45

4.3K 124 23
                                    

Angela

Patrząc na zmieniające się pory dni za tym malutkim zakratowanym oknem, jestem tutaj już trzy dni. Ciągle zastanawiam się co z moim synem i tym frajerem, Thomasem. Mam nadzieję, że Michael w końcu mnie wypuści. Tak, to Michael, kuzyn Toma mnie porwał. 

Pamiętacie jak mówił, że dostanę swój pokój? Cóż, może trochę pyskowałam i za karę dalej jestem tutaj. Mój porywacz dziennie daje mi max dwa posiłki. 

Tęsknie za moją rodziną, chcę już do nich wrócić.

-No dzień dobry gwiazdeczko - usłyszałam przy otwieraniu drzwi.

-Będzie dobry jak mnie wypuścisz.

-No już tak nie marudź. Mam dobrą wiadomość.

-No słucham.

-Przenosisz się na górę! - zaklaskał.

-No i ? Mam ci podziękować? - powiedziałam ironicznie.

Poczułam pieczenie na policzku.

-Trochę grzeczniej. Wstawaj, lecimy.

Wstałam cała obolała.

-Zapraszam Panią - przepuścił mnie w drzwiach.

Prychnęłam na jego czyn.

Wyszłam na korytarz  i starałam się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. 

-Chcesz coś zjeść?

-Tak - wolałam być posłuszna, bo nie chcę znowu oberwać.

-To zaraz wrócę i zamówimy coś - pocałował mnie w czoło.

Położył telefon, kluczę i portfel na komodzie.

Wyszedł z pokoju, a ja poczułam, że to moja szansa. 

Szybko dobiegłam do telefonu i już prawie go odblokowałam. Przeszkodziło mi szarpnięcie za włosy. 

-Możesz mi powiedzieć co chciałaś zrobić? - warknął, a ja z bólu spadłam na podłogę.

-Chciałam zobaczyć godzinę.

-Nie kłam dziwko. Kiedy zrozumiesz, że jesteś tylko moja co?! Ten frajer na ciebie nie zasługuje! - dostałam znowu w policzek. - Od teraz jestem tylko ja i ty rozumiesz? - kopnął mnie w brzuch - Pytam się o coś! - ponowne kopnięcie.

-Tak, rozumiem - mówię słabo.

-Świetnie. A teraz wstawaj.

Z wielkimi trudnościami z powodu bólu brzucha wstałam.

-Angela, kotku spójrz na mnie - powiedział łagodnym głosem.

Nie chciałam na niego patrzeć, bałam się go.

-Powiedziałem coś! - wzdrygnęłam się ze strachu, ale wykonałam jego polecenie.

-Nie chciałem cię uderzyć, wiesz o tym. Nie potrzebnie mnie zdenerwowałaś słonko.

Jedynie pokiwałam głową.

-Zaprowadzę cię do twojego pokoju, wyglądasz na zmęczoną.

-Dobrze - powiedziałam szeptem.

Przeszliśmy przez dość długi korytarz, zaraz za nim pojawiły się dwie pary drzwi.

-Tutaj jest twój pokój, proszę - weszłam do pomieszczenia.

Nie było czym się zachwycać. Łóżko było jednoosobowe, obok była komoda i nic poza tym.

Mojego prześladowcy już nie było. 

Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać z bezsilności.

Proszę, pomóż mi Thomasie. 

Znajdź mnie.

Powtarzałam sobie w głowie do momentu, w którym moje powieki zrobiły się ciężkie.

Zasnęłam cała w bólu, łzach i tęsknocie. 

-Wstawaj w tej chwili! - poczułam szarpnięcie.

-Co się stało?

 -Zrobiłem ci jedzenie, a ty śpisz? - był zły. Znowu.

-Przepraszam, byłam zmęczona.

-No dobrze. Idziemy do kuchni, jeść.

-Okej.

Z ogromnym bólem brzucha wstałam z łóżka i razem z nim poszłam do kuchni.

-Jedz.

Postawił przede mną talerz z kilko naleśnikami. Zjadłam tylko dwa, reszty nie dałam rady.

Swój talerz przesunęłam na środek i cicho podziękowałam.

-Czemu już nie jesz? 

-Już nie chcę. Najadłam się.

-Nie obchodzi mnie to, masz to zjeść.

-Ale.. - znowu dostałam w twarz.

-Idź do swojego pokoju, bo nie ręczę za siebie - warknął, aja posłusznie uciekłam do mojego pomieszczenia.

Położyłam się ponownie do łóżka i ponownie zaczęłam płakać.

Chcę do ciebie Thomasie, do ciebie i mojego Matta.




-------------

Cześć kochanie, szkoła coraz bliżej, a ja mam coraz mniej czasu na wszystko.

Miłego dnia i do następnego!!


Please, help meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz