się stało? - przykucnął i pomógł mi zbierać.

-Siatka się zepsuła. Dzięki za pomoc Thomas - westchnęłam i razem wstaliśmy.

-Wrzuć je do bagażnika. Odwiozę cię.

-Nie trzeba, ale dziękuję - przewrócił oczyma.

-Skończ pieprzyć, tylko wsiadaj - zabrał moje zakupy i wrzucił je do bagażnika, ja rzucając pod jego adresem różne wyzwiska, wsiadłam do auta. Chwilę po mnie do środka wszedł brunet.

Przez połowę drogi jechaliśmy w ciszy, lecz przerwał ją Thomas.

-Dopiero wracasz z pracy? - spojrzał na mnie przelotnie.

-Aha - przytaknęłam

-Czemu tak późno? Zaraz będzie dziewiętnasta, a ty kończysz o siedemnastej. Nawet ja tyle nie pracuję.

-Lubię tam pracować, a w dodatku jest dużo pracy - przytaknął głową jakby się zgadzał.

-Nie musisz się przepracowywać Angela. Masz syna, powinnaś spędzać z nim czas.

-Tak wiem, ale chcę aby miał wszystko czego zapragnie - powiedziałam cicho.

-Angelo, troszkę go znam i wiem, że jedyne czego chce to twojej miłości i czasu - łza spłynęła po moim policzku.

Przemilczałam to, ponieważ nie wiedziałam co powiedzieć. Wiedziałam, że ma rację, ale nie chciałam tego przyznawać.

W kompletnej ciszy zajechaliśmy pod kamienice, spojrzałam w swoje okna, w których paliło się światło.

O nie. Arthur jest w domu - pomyślałam

Przełknęłam ślinę, starając się przygotować psychicznie na to co się będzie działo, ale chyba się nie da.

Nie patrząc w stronę mężczyzny, który zaoferował mi pomoc, wymamrotałam pożegnanie i czym prędzej ruszyłam w stronę domu.

Thomas 

Angela, która widocznie była czymś zestresowana, rzuciła pożegnanie i tyle ją widzieli. Miałem już odjeżdżać, ale przypomniałem sobie o jej zakupach w moim bagażniku. Zgasiłem silnik i wyszedłem z samochodu, aby podejść do tyłu i wyciągnąć kilka siatek, a następnie zanieść je do mieszkania mojej pracownicy.

Już wchodząc na klatkę można było usłyszeć krzyki jakiegoś mężczyzny. Już raz słyszałem ten głos. Szybko pognałem po schodach i nie racząc się pukać do drzwi, otworzyłem je, jak się okazało w dobrym momencie.

Pijany mężczyzna stał nad moim aniołkiem z uniesioną ręką, a tą trzęsła się od płaczu i jak mniemam ze strachu.

-Dotknij ją kurwa, a będzie to ostatnia rzecz jaką zrobisz - kobieta spojrzała na mnie załzawionymi oczyma, a ten kutas przez chwilę nie wiedział co się dzieję.

Kiedy blondynka chciała się odsunąć, ten otrząsnął się z transu i zanim zdążyłem zareagować, uderzył ją w twarz. Kobieta z krzykiem upadła na ziemie, trzymając się za bolący policzek.

Słowo wkurwienie nie opisywało tego co czułem. Nie przejmując się zakupami, które w tym momencie rzuciłem na ziemię, w kilku susach znalazłem się przy brunecie czego wynikiem było zderzenie się mojej pięści z jego krzywym ryjem.

Arthur na chwilę stracił równowagę, ale zaraz potem chciał się zrewanżować, co mu nie wyszło ponieważ chwyciłem jego rękę i wykręciłem do momentu, dopóki nie klęknął. Gdy to uczynił moje kolano samoczynnie się podniosło trafiając w jego nos, który chyba został złamany.

Przysięgam, że to moje kolano zrobiło. Nie ja!

Już chciałem pochylić się do tego skurwiela i sam nastawić mu nos, gdy usłyszałem szloch i cichy głos Angeli, proszący abym przestał.

Spojrzałem na nią i miałem mieszane uczucia. Z jednej strony wkurwiłem się jeszcze bardziej na tego frajera.  Zaś z drugiej strony nie marzyłem o niczym innym jak zabranie jej stąd i przytulenie.

Przez chwilę targałem się z myślami, aż wyszedłem.





-----------------

Uuuu. Jak myślicie jak dalej się to potoczy?

Tak poza tym chcę przeprosić, tych którzy to jeszcze w ogóle czytają, o tą przerwę. Teraz postaram się dodawać regularnie, ponieważ chcę skończyć tą książkę do roku szkolnego.


Trzymajcie się dziubeczki. Kocham was, buziakiii <333333333333333

Please, help meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz