Angela
Minęły trzy tygodnie od imprezy i od tego nieszczęsnego pocałunku. Dziewczyny nie mogły w to uwierzyć, ja z resztą też. Nie widziałam ani nie słyszałam go od tamtego dnia. Julia powiedziała mi, że pytał o mnie parę razy. Czy to znaczy, że tęskni? Zależy mu? Chciał odnowić relacje?
Nie, na pewno nie. Boże, jaka ja jestem głupia. Gdyby mnie chciał z powrotem to by mnie nie wyzywał.
Dobra nie ważne, mam teraz poważniejsze problemy. Od jakiś dwóch tygodni dostaję listy i SMS. Nie wiem od kogo, ale nie są one miłe. Zdarzyło się też parę razy, że miałam oponę w aucie przebitą, okno i drzwi popisane i różne inne wandalizmy. Oczywiście żaden z moi bliskich o tym nie wie, to pewnie jakieś dzieciaki.
Wychodzę właśnie do pracy, Matt jest już w przedszkolu.
Mój uwielbiany sąsiad już oczywiście czeka z jakąś odzywką.
-Witam piękną panią - uśmiechnął się.
Nie odezwałam się, całkowicie go zignorowałam. Wsiadłam do auta i odjechałam, w lusterku zobaczyłam tylko jeszcze jak mężczyzna wychodzi ze swojej posesji.
Nie zawracając sobie nim więcej głowy, zajęłam się prowadzeniem auta.
Zaparkowałam samochód pod firmą. W budynku przywitałam się z kilkoma pracownikami, którzy kierowali się w wyznaczone miejsca. Ja natomiast od razu skierowałam się do Connora.
Zanim weszłam to zapukała, bo cóż, po ostatnim wejściu bez zapowiedzi, nie zrobię tego nigdy więcej.
-Witam szefunia. Co mamy dzisiaj do roboty? - siadłam sobie na krześle przed jego biurkiem.
Przyjaciel spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
-Czujesz się za pewnie tutaj, muszę cię zwolnić - parsknęłam śmiechem.
-Pewnie pewnie, a teraz gadaj. Jak randka? - chłopak po moim pytaniu uśmiechnął się bardzo szeroko.
-Było fajnie - wzruszył ramionami.
Czekałam jeszcze przez minute na jakieś dalsze informacje, ale to chyba koniec jego wypowiedzi.
-Woah, no to mnie zszokowałeś. Za dużo informacji na raz kolego - przewrócił oczami na moje słowa.
-No co mam ci powiedzieć? Byliśmy w kinie, potem na kolacji. Na końcu pojechaliśmy do mnie i się pieprzyliśmy. Chcesz szczegóły? - uśmiechnął się wrednie.
-Jesteś okropny - pokręciłam głową - dobra co mamy do roboty? Chce to jak najszybciej skończyć.
-Czasem się czuję jakbyś to ty była szefową nie ja - parsknął - musisz mnie umówić z tymi ludźmi - podał mi kartkę z danymi - tutaj proszę sprawdź te umowy - dostałam plik kartek - To wszystko.
Wzdychając wstałam z wszystkich i chciałam wyjść już z jego biura aby iść do mojego, ale zawołał mnie.
-Aha! Wracaj, tutaj masz jeszcze. Chcemy otworzyć filię w Louisville. Musisz zobaczyć papiery, czy się zgadzają.
Podszedł z teczką, widząc swoją robotę głośno westchnęłam.
-Też cie kocham! - zawalał gdy wyszłam. Pokręciłam tylko głową i udałam się do mnie.
Rozsiadłam się wygodnie układając na biurku rzeczy tak aby nic mi nie przeszkadzało i zaczęłam od sprawdzania umów.
Jest godzina trzynasta, a ja wracam z lunchu. Skończyłam sprawdzanie umów i jestem w połowie oglądania papierów z nowej firmy.
Usiadłam na swoim krześle w biurze i zobaczyłam nieodebrane połączenie z dosłownie minuty temu. Od Viktorii. O nie, Matt. Szybko oddzwoniłam, dziewczyna odebrała już po sekundzie.
CZYTASZ
Please, help me
Novela JuvenilOna miała wspaniałe dzieciństwo. On przeżył śmierć rodzica. Ona ledwo ma za co żyć. On pławi się w luksusach. Ona potrzebuje pomocy. On potrzebuje miłości.