International Playboy wersja ERERI

44.

Levi Pov

A teraz szybki prysznic. Szczerze mówiąc, nie miałem ochoty zostać przyłapany przez moich współlokatorów w takim stanie. Zwłaszcza przez Jaegera. Chociaż od ostatniego 'incydentu' chłopak i tak cały czas mnie ignoruje.

Rozczarowany zawlokłem się do łazienki. Po kilku minutach świeżutko umyty i w nowiutkich ubraniach, ruszyłem w stronę kuchni.

''No nareszcie Levi, trafiłeś w idealny moment, właśnie podano do stołu.'' Powiedziała rozbawiona Hanji.

Naprawdę kochałem ją, jak starszą siostrę. Nie. Można by nawet powiedzieć jak matkę. Troszczył się o całą naszą grupę i do tego jest bardzo kochającą osobą.

Rozejrzałem się wokół. Byli wszyscy. Prawie wszyscy. Z wyjątkiem tego, za którym najbardziej tęskniłem.

Eren.

Nawet przepyszne jedzenie Zoe, jakoś dziś, nie bardzo chciało mi przejść przez gardło.

''Gdzie jest Eren?'' Zapytał Jean.

Słysząc to imię, moje serce zabiło o ton szybciej niż zwykle.

Cholera! Dlaczego?

''Mi powiedział że ma randkę. Umówił się na drinka z jakąś dziewczyną z roku niżej.'' Odpowiedział Axel, co spowodowało, iż poczułem wstrętne ukłucie w serduchu.

''Ten typek i tak za chwilę się z nią tu pojawi, a potem zaszyje w sowim pokoju. Przecież wszyscy go znamy.'' Wtrącił się Armin.

Z całych sił próbowałem zatuszować smutek, który po tych słowach, wymalował mi się na twarzy.

''Mówisz poważnie?!'' Hanji znów gotowała się z złości. ''Czy mój wykład, którego mu udzieliłam w tamtym tygodniu, nie wystarczył?!''

''A czy ty mu przypadkiem codziennie nie fundujesz wykładów? Nic nie poradzisz. Nikt nie może. On nigdy się nie zmieni. Jaeger już taki jest.'' Powiedział Kirstein.

Dokładnie i chociaż wiedziałem o tym bardzo dobrze, pozwoliłem na to by mnie przepieprzył. Jestem taki głupi.

''Nie. Tym razem to coś innego.'' Westchnęła Hanji, kręcąc głową ''Dlaczego on to sobie robi? Przecież nie jest sam, ma nas.'' Wyłapałem ledwie słyszalny szept okularnicy, która mówiła sama do siebie.

Co dokładnie miała na myśli Zoe?