50

5.8K 126 23
                                    

Angela

Od kilku dni unikam Thomasa, wiem, że powinnam z nim porozmawiać, ale boję się. Sama nie wiem czego, bo przecież sami mi pierwszy powiedział o swoich uczuciach do mnie, tak więc na dobrą sprawę nie mam czego się bać, no ale cóż. Dobrze, że dom jest duży to przynajmniej mam gdzie uciekać przed nim.

Siedzę właśnie w kuchni, nie wiem gdzie Thomas, a mój syn pojechał do swojej przyjaciółki. Dopiłam swoją kawę i w momencie kiedy wkładam pusty kubek do zmywarki, ktoś wchodzi do kuchni.

Thomas.

Szybko staram się wyjść z pomieszczenia, ale męska i silna dłoń mnie zatrzymuję.

-Dlaczego mnie unikasz? - zapytał głębokim głosem, od którego przeszły mnie ciarki.

-Nie unikam cię - powiedziałam prawie szeptem patrząc na podłogę.

-Nie rób ze mnie głupka Angela - parsknął - Widzę, że próbujesz mnie uniknąć, ale nie uda ci się to.

-Nie unikam cię - powtarzam próbując go okłamać, albo nawet i samą siebie.

-Chodź - chwycił mnie za ramię i poszedł do salonu, na kanapę, a ja oczywiście się nie opierałam i poszłam razem z nim.

Usiedliśmy na sofie, telewizor cicho grał, ale nikt nie zwracał na niego uwagi.

-A teraz grzecznie mi wytłumacz czemu mnie unikasz. Nie chcę słyszeć, że tego nie robisz, jasne?-pokiwałam jedynie głową na tak - grzeczna dziewczynka. A teraz czekam.

-Szczerze to nie wiem co mam ci powiedzieć, bo sama nie do końca wiem dlaczego to robiłam. Bałam się tej rozmowy, a bardziej do czego ona doprowadzi. Myślałam, że te słowa, które wtedy wypowiedziałeś były pod wpływem impulsu, że nie chciałeś ich powiedzieć - w końcu wydusiłam to z siebie.

Spojrzałam na niego wystraszona, a on tylko patrzył się na mnie.

-Jesteś głupia.

-Co? - zatkało mnie.

-Jesteś głupia - powtórzył troszkę głośniej.

-To już wiem - wywróciłam oczami - ale czemu?

-Bo nie wierzysz w moje słowa. Naprawdę myślisz, uważasz mnie za takiego kutasa, że powiedziałbym ci takie ważne słowa, tak o?

Poczułam się jak małe dziecko.

-Noo, nie. 

-Uh, chodź tu - wystawił ręce, był to znak abym się przytuliła.

Oczywiście od razu to uczyniłam i mocno go przytuliłam, a on wciągnął mnie bokiem na swoje kolana.

-Kocham cię najmocniej na świecie i nigdy bym ci nie powiedział tych słów gdybym nie był ich pewny. Jesteś dla mnie najważniejsza i nigdy oraz nic tego nie zmieni rozumiesz?

-Yhym - pokiwałam tylko głową bo nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.

-Popatrz na mnie proszę - uczyniłam to - Nigdy więcej do tej pięknej główki ma nie wpaść myśl, że chcę zostawić ciebie i twojego syna dobrze? Jesteście moją rodziną czy tego chcesz czy nie.

-Kocham cię - powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Zostaniesz moją kobietą? Na dobre i złe? - zobaczyłam niepewność i strach z jego oczach.

-Na dobre i złe - powtórzyłam ciszej.

Oczy wyrażały ulgę i szczęście, a pełne, delikatne usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.

Przez uczucia, które zobaczyłam w tych oczach poczułam się ważna.

Przez słowa z tych ust poczułam się kochana.

Przez te silne i ciasno oplatające mnie ramiona poczułam się bezpieczna.

Przez ciało i duszę Thomasa Conner poczułam, że żyję i dowiedziałam się co to miłość. Ta właściwa, bezpieczna, zdrowa, bezwarunkowa miłość.

-Nawet nie wiesz jaki szczęśliwy jestem - wyszeptał i połączył nasze usta w delikatnym, ale pełnym uczuciu pocałunku.

Thomasie Connerze nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego co uczyniłeś ze mną, moim życiem i całym moim światem.






-------------------------

KOCHANIE TO KONIEC PIERWSZEJ CZĘŚCI

nie sądziłam, że tak zostanie ona skończona, ale cóż. Idealnie pasowało mi to na koniec pierwszej części.

Teraz patrząc na to, możliwe, że będą trzy części ich historii!

Jak wrażenia? Jakie macie odczucia?

Chcecie nową okładkę?

Please, help meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz