Regret

2.5K 107 10
                                    

Camila

Czas płynął nieubłaganie, a ja ciągle nie mogłam sobie wybaczyć tego, co zrobiłam. Z każdym dniem coraz bardziej, żałowałam tego, co się wydarzyło. Chciałabym móc cofnąć czas i odzyskać przyjaźń Keily, ale w głębi serca wiedziałam, że nigdy mi nie wybaczy. Strasznie za nią tęskniłam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że gdybym się w niej nie zakochała, ciągle byśmy się przyjaźniły. Nie mogłam jej winić, że mnie nie kocha, w końcu przyjaźniłyśmy się już tyle lat. Bo przecież jak można po tak długiej znajomości, oczekiwać od kogoś miłości.

-Boże jestem taką idiotką!

*

Kiedy w poniedziałek wróciłam do pracy, w biurze panowało wręcz namacalne napięcie. Wszyscy biegali do około ze stertą papierów i segregatorami. Każdy zachowywał się jakoś dziwnie i nienaturalnie. Dowiedziałam się, że wszyscy wspólnicy siedzieli w sali konferencyjnej za zamkniętymi drzwiami. Co mogło oznaczać tylko jedno: działo się coś poważnego. W holu spotkałam dwie stażystki, które szeptały coś do siebie, milknąć za każdym razem, gdy ktoś je mijał. Jednak udało mi się usłyszeć kilka słów, które do siebie powiedziały, zanim zauważyły, że kieruję się w ich stronę. Colin nie pokazywał się już kilka dni w pracy i stał się głównym tematem do rozmów w kancelarii, po tym, jak odwiedziła go tu policja. Włosy zjeżyły mi się na rękach, kiedy ułożyłam w myślach brakujące elementy układanki. Boże, żeby tylko nie zrobił nic głupiego. Niestety wiedziałam, do czego był zdolny. Zaszyłam się w swoim biurze, nie mając najmniejszej ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
Oparłam się łokciami o biurko i poczułam, jak zaczyna mi się robić słabo. Doskonale znałam powód, dla którego Colin nie pokazał się w kancelarii. Jak przez mgłę ujrzałam Keily, leżąca na szpitalnym łóżku, całą poobijaną i w siniakach. Przeszedł mnie zimny dreszcz, a do moich oczu napłynęły łzy. Znów miałam wyrzuty sumienia. Minęło pół godziny, zanim udało mi się opanować i wrócić do moich obowiązków. Ben zostawił mi na biurku, nową sprawę. Pewna kobieta wniosła skargę na swojego męża za pobicie, dołączając do akt obdukcji i prośbę o zakaz zbliżania się. Odczytałam uważnie informacje znajdujące się w teczce i znów połączyłam je z jedną osobą. Gdy już mi się wydawało, że życie się na mnie mści i gorzej być nie może, do biura wszedł mój szef. Wyglądał na bardzo spiętego i miał ponurą minę. Starając się zamaskować swoje emocje, odezwał się do mnie poważnym głosem:

- Witaj Camillo. Zapoznałaś się już z aktami sprawy?

- Tak. Ben zostawił mi je na biurku. Właśnie je przeglądałam.

- Dobrze. - powiedział, odwracając się w stronę wyjścia, ale zatrzymał się, pospiesznie dodając: -Colina nie będzie kilka dni w pracy, liczę, że wszystkim się zajmiesz.

- Może pan na mnie polegać. - odpowiedziałam.

Gdy chciał już wyjść, podniosłam się jak oparzona z krzesła, pytając:

- Wiem, że to nie moja sprawa, ale czy wszystko w porządku?

Wolnym ruchem odwrócił się w moją stronę, a jego twarz w momencie pobladła.

- To prywatne problemy. - rzekł, unikając odpowiedzi i nie patrząc mi w oczy. - Domyślam się, że słyszałaś już plotki, które rozeszły się po kancelarii. Zapewniam cię, że nic z tego nie jest prawdą i zajmujemy się wyjaśnieniem tej sprawy.

Nie wiem skąd, ale zebrałam się na odwagę, mówiąc:

- Panie Walter's ja wiem, co tak naprawdę się dzieje.

Mężczyzna stanął jak wryty, po raz pierwszy podnosząc wzrok w moim kierunku. Po chwili w ciszy podszedł do drzwi wejściowych, po czym zamknął je, odwracając się ponownie w moją stronę i ostrożnie pytając:

Czego pragną kobiety ( część 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz