28

324 24 7
                                    

-Co tak stoicie?!Chodźcie, dużo roboty was czeka!-na ten krzyk aż podskoczyłam.
Jednym ruchem otarłam łzy i odwróciłam się w stronę osoby, która wypowiedziała te słowa.Wiedziałam, że był to Natan.Nie dało się nie rozpoznać jego głosu, tej charakterystycznej chrypki, która dla większości dziewczyn była seksowna, jednak dla mnie był to tylko Natan, zwykły chłopak, nasz przyjaciel na którym można było zawsze polegać.
-Nie przywitasz się ze mną głupku?-dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdałam sobie sprawę w jaki sposób to zrobiłam.
Nawet nie wiem kiedy ten wysoki brunet  przywarł mnie do swojego torsu i zamknął w mocnym uścisku.
Od razu poczułam jego mięśnie i ciepło, brakowało mi tego, brakowało mi tego bad boya w naszej paczce,  cholernie.
-Tęskniłem-szepnął w moją stronę, tak abym tylko ja usłyszała.
-Ja też, ja też tęskniłam.
Bo chociaż był dla innych tylko zwykłym dupkiem to dla mnie był jak brat.
-Weźcie się ruszcie.Nie będę sam wszystkiego robił!
Natan odsunął się ode mnie i spojrzał na Dylana.
-Weź może lepiej tam te zakupy zanieś, a nie stoisz i patrzysz.
-Dobrze, debilu-chłopcy posłali sobie złowrogie spojrzenia, które miały wyglądać poważnie, jednak to im nie wyszło bo zaraz wybuchnęli śmiechem, a ja razem z nimi.
Natan pociągnął mnie za rękę i tym samym chwilę później znalazłam się w jego domu.
-Nic się nie zmieniło-delikatnie się uśmiechnęłam, rozglądając się po całym pomieszczeniu.
Było czysto, naprawdę panował tutaj porządek co mnie bardzo zdziwiło.
-Bo ten gbur, nic z tym nie zrobił -Dylan wskazał na chłopca obok mnie.
-Spierdalaj mi.-warknął w jego stronę.
-Mówię prawdę, mógłbyś tutaj coś zmienić, ale ty kurwa nie.
-Nie będę nic zmieniał koniec kropka.
Mieli 19 lat, a zachowywali się jak małe dzieci, ale u nich to już normalne.
-Dawaj te torby-podeszłam do Dylana i wzięłam reklamówkę z artykułami potrzebnymi do dekoracji salonu.
-To tak-założyłam ręce na piersiach-drabina jest potrzebna.
-Mam w garażu, ale całkiem na tyłach.
-My poczekamy, idź po nią.
-To zaraz wracam.
-Nie musisz się spieszyć!-krzyknął Dylan.
-Nie będę.
Po tych słowach Natan wyszedł, a ja zostałam sama z moim przyjacielem.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telefon, żadnego powiadomienia, nikt się do mnie nie dobijał, nikt nawet nie próbował. A Payton?Payton pewnie nawet nie zauważył, że wyszłam z domu.
-Ej-poczułam jak chłopak siada obok mnie.
-Co tam?-spojrzałam w jego oczy, od razu zauważyłam w nich troskę.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak.
-Wszystko jest ok, naprawdę.
-Widzę, że nie, powiedz.
Ale co ja miałam ci powiedzieć?
Że tak właściwie sama nie wiedziałam o co mi chodzi i co się ze mną dzieje?
Była to zagadka zarówno dla Ciebie jak i dla mnie, które rozwiązanie było kurewsko trudne.
-Nic, nic Ci nie powiem, wszystko jest dobrze-zmusiłam się do uśmiechu.
-I tak....i tak wiem, że kłamiesz.
-Mówię prawdę.....
-Jestemm!-rozmowę przerwał nam Natan, za co dziękowałam Bogu jak tylko mogłam.Nie chciałam jej kontynuować i nawet nie chodzi o to, że akurat z nim, tylko dlatego, że to było dla mnie za trudne, a ja nie byłam jeszcze na to w pełni gotowa.
Ale Dylan miał rację nie umiałam kłamać, przynajmniej przy nim.
-No to bierzemy się za robotę!-wstałam i podbiegłam do Natana.
-No to chodźmy-powiedział zmieszany.
Popatrzyłam kątem oka na Dylana i zaraz wróciłam wzrokiem na podłogę. Było mi głupio, strasznie.

***
-Przecież mówię Ci że jest źle!!!-zeszłam z drabiny i oparłam się rękoma o blat stołu.
-Co ty chcesz?-chłopiec błyskawicznie znalazł się obok mnie.
-To wygląda jak jakiś zjebany chuj-wymamrotałam i przetarłam oczy.
-Chyba ktoś tu jest śpiący-objął mnie swoim ramieniem i przysunął do siebie.
-No może trochę-położyłam głowę na jego torsie.
Tak na prawdę to byłam cholernie zmęczona wszystko mnie bolało i oczy praktycznie same mi się zamykały.
Bo kto by nie był zmęczony, kiedy cały czas musiałaby poprawiać wszystko po Natanie człowieku, który wszystko robi na odwrót nawet najprostszą rzecz.
-Napijemy się?-odsunełam się od  jego torsu i przemierzyłam go wzrokiem.
Sama nie wiem czemu naszła mnie ochota na alkohol, ale przecież parę drinków nam ne zaszkodzi.
-Soku?-zapytał ze zdziwieniem, Boże dlaczego musze mu wszystko tłumaczyć.
-Czy jak bym chciała soku to bym się ciebie pytała?
Podeszłam pod wielką czarną komodę i wzięłam do rąk dwie butelki, które zaraz potem dokładnie zilustrowałam.Jak zwykle nie wiem jakie wziąć eh.
-Wybierzesz jakieś?-podeszłam do chłopaka i wzruszyłam ramionami.
-Mam coś lepszego-puscił mi oczko.
-Niby co?-zaśmiałam się i odłożyłam wina spowrotem na miejsce.
-Zobaczysz, będzie dobre.
Położyłam się na sofie i wzięłam chrupka do buzi.Byłam ciekawa co kombinuje już nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tym chłopcu.
-Masz-wyciągnął rękę w moją stronę, w której trzymał wielką przeźroczystą butlę chyba szampana, sama nie wiem.
-Co to?-wzięłam ją od niego i zaczęłam czytać skład.
-Sam robiłem-popatrzył na mnie z powagą.
Nie wierzę że Hall sam zrobił coś takiego, niemożliwe.
-Chyba żartujesz-wybuchnełam śmiechem.
-Nie no na serio, jest zajebiste.
-Nic z twoich rąk nie może być zajebiste.
-A założysz się?
Wyjął z kieszeni otwieracz i parę sekund później kapsel wyleciał w powietrze.Widziałam jak Natan miał zamiar wstać pewnie po szklanki, ale ja mu przeszkodziłam.
-Dawaj z gwinta-wzięłam butelkę i nachylilam ją biorąc dużego łyka.
Było w chuj gorzkie, ale pomimo tego smakowało mi, wiem że jest to skomplikowane dla niektórych, ale to już tak jest.
-Mówiłem, że będzie smakowało.
-Miałeś rację, jest dobre.
Nawet nie wiem kiedy zdążyłam się tak upić, że nie umiałam logicznie myśleć wszytko obracałam w żart i z każdego słowa śmiałam się jak idiotka, zresztą Natan, mój towarzysz nie był lepszy, a może jeszcze gorszy.
-No chodź-pociagnęłam chłopca w stronę  stołu na którym tańczyłam  w rytm muzyki nieświadoma niczego, zaraz znalazł się obok mnie i zaczął drzeć się na cały ryj.
Na podłodze było pełno pustych butelek po wódce i innych alkoholach, masa rozsypanych  chrupków  i tak dalej, a nas to po prostu jebało, mieliśmy to w dupie.
-Idziemy latać!!!-krzyknęłam mu do ucha.
-No kurwa-zachwiał się na nogach-oczywiście!
Zeszliśmy na ziemię, a ja z całej siły jebłam na panele.O kurwa.
-Ups-wybełkotałam.
-Kurwa co my...co my robimy?-zaśmiał się Natan.
I wtedy właśnie mnie olśniło może dlatego, że miałam w tej głowie jeszcze troszkę rozsądku choć wątpię, raczej było to spowodowane tym, że w drzwiach stał wkurwiony Payton o ile mój wzrok nie szwankował.
-Co wy odpierdalacie?!
Podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy.
-Za dużo tego wszystkiego-wziął mnie ja ręce i położył na kanapie.
-No ale ja chce jeszcze się napić!
-Napijesz się w domu ze mną dobrze?-przejechał swoją dłonią po moich włosach i lekko się uśmiechnął.
-Obiecujesz?
-Pewnie, że tak.
Chłopak zniknął sprzed moich oczu pewnie zrobić coś z Natanem, który zaliczył zgon leżąc na podłodze, nie zajęło mu to długo, zaraz znalazł się obok mnie.
-Jedziemy się napić?-wstałam z sofy z wielkim uśmiechem chwiejąc się  na nogach.
-Tak,chodź-złapał mnie w talii i zaczął prowadzić w stronę wyjścia.
-Ej, a c-co z tym.....
-Spokojnie Dylan już z nim jest.
-Ale kurwa jak?
-Nie martw się, jedziemy do domu co?
-Yhy..
Niestety czy też stety mój mózg nie dawał mi możliwości  zapamiętywania wszystkiego, jak  zawsze kiedy się najebie, więc troszkę filmu mi ucieło.
-Połóż się -Payton delikatnie ułożył mnie na łóżku przykrywając jednocześnie pierzyną.
-M-miała być w-wódka.......
-Spokojnie, dostaniesz wódkę.
Chłopak zaczął wychodzić z pomieszczenia.
-Ej!-obróciłam się na drugi bok.
-Hm?-odwrócił twarz w moją stronę.
-Chce spać z tobą.Chodź do mnie.
Bez żadnego słowa położył się koło mnie, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-Oj Oliwia, Oliwia.
-Dobranoc-to było ostatnie słowo jakie powiedziałam zaraz potem przed moimi oczami była ciemność.





Nienawiść albo Miłość✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz