11

778 41 15
                                    

-Obudziłam się rano na łużku mojego chłopaka jedynak jego obok mnie  nie było.Wstałam z łuzka i zobaczyłam kartkę wzięłam ja i przeczytałam.Pisla na  niej Tak:
Kochanie musiałem coś załatwić wrócę wieczorem przy łużku masz śniadanie.Smacznego Skarbie.Pamiętaj kocham  Cię.
To było słodkie bardzo.Zjadłam śniadanie które było pyszne bo zrobił je Josh.Około godziny 12 postanowiłam ze chyba jednak pójdę do mojego domu był nie daleko a tu nie było nikogo więc się nudziłam .W połowie drogi do ktoś do mnie zadzwonił.
-Tak słucham?
- Corciu kiedy będziesz w domu zostajesz u Josha czy wracasz?
-Mamo właśnie idę do domu.
-Świetnie się składa mamy dla Ciebie informacje
-Jaka?
-Cóż nie jest ona dobrą informacją.
-Za chwilę będę w domu pa.
Jaka informacja?Może coś się stało ale mama nie była smutna co jest grane?Nie było mnie jedna noc w domu a tu już coś się dzieje.
-Jestem!krzyknęła wchodząc do domu.
Jenak odpowiedzi nie uzyskałam.
Nikogo nie ma czy co?
Poszłam do siebie do pokoju a tak siedziała moja mama.
-Kochanie......
-Tak mamo?
-Stało się coś bardzo złego..
-O mój Boże co ?
-Nie chodzi tu o naszą rodzinę chodzi o kogoś innego..
-Kogo?!
-Stała sie okropna rzecz.
-No wiem ale możesz opowiedzieć jaka?
-Chodzi o Paytona....
Łzy zlecialy mi z oczu .Payton nie żyje?
-C...co mu jest ....mamo czy on....
-Jest w rozsypce....
-Żyje?
-Jest cały i zdrowy..
-To dobrze ... bardzo dobrze...
-Jego mama miała wypadek...
-I?
-Praktycznie nie ma dla niej szans może w każdej chwili umrzeć..
-Słodkie dzieciątko Jezus.. straszne nieszczęście....
-Mam do ciebie  prośbę chodzi o Paytona...
-Co masz na myśli?.
-Nie wychodzi z domu od paru dobrych godzin jest załamany nie ma nadziei..... dla nikogo nie chce się otworzyć może z tobą..
-Nie mamo ja się zanim nie przyjaźnie...
-On Cię potrzebuję.
-On mnie nie chce widzieć nienawidzi mnie mamo zrozum.
-Wiem ale on potrzebuje pomocy zrób to dla mnie idź do niego.
-I co mu mam powiedzieć współczuję co bardzo?Naprawdę to jest śmieszne.
- Kto Cię nauczył być taką oschłą wobec czyjegoś nieszczęścia to jest wielkie nieszczęście dziecko opanuj się!!!!!
-Nie mam zamiaru nigdzie iść Pa.
Nie poznałam samej  siebie.Przecież on jest załamany zamknął się przed wszystkimi a ja jesscze jestem tak obojętna na jego nieszczęście .Jestem bez uczuć.Usiadłam na łużku płacząc.
On został sam nie ma nikogo a ja jestem tchórzem który za bardzo się boi żeby tam pojsć i go pocieszyć.
Siedziałam cały czas zamknięta w pokoju.Co robić? Otwarłam okno i usłyszałam rozbicie szkła z okna Paytona.
-O mój Boże co on sobie zrobił?!
Wybieglam z domu była godzina 2 w nocy wszyscy spali prócz mnie.Podeszłam pod dom Paytona.
-Payt otwórz!
Zero odzewu.
-Ja proszę bardzo nie rób nic głupiego....Proszę.....
Zaraz mnie szlag trafi nadal nic i nic ta cisza.
Postanowiłam usiąść pod jego domem i czekać płacząc.
-Payton ja wiem ze się nienawidzimy tak samo ale ....ja ..... tego zmienić nie mogę i Ty ...... chyba też ... to już było i nie ma ....nienwidze Cię to prawda ty też tak ale  otwórz te pierdolne drzwi do  jasnej  cholery.Drzwi się lekko otworzyły.
-Payt?
Zero odpowiedzi znowu to było męczące.
Weszłam do domu zamykając za sobą drzwi.Nikogo nie było.
-Halo gdzie jesteś?
Wszedlam na górę po schodach i skierowalam się do jego pokoju nie ma go tu Gdzie jest?
-Wiem pokój jego mamy  powiedziałam cicho do siebie.Bingo jest!
-Ej w...wszysto ...dobrze tu jest krew o Boże.....
-Jest bo chciałem ja zobaczyć jest piękna prawda? krew jest nam potrzebna ale lepiej jej się pozbyć i  umrzeć bo jesteś już sam na zawsze bez nikogo.
Podeszłam do niego i zobaczyłam zę ma rany na ręce chyba się ciał...
-Nie rób tego.
-Uspokaja mnie to nie myślę o tym wszystkim i tym jebanym życiu...
-Przykro mi.
-Nie Nie tobie nie   jest przykro ty nie wiesz jak to jest stracić matkę ty kurwa Górno wiesz bo nie wiesz nic !!!!!.
-Ty nie straciłeś matki ona żyje..
-Ale stracę.
Podeszłam bliżej i usiadłam  obok niego wokół krwi przełożyłam rękę na jego rany a drugą chwyciłam go mocno za dłoń.
- Nie rób tego nie tnijj się.to nie ma sensu.
-Ma ponieważ nie che tu być.
Rozplakał się  był bardzo smutny a ja co miałam zrobić?
-Nie możesz mi  tego zrobić.
-Czego zrobić?
-Ciąć się .
-Chcesz sprobowac?
-Idioto nieeee!!!
Uśmiechnął się.
-Nie powinno Cię tu być..
-Jestem.
-Nie przeraża Cię krew wokół?
-Bardzo ponieważ jest twoja.
-To po co  tu jesteś?
-Nie umiem odpowiedzieć na  te pytanie na prawdę nie wiem jak....
-Dziwka przyszła mnie pocieszyć w jaki sposób niech zgadne  wskoczysz mi do lużka?
-Nieee zwariowałeś?!
-Jestem poważny.
Wstałam  Postanowiłam z tad wyjść on ma mnie daleko w dupie ja tu przychodzę a on co on odpierdala!?
-Nie idź.
-Czemu?
-Zostań przy mnie nie wiem co robić moja mama ....... nie wróci już nie mam nadzieji już na nic.
-Dobrze zostaje.
-Jest dziwnie .
-Słuchaj  zmieniłam się jestem wredna osoba dla Ciebie Payt.
-Mogę ?
-C..co możesz?
Przesunął mnie do siebie byliśmy tak blisko jego ciało było przy moim tak jak kiedyś czulam go czulam ze jest mi dobrze i nie chce tego zmieniać.
-Zawsze to robiliśmy jak było nam smutno pamiętasz?
-Ta..Tak..
-Boisz się mnie prawda?
-Ni..nie wiem.
Znowu przyciągnął mnie do siebie teraz nasze twarze byly strasznie boisko za blisko.
-Chociaż jesteś dziwka to było coś w tobie....
-C..co?
-Zawsze wspolczulaś innym nieszczęścia byłaś tak przejęta nieszczęściem innych C ierpialas  jak oni....
-Przykro mi z powodu twojej mamy naprawdę.
-Nie ja jestem tylko tym któremu może być smutno ja ja straciłem straciłam cały sens mojego życia straciłem najważniejszą osobę w życiu nikogo nie kocham nie mam nikgo stracił em ja ...
-Wiem jak to jest...
-Skąd możesz wiedzieć?
-Życie....
-Nienawidzisz mnie ?
-Bardzo najbardziej na świecie.
-Zrób coś dla mnie .
-Co takiego?
-Zabij mnie.
-Ale nieeee ...nie zrobię
tego nie zrobie nigdy weź się ogarnij co Ty mówisz.?!!!
Odepchnelam chłopaka od siebie.
- Skoro nienawidzisz to co to za problem?
-Masz dla kogo żyć.
-Nie stracił em wszystko uwierz oprócz mamy również kogoś ważnego kogo nienawidzę.
-O....kim..m..mówisz.
-O tobie słońce.
Nienawidzi mnie ale jestem dla niego wazna jak to możliwe?
-Czemu to tak się skończyło?
-Tak jest lepiej .
-Nie.
-Dla mnie tak słońce nie potrzebują już Ciebie mojego dawnego słońca bylas tylko...
-Czym?
-Zabawką naiwną tylko nią.
-To byla tylko zabawa to wszystko nasza przyjaźń...
-Ta wreszcie załapałaś o co chodzi słońce.
-Dlaczego?
-Ja nic na to nie poradzę słońce nie umiem się zmienić chciałabym naprawdę ale wiem ze nie warto straciłem dużo osób straciłem sens życia dlatego jestem taki i mi się to podobna chce tego dobrowolnie nie chce żeby było inaczej nigdy nie kochałem tak mi się wydaję nie wiem co to znaczy kochać moją mamę kocham nad życie ale jej już nie ma Nie chce kochać   umiem zranić umiem nawet zabić kogoś sobą nie widzę w tym nic złego bawiąc się kimś robię co chcę bo mogę tak już będzie słońce jesteś dla mnie nikim kiedyś czulem coś  innego ale to jest prawda nie chce się tobą znowu zabawić chce się zamknąć przed wszystkiemi i nie krzywdzić nikogo sobą...Ja nie chce Ciebie krzywdzić mogę ale nie chce nie jestem dawnym Paytonem jestem zamkniętym Paytonem.To dla Ciebie to robie bo nie chce Cię skrzywdzić słońce Nie jestem blisko Ciebie bo się boję zę Cię zranie ze Cię uraże chce żebyś była szczęśliwa chce zybys nie cierpiała przeze mnie.
To jest dobre rozwiązanie uwierz .
 

Nienawiść albo Miłość✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz