Prolog

601 14 2
                                    

Hej! Najpierw zacznijmy od tego, czego możecie się tutaj spodziewać; przede wszystkim mafii w tle i wzlotów wraz z upadkami. Określam to jako thriller, jednak odnajdziecie tutaj także odrobinę akcji i sensacji.

Opowiadanie zaczęłam pisać w styczniu 2020, a co za tym idzie, także widać progres. "Zapadnia Przeszłości" zostanie napisana OD NOWA, co nie oznacza, że zniknie z watt. Rozdziały po prostu będą na bieżąco aktualizowane.

Nie zwlekam już więcej i po prostu zapraszam do czytania

**

Salt Lake City, Luty 2014 r.

Z obojętnym wyrazem twarzy przyjrzałam się uważnie dziewczynie, która leżała u moich stóp. Jej nadgarstki były wygięte i skorumpowane tuż za plecami, a węzły ciągnęły się aż do jej kostek, wyginając klatkę piersiową siedemnastolatki do przodu. Jej suche, poplamione krwią wargi, co chwila jedynie upuszczał skrzek i ciche, zachrypnięte błagania, które nijak na mnie oddziaływały. Nie czułam wobec niej nawet odrobiny współczucia czy choćby irytacji. Była po prostu pustka i niepohamowana żądza.

— Błagam... — zaczęła, a z jej ust wydostał się głośny, gardłowy kaszel. — Nie zabijaj mnie...

Wzięłam głębszy wdech, przymykając na moment powieki, jednak po chwili to minęło. Drobne wspomnienia, przebłyski, wszystko. To nie miało już znaczenia, gdy kucnęłam i z delikatnością złapałam w odzianą w skórzaną rękawiczkę dłoń jej brodę, zmuszając kobietę, aby popatrzyła prosto na mnie. Jednak ta wzrok zwieszony miała tuż za mną, na jej pieprzonym chłopaku.

— Patrz mi w oczy — rzekłam spokojnie i pogładziłam palcem jej żuchwę. — Patrz na mnie — dodałam bardziej stanowczo, a z jej oczu wypłynęło parę łez, rozmazując krew na poranionych policzkach.

— Nie musisz tego robić, to nie ty... — wyszeptała drżącym glosem i spojrzała prosto w moje oczy. Z dokładnością przyjrzałam się jej brązowym tęczówkom i zobaczyłam w nich to, co zwykle widziałam w ich oczach. Strach, desperację i nadzieję. Nadzieję, która w tym przypadku była zbędna, ponieważ dla nich wszystkich już jej nie było. Nie mieli najmniejszych szans na ucieczkę i uratowanie się z prostego powodu – nikt, kto tutaj wchodził nie z własnej woli, stąd nie wychodził.

— Mylisz się. — Przejechałam powolnie językiem po swoich zębach, a następnie przyłożyłam nóż, który trzymałam wcześniej w bucie do jej policzka. Uścisk mojej dłoni na brodzie dziewczyny znacząco wzrósł, a ostrze zostawiło na jej delikatnej, niemal nieskalanej skórze; drobną smugę, z której zaczęła sączyć się krew. — Nie jestem tym, za kogo mnie uważasz.

— Proszę... — wyłkała, a jej ramiona zadrżały. — Możemy się jeszcze stąd wyrwać. Razem — szepnęła na tyle cicho, żeby mężczyźni za mną tego nie słyszeli.

Pokiwałam głową na boki, czując uścisk w klatce piersiowej.

— I tak zrobię — mruknęłam jej do ucha. — Ale bez ciebie... — Wstałam i skierowałam się do swojego stołu z narzędziami, biorąc z niego drut kolczasty. Ponownie znalazłam się przy kobiecie, następnie podwijając nieco jej porwaną, brudną koszulkę i ciasno owijając drut wokół jej brzucha. Spomiędzy jej warg wyszedł zachrypnięty wrzask, gdy z każdym ruchem dokładnie napinałam żyłkę. Gdy już skończyłam, krew powolnie skraplała się w dół.

— Błagam... przestań — wychlipała. — Po prostu już mnie zabij...

Uśmiechnęłam się lekko i sięgnęłam po nóż. Dziewczyna spojrzała na mnie pełnym błagania wzrokiem, na co przechyliłam głowę w bok.

— Z przyjemnością...

— Nie! — krzyknął mężczyzna tuż za mną, a jego głos zadrżał. Odwróciłam się w jego stronę z uniesioną brwią, gdy on cały czas się wyrywał, próbując uciec z uścisku trzech, trzymających go osiłków. — Proszę, nie! Zostaw ją! — błagał, próbując ją desperacko dosięgnąć swoją drżącą, pozbawioną sił ręką. — Weź mnie!

— Serio myślisz, że się ciebie posłucham? — Spytałam, przypatrując się mu z rozbawieniem, a twarz chłopaka momentalnie zbladła.

— Proszę...

Wtedy gardło jego dziewczyny oraz matki jego dziecka zostało poderżnięte, a w tle rozniósł się głośny krzyk pełen rozpaczy, bólu i... poczucia straty, na który jedynie się uśmiechnęłam.

— Nie, nie, nie. — Spojrzał na sztywną już dziewczynę, wyciągając do niej dłoń, czemu przyglądałam się ze skupieniem. Przeczołgał się do kobiety i potrząsnął nią. Nawet nie mrugała, a jedynie patrzyła na niego pustym spojrzeniem, tak bardzo podobnym do mojego. — Proszę cię! — krzyknął i w geście wielkiej, nieposkromionej desperacji, ponownie zaczął nią trząść.

Jednak on nie był w stanie już nic zrobić.

— Błagam, skarbie — wychlipał cicho i przytulił ją mocno do swojej piersi. — Kocham cię, was, nie rób mi tego. — Zaniósł się cichym płaczem. — Proszę nie — wyszeptał, dusząc się własnymi łzami, a jego ramiona zaczęły drżeć.

W jednym momencie stracił dwie najważniejsze osoby w swoim życiu – ukochaną i matkę swojego nienarodzonego syna, a ja byłam tego przyczyną.

**

Rozdział poprawiony.

**

Wikistrzalaxx

Zapadnia Przeszłości [Poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz