Bójka cz.I

719 25 0
                                    

Craig

- Pierdol się spaślaku.- pchnąłem Cartmana na szafki co skutecznie odwróciło jego uwagę od jakiegoś dzieciaka którego obrażał.
- Jak tyś mnie nazwał?- spytał cedząc przez zęby. Każdy wiedział że to jest czuły punkt tej świni.
- Spaślakiem, chyba że wolisz tłuściochem czy- przerwał mi próbą uderzenia mnie, na szczęście miałem wystarczający, czyli po prostu istniejący, refleks.
- Serio chcesz się tu bić?- spytałem unikając kolejnego uderzenia. Nie chciałem iść do dyrektora po raz trzeci w tym tygodniu.
- Tak! Pokażę ci że nie jestem taki gruby!- tym razem faktycznie się postarał i jego pięść wylądowała na moim ramieniu. Oczywiście zdążył też się pojawić wianuszek obserwujących.
- Załatwmy to po szkole. Na placu zabaw.- próbowałem przekonać chłopaka jednak nic to nie dawało.- No trudno.- dodałem ciszej i udeżyłem go prosto w szczękę. Cartman nie był dłużny i po chwili zaczęła się prawdziwa bujka.
- Craig!- usłyszałem nagle wśród odgłosów zadowolenia spanikowanego Tweeka.- Przestań! Wiesz że może się to źle skończyć!- jego troska była miła i zabawna za razem.
- Kochanie przypomnij sobie jak to myśmy razem się bili. To jest nic w porównaniu do tamtego.- spróbowałem uspakajająco spojrzeć na swojego chłopaka jednak w tym momencie spaślak kopnął mnie w nogę. Syknąłem z bólu i upadłem na ziemię.
- O mój boże! Nic ci nie jest?- widziałem jak blondyn przeciska się przez ludzi.
- Jest dobrze.- powiedziałem po czym ignorując koszmarny ból nogi wstałem aby udowodnić mu to.
- I co? Poddajesz się?- zaśmiał się Cartman. Nie myśląc dużo uderzyłem go prosto w twarz. Trochę przesadziłem z siłą i na moich palcach zostało trochę krwi a gruby leżał na ziemi ledwo przytomny. Chciałem odejść aby nie mieć problemów jednak odrazu za mną stał już pan Macki.
- Idziesz do dyrektora Craig, m'kay?- w duchu przeklnąłem tego cholernego spaślaka i ruszyłem na dywanik. Noga niemiłosiernie mnie bolała jednak starałem się aby nie było tego po mnie widać i po prostu oszczędzałem ją jak mogłem. Wizyta u dyrektora była podobna do wielu innych, najpierw poważnie i na temat a potem tylko wykrzykiwał jakieś bzdury odnośnie tolerancji. Mimo wszystko cała ta pogawętka była w pewien sposób przyjemna, nie musiałem ruszać się i powodować fal bólu, niestety w końcu dobiegła końca. Pan Macki stwierdził że odprowadzi mnie do klasy, z jakiegoś powodu nauczyciele myśleli że lubię wagarować chociaż nigdy tego nie robiłem. W połowie drogi coś się stało, coś bardzo złego. Sekundę po poczuciu tego bólu zacząłem mieć problemy z kontaktowaniem. Upadłem na podłogę nie mogąc się już utrzymać na nogach a po chwili gdzie wszystko widziałem jednak słyszałem tak jakbym był pod wodą moją świadomość zalała czerń.

Tweek

Siedziałem w klasie czekając aż przyjdzie mój chłopak. Nie było nawet potrzeby słuchać nauczyciela ponieważ znów omawiał gwiezdne wojny pod względem rasowym. Spojrzałem nieco spanikowany na zegar, już od pół godziny był u dyrektora co nawet na niego było dużo.
- Czy mogę pójść do toalety?- podniosłem rękę i wstałem. Usłyszałem parę komentarzy że pewnie znów mi odbiło, w zasadzie mogli mieć rację. Nauczyciel tylko gestem pokazał abym wyszedł nawet nie przestając mówić. Szybko wyszedłem i skierowałem się ku gabinetowi w którym miał być Craig.
- Do szkoły podstawowej w South Parku.- usłyszałem przestraszony głos pana Mackiego.- Tak.- zacząłem zbliżać się do źródła dźwięku, schowałem się za szafkami i spojrzałem co się stało że nauczyciel aż tak zareagował.
- Craig!- krzyknąłem widząc nieprzytomnego chłopaka i podbiegłem tam. Pan Macky nawet się na mnie nie złościł że jestem tu mimo trwania lekcji. Uklękłem przy swoim chłopaku i próbowałem go ocucic.
- Nic to nie da młody, m'kay. Próbowałem tego.- puściłem barki chłopaka i spojrzałem na pana Mackiego.
- Pogotowie zaraz tu będzie.- powiedział uspokajająco, mimo to nie mogłem przestać mówić do Craiga mając nadzieję że się zbudzi.- Nawet chyba tu jest.- powiedział wstając i idąc gdzieś. Popatrzyłem za nim po czym wróciłem do mojego chłopaka. Nagle usłyszałem jakiś pomruk.
- Craig! Ty żyjesz, na szczęście.- wstrząsnąłem chłopakiem aby bardziej oprzytomniał. Poniekąd się udało, otworzył oczy jednak zaraz po tym z jego ust dobył się krzyk. Po paru sekundach chyba mnie zauważył.
- Tweek, coś nie tak jest z moją nogą. Chyba ten spaślak mocniej kopie niż myślałem.- powiedział spokojnym jak zawsze głosem jednak słyszałem że wymaga to od niego wiele starań.
- To on.- wskazał pan Macky na Craiga. Nawet nie zauważyłem kiedy przyszli. Ratownicy kazali mi się od niego odsunąć i sprawdzili co się stało.
- Proszę mu pozwolić być blisko, będzie panikował.- Craig zwrócił się do jednego z nich, widziałem że chciał protestować jednak mój chłopak potrafił przekonywać ludzi.
- Ma złamaną nogę, z tego co wyczułem wielo odłamkowo.- nie brzmiało to dobrze a syk który wyrwał się mojemu chłopakowi przy tych oględzinach potwierdzał to. Craig był wytrzymały, nie raz obrywał i nawet nie jęknął z tego powodu a teraz musiał walczyć aby stwarzać pozory. Medycy unieruchomili mu nogę i wzieli na nosze po czym wsiedli do karetki.
- On jedzie z nami.- powiedział Craig gdy chcieli już zamknąć drzwi.
-Ale- zaczął jeden z medyków.
- Ma. Z nami. Jechać.- odpowiedział powoli chłopak. Ratownicy niechętnie mnie wpuścili.
------------------------------------
Kurwa wymiętolone jak stówka co krąży po burdelach ale zaczęłam to wczoraj ale ludzie mi przerywali i kontynuowałam i znów to samo... może to dokończę... może dzisiaj.

One Shoty z South Parka ^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz