Did somebody break your heart?

465 20 20
                                    

!UWAGA!
Problem alkoholowy, molestowanie
---------------------------------------------------

Stan

Wziąłem głęboki oddech i wyszedłem w końcu z kabiny. Byłem chłopakiem, nie powinienem płakać przez to że zerwała ze mną dziewczyna, a jednak to robiłem. Zawsze za bardzo przejmowałem się takimi rzeczami. Nawet wiedziałem że to zrobi, już od jakiegoś czasu nasz związek był tylko statusem na face booku. Mimo to zabolało.

- Hej Stan! - z rozmyślań wyrwał mnie głos Buttersa.

- Cześć. - mruknąłem podchodząc do umywalki. Zacząłem namydlać ręce gdy blondyn zaczął swoją nawijkę. Nie miałem serca mu przerywać ale też nie chciałem tego słuchać.

- A Brandon z drugiej klasy... - dlaczego on znał tyle plotek? Przecież nie był popularnym dzieciakiem. Może dlatego, mógł wszędzie być, patrzeć lub podsłuchiwać, bo nikt nie zwracał na niego uwagi. Spłukałem mydliny gdy chłopak dokończył swoją historię. - Nieźle co? - zaśmiał się.

- No. - skinąłem głową. Nawet nie wiedziałem o czym mówił, z resztą zapewne nie było to nic ważnego. - Słyszałem że Cartman cię szuka. - dodałem widząc że blondyn mnie nie zostawi.

- O! Naprawdę?! - spytał podekscytowany, a potem się dziwił że ma miano pieska spaślaka. - To pewnie ważne. Miło się rozmawiało. - Butters wyszedł zostawiając mnie samego. Dziwne, zazwyczaj więcej ludzi było w łazience, czyżbym odstraszał już wszystkich? Ochlapałem twarz wodą, chyba tylko w filmach to działa. Spojrzałem na drzwi ale nikt nie wchodził, faktycznie musiało być ze mną coś nie tak. Potarłem twarz i osuszyłem ją ręcznikiem, prawie nie było widać że płakałem. Wyszedłem z łazienki zbierając energię na granie zwykłego mnie. Szło nieźle, miałem normalną rozmowę z Kennym, o tym jak urosły cycki dziewczynom przez wakacje. Trochę pogadałem z Tokenem, organizował imprezę w domu na którą oczywiście bardzo chciałem iść, bo wcale zawsze nie kończę na nich nawalony tak że następnego ranka nie pamiętam co się stało. Jakoś na domówce wszyscy zapominają że masz problem alkoholowy i sami ci nalewają. Było już blisko końca przerwy gdy zauważyłem jak idzie ona, wraz ze swoimi przyjaciółkami. Śmiały się i plotkowały jak zwykle gdy nagle dogonił je Tay, nowy pałkaż drużyny basebollowej. Nie mogłem uwierzyć gdy zobaczyłem jak obejmuje Wendy. Nagle poczułem impuls i podszedłem do Craiga.

- Hej. Świetnie było wczoraj. - uśmiechnąłem się. Z tyłu słyszałem jak tamta dwójka flirtuje co jeszcze mocniej mnie nakręciło. Nie byłem gorszy! Prawda? Chwyciłem zdezorientowanego chłopaka i pocałowałem. Po sekundzie chłopak się wyrwał ale ona już odeszła, co ja sobie myślałem?

- Co ty odpierdalasz? - Craig pchnął mnie na ziemię. Wystarczyła mu sekunda a jego wściekłość zaczęły znaczyć elementy rozbawienia. - Czyżby ktoś ci złamał serce? - nie wiem jak wygladałem, chyba żałośnie, ponieważ szatyn tylko się zaśmiał. Nie kontynuował walki, czy raczej bicia mnie bo nie miałem zamiaru oddawać. - Jesteś żałosny że tak to rozwiazujesz. - syknął w końcu patrząc na mnie z góry.

- C-craig? - spojrzałem w bok, Tweek stal roztrzęsiony kilka metrów dalej. Opuściłem głowę tak że uderzyłem nią o podłogę.

- Skarbie, to nie tak! - uslyszałem głos bruneta i czyjeś szybkie kroki. Nie dość że postąpiłem jak ostatni bałwan to jeszcze rozwaliłem związek Craigowi. - Policzę sie z tobą za to. - warknął jeszcze w moją stronę i też poszedł. Przez chwilę po prostu leżałem na zimnej ziemi bezmyślnie gapiąc się w sufit. Przerwa się skończyła, korytarz opustoszał. Powoli wstałem aby pójść na lekcje ale tuż przed salą poczułem szarpnięcie za rękaw. Wpadłem do jakiejś dziury między szafkami gdzie stał, jak się okazało, Kyle. Chciałem się przywitać ale rudzielec mnie ubiegł.

- Nie jesteś z Craigiem! - szepnął w ten krzyczący sposób. Zdziwiło mnie to nieco, zaciagnął mnie tu aby o tym gadać. Nie chciał aby ktoś widział że gada z takim lamusem?

- Tak. - odpowiedziałem równie cicho.

- To co to było?! - spojrzałem w dół szukając odpowiedzi na podłodze.

- Nie wiem. - mruknąłem w końcu nie widząc lepszej opcji niż powiedzenie prawdy. Przedlurzajaca się cisza i wyczowalny wzrok chlopaka zmusiły mnie do szerszych tłumaczeń. - Wendy ze mną zerwała. Nie wiem. Chyba chciałem jej pokazać że mnie to nie rusza. - rudy nadal nic nie mówił ale tym razem w inny mniej naciskający sposób. Czułem jakby z niego wyleciała część energi. - Z jakiegoś powodu się przejąłem. - przyznałem nerwowo bawiąc się palcami. - Choć od jakiegoś czasu nawet nie myślałem o niej jako swojej dziewczynie.

- Nie kochałeś jej? - spytał nagle. Jego głos już nie wyrażał tylu emocji.

- Od jakiegoś czasu nie. - potwierdziłem. Chłopak mruknął coś do siebie.

- A kogoś innego? - spojrzałem mu w oczy zaskoczony. Skąd wiedział? Nikomu nic nie powiedziałem.

- Jest jedna osoba. - odparłem nie dając żadnych szczegółów. - Od dłuższego czasu coś do niej czuję. - przez co jeszcze bardziej nie rozumiałem swoich emocji po zerwaniu.

- Kto to? - w głosie rudzielca brzmiała determinacja. Usta zazisnął w wąską bladą linię a oczy utkwił w ziemi. - Kim ona jest?! - spytał uderzając pięścią w szafkę za sobą. Zwlekałem. Nie chciałem ani kłamać ani mówić prawdy. Kyle podniósł wzrok w którym widziałem prawdziwy ogień. Jego szczęka zacisnęła się mocniej i nagle uderzył swoimi dłońmi o szafkę za mną uniemożliwiając mi ruch. Chłopak szybko się pochylił i przyparł całym ciałem do mnie. Jego pocałunek był namiętny, dziki, jakby tylko czekał aż go uwolnią. Dłonie chlopaka momentalnie znalazły się na mojej szyji lekko ją przytrzymując. Nigdy nie czułem się tak podniecony jak przez ten jeden pocalunek. Po chwili chłopak puścił mnie i opadł plecami o szafki za sobą. Otarł usta patrząc mi w oczy nadal mając ten ogień w swoich. Czułem jak mięśnie nieco mi drgają a serce bije jak szalone.

- Ona tak potrafi? - spytał już nie zwarzając na głośność. Był pewien siebie a zarazem spięty czekając aż odpowiem. Przez chwilę nie bylem w stanie wydusić słowa, litery uciekały mi z głowy jakbym nigdy ich nie znał. Nigdy nie widziałem takiej wersji Kyla. Zawsze był dość rozsądny, opanowany, napewno nie aż tak seksowny. W końcu udało mi się skonstruować słowo.

- N-najw-widocz-czniej. - mój głos mnie zawiódł ale w postawie rudzielca coś się zmieniło. Już nie był tak spięty, nie emanował tą dziwną energią.

- Co masz na myśli? - spytał marszcząc brwi. Złapałem głębszy oddech, udało mi się uspokoić drganie mięśni i czułem że już dam radę mówić normalnie.

- Mówiłem o tobie. - przez twarz chłopaka w ciągu sekundy przetoczyło się mnustwo emocji. Potem Kyle tylko się uśmiechnął chytrze i znów pocałowal mnie, nieco mniej erotycznie a bardziej romantycznie pokazując jak cholernie dobry w tym jest.
------------------------------------
Yeyyyyy
Ogólnie to jest to inspirowane " did somebody brake your heatr" (że tą linijką :"D)
Więc no...
Mam nadzieję że się podobało i nieco poprawi nastroje na rozpoczecie roku (lub doda dodatkowy uśmiech :"D)
Paaaa moje pyśki! : *

One Shoty z South Parka ^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz