Rozdział 18: Radości chwila

98 15 1
                                    

Killer

Wszędzie wokół mnie było pełno różnych kwiatów. Za domem postawiłem nawet huśtawkę, która jest teoretycznie ławką. Delikatnie poruszałem się dzięki ruchowi nóg, do przodu, to do tyłu. Nuciłem też sobie melodie (Media!!!), którą wmawiam sobie, że mi nic nie jest. Choć pewnie zaraz znowu zmienie się w tą osobę po przekroczeniu progu do piwnicy... Zamknąłem na chwilę oczy, aby lepiej słyszeć szelest liści. Nagle usłyszałem zamykające się drzwi wejściowe, co dziwne bo za sobą zawsze zapieram drzwi. Może to Ink ma do mnie sprawe? Wątpię, pojawiłby się tuż obok mnie, przy okazji zdzierając ze mnie łacha, że zmiękłem. Nuciłem sobie dalej, delikatnie się kołysząc.

Ktoś szedł w moją stronę, ale zbytnio się tym nie przejmowałem. Dobrze znam swoje możliwości, a poza tym pracując dla Inka nie mam żadnych wrogów oprócz Errora. Niespodziewanie kroki ustały, ale usłyszałem głośny wdech sygnalizujący zdziwienie. Otworzyłem oczy i spojrzałem w stronę dźwięku. Nie wierzyłem własnym oczom. To na prawdę ona? Wstałem z wrażenia i przyjrzałem się jej dokładnie. Czy coś jej się stało? Czemu jej z oczu wypływa czarna maź? Może się skrzywdziła? Albo ktoś skrzywdził ją! Zmarszczyłem brwi i cały zdenerwowany myślałem, co bym zrobił skurwielowi, który ją skrzywdził.

-Killer? -powiedziała lekko skrępowana i zmartwiona moim nagłym zbliżeniem się do jej twarzy. Po usłyszniu jej łamliwego głosu opanowałem się i złagodniałem.

-Och, gdzie są moje maniery, przepraszam. -ukłoniłem się, a następnie wskazałem na ławko-huśtawkę- Proszę usiąść, madam. -wykonała moją prośbę, a ja usiadłem obok niej.

Była wielka cisza. Martwa cisza. Moja ulubiona cisza. Wraz z nią mógłbym spędzić tak dni, a nawet lata. Niestety, widząc, że drogi gość mojego domu czuje się niestosownie. Lekko się zaczerwieniła, a ja się uśmiechnąłem.

- Jak tam? -rzuciłem losowe zapytanie, lecz niestety schyliła tylko głowę w dół i odwróciła zwrok- Wiesz, trochę dziwne, że taka bezduszna osoba jak ja to powie, ale... -westchnąłem ciężko- Stęskniłem się. -nagle spojrzała w moją stronę, spotykając mój wzrok i delikatny, smutny uśmiech.

-Ja też... -powiedziała zawstydzona i rumiana po chwili ciszy, odwracając ode mnie wzrok.

-Nighty... -szepnąłem, a ona zwróciła się ponownie w moją stronę. Przybliżyłem się do niej i ją mocno, ale też delikatnie przytuliłem, a ona odwzajemniła uścisk- Nie opuszczaj mnie... -zdawało mi się jakbym powiedział to sobie w głowie, ale jednak umknęło mi to z ust. Najwyraźniej nie mogłem się powstrzymać.

Trwaliśmy tak jeszcze przez chwilę, a później wróciliśmy do domu. Może zapytam się ją, czy chciałaby tu zostać? Inaczej oszaleje jeszcze bardziej, niż obecnie...

Poszedłem do kuchni, aby zrobić nam herbaty ziołowej, a następnie wróciłem i usiedliśmy na sofie w salonie.

Killmare || Nasza Droga Ku ZagładzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz