8

10.9K 270 206
                                    

Po dziesięciu minutach się zatrzymaliśmy. Spojrzałam na mężczyznę pytającym wzrokiem.

-Potrzebuję kupić kilka rzeczy bo mam pustą lodówkę - No tak stanęliśmy pod marketem.

-Mamy iść z tobą czy poczekać w aucie?

-Zostańcie. Jesteście zmęczeni - pokiwałam głową, on wyłączył silnik, zabrał portfel i wyszedł - Za chwilę będę z powrotem. Chcesz coś?

Musiałam się chwilę zastanowić.

-Gdybyś mógł kupić serki Chess, byłam bym wdzięczna.

-Jasne, coś jeszcze?

-Nie, to wszystko - pokiwał głową i już go nie było.

Spojrzałam do tyłu, na dziecko, aby zobaczyć czy wszystko z nim dobrze, ale Matt spał.

Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam SMS od mojej przyjaciółki, Tamary.

Tam: Jak tam w pracy? Przystojniak jest dla ciebie miły?

Z Tamarą znam się od piaskownicy, wie o mnie wszystko i odwrotnie.

Ja: W pracy wszystko okej. Pokłóciłam się z Arthurem, a Thomas akurat przyszedł. Właśnie z Mattem jedziemy do jego domu. Zabrał mnie na kilka nocy.

Tam: O kurwa.

Zaśmiałam się.

Tam: Jak wrócę to koniecznie musimy się spotkać.

Ja: Masz rację.

Pisałyśmy jeszcze, chwilę, ale przyjaciółka musiała kończyć.

Czekałam jeszcze kilka minut, po których drzwi od auta się otworzyły.

-Kupiłem wino. Napijesz się przy kolacji? - spojrzał kątem oka na mnie i włączył się do ruchu.

-Jedną lampkę mogę wypić - uśmiechnęłam się.

-To świetnie, a co do kolacji. Zamawiamy czy gotujemy?

-A na co masz ochotę? - zauważyłam, że zacisnął ręce na kierownicy.

-Spaghetti?

-Może być - posłałam uśmiech w jego kierunku.

Po podjechaniu pod dom Thomasa, zaniemówiłam.

Piękny szary dom z białymi detalami miał otaczający go duży ogród. Na budynku widziałam kilka małych lamp, tak samo jak przy chodniku prowadzącym do samych schodów, które zaś prowadzą do domu. Po lewej stronie domu jest wbudowany garaż, do którego właśnie wjeżdżamy.

Wokół domu jest czarne ogrodzenie, a z tyłu domu, co zdarzyłam zauważyć ciągnie się las.

Samochód się zatrzymał, więc wysiedliśmy z pojazdu. Otworzyłam drzwi od strony mojego syna i już po odpięciu go z pasów, gdy chciałam go wyciągnąć, przerwał mi głos Thomasa.

-Zostaw go, ja go zabiorę. Weź zakupy są lżejsze - głową wskazał na bagażnik.

Nie chcąc się z nim kłócić bez słowa wyciągnęłam dwie reklamówki. Zamknęłam bagażnik i weszłam do domu. W środku budynku było jeszcze piękniej niż na zewnątrz.

W korytarzu ściągnęłam buty i kurtkę, w międzyczasie Thomas zszedł po schodach i skierował się w moją stronę. Zabrał zakupy, które trzymałam.

-Chodź do kuchni. Przygotujemy kolację - szedł przodem więc mogłam rozejrzeć się po wnętrzu.

Przeszliśmy przez duży salon, ale nie zdążyłam zobaczyć jak wygląda, ale za to gdy weszłam do kuchni, nie wiedziałam co powiedzieć.

Please, help meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz