Rozdział LVIII

733 25 2
                                    

Był niedzielny poranek. Hania z Michałem już poprzedniego dnia wrócili z hotelu do domu. Chociaż nie byli tam długo czuli się naprawdę odprężeni. W ich głowach cały czas krążyły wspomnienia z walentynek. Sikorka była pod wrażeniem jak bardzo jej ukochany się postarał. Znała go bardzo dobrze jednak ta romantyczna strona była jeszcze nieodkryta. Zdawała sobie sprawę że, nie zorganizował tego zupełnie sam, ale doceniała sam fakt, że chciał jej sprawić tak wielką przyjemność. A udało mu się to w 100%. Wilczewski widząc zadowolenie narzeczonej, był z siebie wręcz dumny. Nie sądził, że wszystko może wyjść tak pięknie. Jemu również bardzo się spodobało. Kilka lat temu zrobiłby wszystko, by uniknąć obchodzenia walentynek. Ale dzięki Hani to się zmieniło, on się zmienił...

~~~

Gdy Wilczewski się obudził jego narzeczona jeszcze słodko spała. Leżała na jego ramieniu. Jej oddech był równomierny, a długie rzęsy rzucały cienie na jej policzki. Była przepiękna, idealna, dalej nie mógł uwierzyć, że tak wspaniała osoba wybrała właśnie jego. Mężczyzna zaczął gładzić ją po policzku. Nie chciał jej obudzić, więc starał się to robić jak najdelikatniej. Wiedział, że będą musieli wstać, ale była to ostatnia rzecz na jaką miał ochotę. Mógłby leżeć przy niej godzinami, wpatrując się w nią i dotykając jej delikatnej skóry. Kobieta głośno wypuściła powietrze i powoli otworzyła oczy. Od razu spojrzała na ukochanego i się do niego uśmiechnęła. W tamtym momencie Michał poczuł ciepło na sercu, jej każde spojrzenie i każdy uśmiech powodował u niego coś niesamowitego.

- Dzień dobry kochanie - wyszeptał w końcu i przechylił głowę, by złożyć pocałunek na jej ustach.

- Która jest godzina? - jej głos był lekko zachrypnięty, tak jak każdego dnia gdy się budziła.

- Przed dziesiątą - i czar prysnął, Hania natychmiast wstała na równe nogi.

- Przecież oni za chwilę do nas przyjdą! - o jedenastej umówili się z Barbarą, Cezarym, Patrycją i Konradem. - Czemu mnie nie obudziłeś? - była zdenerwowana, nie lubiła się spieszyć, a wiedziała, że nie miała za dużo czasu. W szczególności, że była w piżamie. Michał nic nie powiedział, żadne tłumaczenia i tak by nie pomogły. Kobieta założyła szlafrok i szybko opuściła sypialnię. Wilczewski leżał jeszcze w łóżku z uśmiechem na ustach. Jej perfekcjonizm zawsze go bawił, chciała być gotowa przed czasem, wszystko robić na spokojnie bez pośpiechu. W tej kwestii była jego zupełnym przeciwieństwem. Z niechęcią również wyszedł spod kołdry, wiedział że jeśli się nie ruszy jego ukochana wpadłaby tam za chwilę wściekła. A w końcu złość piękności szkodzi. Lekarz zaśmiał się pod nosem i również poszedł do łazienki.

~~~

Michał siedział na kanapie i patrzył na krzątającą się w kuchni Hanię. Całą swoją uwagę poświęcała cieście, które szykowała. Goście mieli być za około dwadzieścia minut. Po każdym jej ruchu widział, że była spięta i poddenerwowana. Stresowała się, że nie zdąży. Wilczewski poszedł do kuchi i oparł się o blat obok Sikorki.

- Co? - jej tom głosu nie zwiastował niczego dobrego, ale pomimo tego na ustach Michała pojawił się uśmiech.

- Pięknie wyglądasz - wyszeptał, stanął za nią i położył dłonie na jej szyji. - Nie denerwuj się, przecież oni znają cię doskonale nie musisz się tak starać - dodał.

- Ale chcę - powiedziała stanowczo i odwróciła się do niego twarzą. Jego wzrok był tak kojący, że od razu poczuła spokój.

- Jak damy zaproszenia mamie i dziadkowi to jestem pewny, że i tak nie będą zwracać na nic więcej uwagę - zażartował, Sikorka roześmiała się. Jej ukochany miał rację. Przecież nie musi przygotowywać nic specjalnego. Nie szykowała wykwitnej kolacji, ale zwykłe przekąski na rodzinne spotkanie. Pierwszy raz naprawdę zrozumiała jedną rzecz. Ona też już w pewnym sensie dołączyła do tej rodziny. Czuła się przy wszystkich swobodnie, uśmiech pojawiał się na jej twarzy w ich obecności. Jednak jeśli zaczęła coś robić postanowiła, że to dokończy. Odwróciła się znowu w stronę blatu i kończyła ciasto. Michał stał za nią, czuła jego ciepły oddech. Nie spieszyła się, wiedziała, że fakt czy ze wszystkim zdąży nie miał znaczenia. I tak miło spędziliby czas, była tego pewna...

Hania i Michał - Pomimo przeciwności losu 》Na dobre i na złe《 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz