Only tears

2.5K 108 9
                                    

Keily

Kiedy mój stan zdrowia zdecydowanie się poprawił i lekarze oznajmili, że w tym tygodniu będę mogła wrócić do domu, życie przygotowało dla mnie więcej niespodzianek.
Oprócz tego, że miałam złamane serce i parę żeber, a siniaki zaczęły przybierać lekko żółtego koloru, ciągle nie mogłam się pozbierać po utracie Riliany. Mimo że próbowałam sobie tłumaczyć, że podjęłam najlepszą decyzję, ciągle nie opuszczały mnie wyrzutu sumienia. Co noc, kiedy próbowałam zasnąć, myślałam nad słowami, które powiedziała do mnie Jussy:

- Ona ma prawo wiedzieć, z kim jest i do czego on jest zdolny.

Nie opuszczało mnie przerażenia, kiedy zastanawiałam się, do czego jeszcze mógł posunąć się Colin i czy Rilana jest na pewno bezpieczna. Wiedziałam tylko, że jestem ostatnią osobą na świecie, która mogła się o tym dowiedzieć, ponieważ Riliana zablokowała mnie na wszystkich społecznych mediach. Zawsze, kiedy zostawałam wieczorem sama w szpitalnym pokoju, katowałam się, czytają nasze stare wiadomości i oglądając zdjęcia, które jej zrobiłam. Nie przypuszczałam, że tak bardzo będzie mi jej brakować. Moja przyjaciółka niemal natychmiast zauważyła to, jak się męczę, ale nigdy nie podejmowała ze mną tego tematu. Chociaż ja również widziałam jak bardzo jej przykro i mimo iż nic nie mówiła, czułam jej wsparcie.

Kiedy zostały mi trzy dni do wypisu ze szpitala, odwiedził mnie niespodziewany gość, którego wizyta bardzo mnie zaskoczyła. Ze łzami w oczach, niepewnie do mojego pokoju weszła Camila. Zapadła między nami niezręczna cisza, którą po chwili przerwała dziewczyna, mówiąc:

- Wybacz. - zaczęła szlochać.

Nie byłam pewna, o co jej na początku chodzi. Nie wiedziałam, czy ma na myśli to, że wyznała mi miłość czy to, że zastraszyła Rilianę.

Nie miałam siły się na nią dłużej gniewać, pomyślałam, że najwyższy czas, aby porozmawiać i wszystko sobie wytłumaczyć.

- W porządku, było minęło. - powiedziałam, delikatnie uśmiechając się w jej stronę.

Jednak zamiast uśmiechu z powrotem, Camila jeszcze bardziej się rozpłakała.

- Wiem, że mi nigdy nie wybaczysz i że przez własny egoizm i obsesję bycia z tobą zniszczyłam naszą przyjaźń.

- Uspokój się. Nie gniewam się.

- Dopiero teraz do mnie dotarło, jaką jestem złą osobą. Przepraszam za wszystko. - kontynuowała, tak jak by nie usłyszała tego, co do niej mówię

- Camila jest ok. Było minęło. - próbowałam ją uspokoić, nie mając zielonego pojęcia, o co jej chodzi.

- Keily ja zrobiłam coś strasznego. - powiedziała, nie mogąc złapać tchu.

Zmarszczyłam brwi, całkowicie wybita z tropu.

- To wszystko moja wina.

- Proszę, uspokój się i wytłumacz, o co ci chodzi.

Skierowała w moją stronę wzrok, desperacko unikając mojego spojrzenia.

- Ja tak bardzo cię kocham, że nie mogłam przeżyć, że wybrałaś ją. - wydukała, strasznie się przy tym denerwując.

- Nie mam kontaktu z Rilianą. Tak będzie lepiej. - odpowiedziałam, załamanym głosem.

- Wiem to moja wina. Wiem, że mi nigdy nie wybaczysz. Przepraszam.

- O czym ty mówisz? - spytałam, obawiając się najgorszego.

- Keily to ja powiedziałam Colinowi o was. Byłam tak wściekła, a teraz bardzo tego żałuję. - znów zaszlochała, łapiąc łapczywie oddech.

Jej słowa zabolały mnie jak mocne ciosy Colina. Przed moimi oczami zapanowała ciemność, miałam wrażenie, że za moment zemdleję.

- Dlaczego? - udało mi się wydusić, załamującym się głosem.

- Bo jestem podłą szmatą i nie zasługuje nawet na twoją przyjaźń.

Siedziałam na łóżku, tracąc świadomość otaczającej mnie rzeczywistości. Słowa, które wypowiadała Camila przestały do mnie docierać. Poczułam się oszukana i zraniona. Moje serce zostało złamane po raz kolejny.

- Camila dlaczego? Co ja ci zrobiłam? Aż tak bardzo mnie nienawidzisz ? - powiedziałam łamiącym się głosem, a i z moich oczu popłynęły słone łzy.

- Przepraszam. Jeśli tylko mogłabym cofnąć czas, ale nie potrafię.- rzekła, łapiąc mnie za rękę.

Po moim ciele przeszedł zimny dreszcz odrazy. Niemal, że natychmiast odsunęłam od niej swoją dłoń, wykrzykując:

- Zejdź mi z oczu. Nie chce cię więcej widzieć! - syknęłam przez ściśnięte gardło.

Camila wycofała się do tyłu i zanim zniknęła w drzwiach, powiedziała.

- Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła.

Czy mogło być jeszcze gorzej? - pomyślałam, przybita całą sytuacją.

*
Riliana

Pomimo że Keily zniknęła z mojego życia, wcale nic się nie zmieliło. Colin chodził od jakiegoś czasu zestresowany i zaczynał kłótnie z byle powodu. Nie miałam już na to siły. Czasem miałam wrażenie, jakby się domyślał, chociaż on nic nie mówił, a ja nie pytałam.

Gdy dziś wrócił do mojego domu, ponownie rozpoczął awanturę. Z początku odreagowywał stres w pracy, później zaczął się czepiać, że go nie słucham. Zawsze coś było powodem do kłótni. Miałam już tego dość. Nie wytrzymałam kolejnej awantury. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy Colin zauważył, że mam zamiar wyjść, upuścił na ziemie butelkę wina, która właśnie trzymał w ręku i jednym skokiem znalazł się przy drzwiach, blokując je swoim ciałem.

- Dokąd się wybierasz?!- wrzasnął.

- Wypuść mnie! Mam już dość tych awantur. - powiedziałam nerwowo, pociągając za klamkę.

Colin oparł się mocniej o drzwi, zaciskając zęby. Na jego karku pojawiły się żyły i zrobił się cały czerwony.

- Nigdzie nie wyjdziesz! Słyszysz! - warknął ponownie.

Jednak nie miałam zamiaru się poddać i ponownie nacisnęłam na klamkę, krzycząc:

- Wypościła mnie do cholery. Nie możesz mnie tu więzić. - krzyknęłam z całej siły, co doprowadziło go do większej furii.

Ponieważ jego ciężka ręka w jednej chwili znalazła się na moim ramieniu i z całej siły popchnął mnie w stronę sofy.

Spojrzałam na niego w szoku, a do moich oczu napłynęły łzy.

- No dalej uderz mnie.- syknęłam, prowokując go.

Jednak wbrew moim oczekiwaniom doszedł do mnie skulony jak małe dziecko i niemal natychmiast zaczął przepraszać:

- Wybacz kochanie, nie wiem, co we mnie wstąpiło.

Gdy tylko chciał mnie objąć, wzdrygnęłam się, gwałtownie się od niego odsuwając, ciągle będąc w szoku tym, co się właśnie wydarzyło.

- Nie dotykaj mnie!

On jednak ciągle przepraszał. Bez chwili zastanowienia ponownie ruszyłam w stronę drzwi. Szarpnęłam za klamkę i rzuciłam się biegiem przez korytarz, nie oglądając się za siebie. Czułam, jak przez moje ciało przepływa adrenalina, wyłączając moje myślenie i kierując mnie instynktem. Szybkim krokiem dobiegłam do zaparkowanego samochodu i odjechałam z pospiesznie parkingu. Gdy oddaliłam się na bezpieczną odległość, emocje wzięły górę i w momencie się rozpłakałam. Zjechałam na pobocze, ponieważ nie byłam już w stanie prowadzić samochód. Trzęsłam się ze strachu, ciągle zastanawiając się, co by było, gdyby mnie uderzył. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Keily. Tak bardzo jej teraz potrzebowałam. Jednak zanim zadzwoniłam, jeszcze bardziej się rozpłakałam, przypominając sobie jej chłodne słowa.

- Zapomnij o mnie.

Czego pragną kobiety ( część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz