Król cz.I

222 4 4
                                    

Kyle

Myślałem że w końcu jestem dumny z tego co robię, że zaczynam być w tym coraz lepszy. Oczywiście, nie porównywałem się z najlepszymi ale, czułem się dobrze z moją pracą. Nie były może to jeszcze idealne pod względem artystycznym teksty ale mówiły o mnie, o moich emocjach. To co ukarze się w kolejnym opowiadaniu, to jacy będą bohaterowie zależało od mojego nastroju, myślałem że to dobrze. Nie byłem też całkowicie poważny w tym co robiłem, bawiłem się. Nawet odwarzyłem się raz pokazać Stanowi moje historie, zobaczył że czasami był bohaterem, przez chwilę się dąsał, nie zawsze miałem dobre podejście do przyjaciół, ale w końcu mu przeszło. Stwierdził że są całkiem spoko, choć nie w jego stylu.

- A ten twój król. - zwrócił uwagę czytając jedną z moich nowszych prac. - Czy on jest inspirowany którymś z nas? - w jego głosie słyszałem że zna odpowiedź. Kiwnąłem tylko głową lecz nie zdradziłem kim jest ta postać. Może Stan się domyślał ale wolałem aby nie zaczepiał się na królu. Chłopak niestety wbrew moim nadziejom odłożył kartki na łóżko i podszedł do mnie. - Cartman jest królem. - bardziej stwierdził niż spytał. Spróbowałem obrócić krzesło aby nie musieć na niego patrzeć oraz by nie zauważył moich rumieńców.

- To nie jest najważniejsze. - mruknąłem dając mu znać że chcę wstać, nic sobie z tego nie robił, zdawało mi się nawet że mocniej zaciska palce na podłokietnikach krzesła.

- Jest. - warknął. Nie rozumiałem jego reakcji, mogłem się spodziewać żartów, wyśmiania, ale nie agresji. - Podkochujesz się w tym spaślaku? - spytał wkrost. Tak bardzo chciałem nie odpowiadać. Kłamstwo byłoby widoczne a prawda, nie powinna taka być. Sam nie wiedziałem kiedy to się stało ale zobaczyłem coś uroczego w tych docinkach Cartmana. Stan tylko syknął. - Czyli tak. - wyglądał jakby sprawiło mu to ból, czy to możliwe że on... - Idź do niego. - wypuścił mnie i zamaszystym ruchem ręki wskazał drzwi. - Idź i powiedz że lubisz być jego popychadłem. - nie podobał mi się ton przyjaciela. Wstałem powoli chcąc go uspokoić jednak tylko się odsunął jakbym był czymś obrzydliwym. - Poproś go by znów nazwał cię żydziątkiem. By wygarnął ci tylko dlatego że masz miedziane włosy. - chłopak ewidentnie tracił kontrolę. Spróbowałem jeszcze raz go dotknąć jednak złapał mnie za poły kurtki. - Nie waż się mnie dotykać. - syknął. Był wściekły ale widziałem w jego oczach też strach. - Jesteś już jego. Zdecydowałeś. - pościł mnie pchając w stronę drzwi. Stwierdziłem że może sam powinien ochłonąć, widziałem w końcu że to ja wywołuje jego emocje. Powoli opuściłem mój pokój i zszedłem da dół.

- Co się stało? - mama spytała mnie, musiała słyszeć rumor.

- Nic, graliśmy w grę. - skłamałem. Kobieta podeszla do mnie i uklękła na jedno kolano.

- Widzę że stało się coś poważniejszego. Nie miałbyś takiej zbolałej miny od gry. - dotknęła mojego policzka. Dopiero gdy świadomie pomyślałem nad tym co przedstawia moja twarz odkryłem że kryje się na niej grymas bólu. Słowa Stana były zbyt trafne, sam wiedziałem o tych rzeczach ale on to wypowiedział na głos.

- To nic takiego. - odpowiedziałem uśmiechając się sztucznie. - Poradzę sobie z tym, nie martw się. - nie była to sprawa w ktorej pomogłaby mi mama więc nie było sensu jej tym trapić.

- Kyle, wolałabym abyś mi mówił o wszystkim. - w jej tonie głosu słyszałem że jej naprawdę zależy ale tym razem problem tkwił we mnie.

- Wiem mamo, ale tym razem muszę poradzić sobie sam. - próbowałem zabrzmieć jak w tych filmach dla nastolatków gdzie bohater przekracza próg dorosłości. Mama przytuliła mnie mocno po czym wstała.

- Pamiętaj że zawsze możesz do mnie przyjść po pomoc.

- Pamiętam. - zapewniłem ją.

Nie byłem pewien co teraz zrobić, poniekąd słowa Stana aby iść i wyznać co czuję przemawiały do mnie, mimo swej agresywności, jednak nadal się bałem. Z drugiej strony chłopak nie będzie chciał mnie widzieć przez najbliższy czas, i jeśli się nie myliłem, próba zdobycia Cartmana mogła to pogorszyć, chociaż. Słowa przyjaciela ciągle brzmiały w mojej głowie, może lepiej by było jakbym już wiedział na czym stoję, może wtedy bym mógł zamknąć ten rozdział. Zdecydowałem, teraz zostało tylko zebrać wystarczająco odwagi. Wyszedłem na zewnątrz i powoli skierowałem się do domu Cartmana. W głowie próbowałem wymyśleć co mu powiem. Jak ubiorę to w słowa. Mimo przebycia połowy drogi nic nie miałem. Wyciągnąłem telefon i napisałem Stanowi, że idę zrobić to co mi kazał. Wydawało mi się, że będzie to lepsza opcja ale nie otrzymałem odpowiedzi po odczytaniu wiadomości przez niego. Westchnąłem i schowałem urządzenie do kieszeni. Jego reakcja zdecydowanie nie dodawała mi otuchy. Miałem nawet myśl aby zadzwonić do Kennego, nie wiedziałem po co w zasadzie. Z jeszcze większym chaosem w głowie niż na początku w końcu dotarłem do domu Cartmana. Przemknęło mi przez myśl aby po prostu iść dalej i zapomnieć o całej sprawie ale wtedy pomyślałem jak wyglądało by to na papierze, czy chciałbym aby tak wyglądała historia mojego bohatera, czy jednak by stawił czoła swoim lękom i uczuciom. Zdecydowanie by spróbował. Z nowo nabyłą pewnością siebie i lekkim odrealnieniem podszedłem i zapukałem do drzwi.

- Już idę! - usłyszałem głos jego mamy a po kilku sekundach drzwi stały przede mną otworem. - Oh Kyle, miło cię widzieć! Cartman jest u siebie, zajmuje się projektem do szkoły, przyszedłeś mu pomóc? - nie mieliśmy żadnego projektu do szkoły.

- Tak. - odparłem tylko z lekkim, przyjaznym uśmiechem.

- Wchodź, wchodź. - zaprosiła mnie i wpuściła do środka. - Za chwilę przyniosę wam coś do jedzenia. - skinąłem uprzejmnie głową i poszedłem na górę nagle czując jakby moją klatkę piersiową coś zgniatało. Głowa jakby wypełniła się helem a płuca pozwalały powietrzu wejść ale nic z nim nie robiły. Strzepnąłem dłonie i wszedłem do pokoju.

- Hej. - twarz stanęła mi w rumieńcach słysząc załamanie w moim głosie. chłopak odwrócił się w moją stronę.

- Co ty tu robisz Kyle? - Wyglądał na bardziej zdziwionego niż cokolwiek innego.

- Jaa. - powiedziałem bezmyślnie za co momentalnie skarciłem się w głowie. Musiałem wziąć się w garść. - Twoja mama powiedziała coś o jakimś projekcie. - odsunąłem sobie krzesło obok chłopaka i usiadłem. Może po chwili będzie łatwiej?

- Uwierzyła w to? - zaśmiał się po czym odwrócił komputer nieco bardziej w moją stronę. Byłą tam jakaś strona sprzedająca napoje dla sportowców ale w jakimś mistcznym stylu.

- Co, to jest? - spytałem spoglądając na przyjaciela.

- Pieniądze kabanie! Pieniądze! - zaczął coś wypisywać na klawiaturze i znów ustawił monitor pod siebie. - Ludzie kupują moje siki jako magiczny napój budujący mięśnie! wystarcza ładna etykietka i tyle! - chciałem go opieprzyć za to ale wtedy obrócił ekran znów do mnie i zobaczyłem część strony "o nas". Po zobaczeniu co tam było wypisane i dosłownym zdjęciu Cartmana z niedopiętym rozporkiem i szklanką "SUPER HIPER MEGA GIGA MIĘŚNIE". Ludzie byli sobie sami winni, że wpadali w tę '"pułapkę".

- Super. - powiedziałem niepewnie i nawet nie próbowałem patrzeć na ekran aby się nie załapać. - Kto ci zrobił stronę? - wyglądała na amatorską ale działała, a to więcej niż Cartman potrafił zrobić.

- Ten dzieciak z trzeciej klasy, "super geniusz". - zaśmiał się jakby ten tytuł oznaczał coś złego.

- Ma to sens. - mruknąłem.

- Więc po co przyszedłeś? - spytał zostawiając już stronę w spokoju.

- A, em - bezmyślnie uciekłem wzrokiem na ścianę.

- Wszystko okej? - w jego głosie była troska. Rzadko się u niego pojawiała ale zdawało mi się, że przy mnie najczęściej.

- Tak, po prostu. - wziąłem głęboki oddech. - chciałem ci powiedzieć, że coś do ciebie czuję. Coś, coś. - skuliłem się lekko jakby oczekując ataku. Nie patrzyłem na chłopaka ale po chwili ciszy poczułem dłoń na ramieniu.

- Ja do ciebie też, ale byłem pewien, że nie mam u ciebie szans. - zaczął powoli. - Moje docinki to wynik stresu i, - westchnął, a ja spojrzałem na niego, chyba był naprawdę skruszony. - wiem, że to żadna wymówka. Jesteś wspaniały i czuję się przy tobie taki mały. - delikatnie uniosłem dłoń do jego policzka.

- Jesteś moim królem. - powiedziałem z zamiarem wytłumaczenia później.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej hej

Jest to stary projekt ale przeczytałam komentarz zul_jak_sie_paczy abym napisała coś z tym shipem i, o to jest

Będzie to pare części, zakładam, że 3 ale to kij wie

Mam nadzieję, że się wam podobało i dobrej nocy misiaki <3

One Shoty z South Parka ^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz