So badly

3.1K 133 8
                                    

Keily

Gdy atmosfera pomiędzy nami znów się rozluźniła, zamówiłyśmy krewetki, które były specjalnością tej knajpy. W oczekiwaniu na posiłek znów podjęłyśmy rozmowę. Tym razem Riliana wypytywała mnie o moje życie, pragnąc dowiedzieć się o mnie jak najwięcej. Przyznam szczerze, że zawsze byłam tajemniczym typem i nie lubiłam za dużo o sobie opowiadać. Jednak przed nią chciałam się otworzyć. Rozmawiałyśmy o rodzicach. Brunetka wypytywała mnie o chorobę ojca i sklep. Opowiadałam jej jak mój ojciec, zapalony surfer w wieku dwudziestu lat otworzył swoją działalność i jak zaraził mnie swoją pasją. Jednak gdy Riliana spytała o moją mamę, zdałam sobie sprawę, że nigdy wcześniej z nikim o tym nie rozmawiałam. Nawet moje przyjaciółki nigdy mnie o to nie pytały, wiedząc, że to bardzo delikatny temat.

Zamilkłam na chwilę, spuszczając wzrok z drewniany blat stolika, przy którym siedziałyśmy. Brunetka najwyraźniej zauważyła moje skrępowanie, mówiąc:

- Keily w porządku, rozumiem, jeśli nie chcesz o niej rozmawiać.

Błądziłem wzrokiem po wyraźnych słojach w drewnianej powierzchni stołu. Coś we mnie pękło. Brunetka chwyciła moją dłoń, lekko ją ściskając. Czułam na sobie jej spojrzenie.

- Nigdy o tym nikomu nie mówiłam. - wypowiedziałam to wolno, a mój głos się załamał.

- Rozumiem. Zapomnij o tym pytaniu. - powiedziała, czule uśmiechając się w moją stronę, a jej oczy patrzyły nam nie ze współczuciem.

Po raz pierwszy w życiu poczułam, że muszę wyjawić komuś tajemnicę, którą dusiłam w sobie przez wiele lat. Podniosłam wolno wzrok w stronę brunetki, parząc w jej oczy.

- Moja mama nas zostawiła.

Riliana spojrzała na mnie z wielką uwagą, milcząc.

- Popełniła samobójstwo. Przerwała hemoterapię i poddała się bez walki.  - dokończyłam, wypuszczając ciężko powietrze.

- Bardzo mi przykro. - rzekła, mocniej ściskając moją dłoń.

Zapadła pomiędzy nami chwilowa i niezręczna cisza.

- Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić? - spytała brunetka.

- Już zrobiłaś. - odpowiedziałam, zdając sobie sprawę, że cały ten czas miałam ogromny żal do swojej mamy. Wiedziałam, że była śmiertelnie chora na raka i lekarze dawali jej kilka miesięcy, ale jeśli kocha się swoje dziecko, to walczy się do końca, a nie poddaje. Straciłam wiarę w miłość. Tłumacząc sobie, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochała, skoro mnie opuściła. Znienawidziłem to uczucie i obiecałam sobie, że nigdy się nie zakocham. Bo przecież miłość tak naprawdę nie istnieje, ale teraz, gdy poznałam Rilianę, coś się we mnie zmieniło.

- Nie rozumiem, co masz na myśli? - spytała zaskoczona.

- Kiedyś ci wytłumaczę. - obiecałam i lekko się do niej uśmiechnęłam.

Brunetka posłała w moją stronę delikatny uśmiech, ciągle zastanawiając się, co mam na myśli.

- Chodźmy. - powiedziałam, wstając od stolika. - Muszę cię jeszcze gdzieś zabrać.

*

Po obiedzie ruszyłyśmy w kierunki plaży. Słońce zaczęło z wolna chylić się ku zachodowi. Lekki wiatr chłodził moje rozpalone policzki, a z oddali było słychać cichy szum fal uderzających o brzeg. Podczas odpływu morze cofało się od brzegu, powiększając plażę. Kroczyłyśmy po zbitym piasku, powoli zbliżając się do starego pomostu, gdzie przygotowałam kolejną niespodziankę dla mojej towarzyszki. Riliana oparła się o moje ramię, by utrzymać równowagę, po czym zdjęła trampki. Poszłam za jej przykładem i przemierzyłyśmy w milczeniu kilka kroków. Stanąłem się przy starej drewnianej łódce, zatrzymując dziewczynę:

Czego pragną kobiety ( część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz