Rozdział LXXVI

653 25 9
                                    

Przez całą noc Hani trudno było zmrużyć oko. Co chwilę się budziła i miała problemy z ponownym uśnięciem. Cały czas się stresowała. Obawiała się pierwszego dnia w pracy, tego że sobie nie poradzi, że okaże się, że po tak długiej przerwie nie będzie w stanie pracować tak, jak robiła to wcześniej, ale przede wszystkim martwiła się, że znowu mogło stać się coś złego, że znowu w jej dni wkroczyłby smutek i zastąpił miejsce szczęścia. Przy tych wszystkich obawach pojawiały się jednak również dobre myśli. Wiedziała, że powrót do rutyny dobrze jej zrobi, że stęskniła się za pacjentami, za tą satysfakcją, gdy udawało jej się komuś pomóc. Była świadoma, że musiała kiedyś postawić ten pierwszy krok, żeby w pełni wrócić do normalnego życia. Bała się go, ale czuła, że była gotowa. Dzięki Michałowi, Pati, Konradzie, Julce, dziadkowi, Barbarze i wielu innym osobom podniosła się, stanęła na nogi, odzyskała radość oraz siłę do życia i radzenia sobie z problemami, których miała już nadzieję nie spotykać na swojej drodze.

~~~

Gdy Michał tylko się obudził, do jego uszu od razu dobiegł hałas z dołu. Jego ukochana krzątała się w kuchni, szykając śniadanie. Zegarek wskazywał siódmą rano, więc mężczyzna zdawał sobie sprawę, że była to pora jego zbierania się z łóżka. Zawsze robił to z wielkim ociąganiem, jednak gdy nie musiał zostawiać w nim swojej ukochanej i był świadomy, że za chwilę miał ją zobaczyć na dole przychodziło mu to zdecydowanie łatwiej.

Jak zwykle starał się schodzić po schodach bez jakichkolwiek dźwięków, a gdy w końcu znalazł się na dole zaczął przyglądać się Hani. Wiedział, że dzięki jej powrocie do pracy będzie mógł to robić o wiele częściej. Sama myśl, że Sikorka wracała do szpitala spowodowała u niego jednak przypływ zmartwienia. Tak bardzo chciał jej szczęścia, wiedział, że praca ją dopełniała, ale mimo to się obawiał. Nie chciał, by nowu cierpiała, żeby wydarzyło się coś złego. Miał świadomość, że tamten strach był bezpodstawny. W końcu fakt, że jej poprzedni powrót do pracy źle się skończył, nie oznaczał, że tak miało być i tamtym razem. Jego ukochana była silniejsza, ale dla niego w dalszym ciągu była kobietą, którą za wszelką cenę chciał chronić przed wszystkim i wszystkimi.

Michał w końcu ruszył się z miejsca i podszedł na placach do swojej ulochanej, po czym położył jej dłonie na ramionach.

- Słyszałam cię, Matołku - zaśmiała się.

- Musiał w końcu nastąpić ten pierwszy raz kiedy mi się nie uda cię zaskoczyć - wyszeptał, odgarniając jej włosy i całując ją w szyję.

- Śniadanko - radość w jej głosie była bardziej słyszalna niż zwykle, a gdy odwróciła się do niego twarzą, podając mu talerz i zobaczył jej szeroki uśmiech, jego obawy nagle zniknęły.

- Ona się cieszy, więc ja też powinienem - pomyślał.

- Co się tak patrzysz? - zaśmiała się, widząc jego wzrok.

- Stęskniłem się za tym rozpieszczaniem - Hania wybuchnęła śmiechem.

- Ale wiesz, że żeby mieć tak codziennie musisz sobie zasłużyć - spytała zaczepnie.

- Tak...? - uniósł brew, popatrzył się na nią z uśmiechem, po czym wyjął jej talerz z dłoni i odłożył razem ze swoim na blat kuchenny. Hania patrzyła na niego pytającym wzrokiem, ale nie zdążyła o nic zapytać, bo Michał złożył na jej ustach pocałunek.

- Matołku, bo wszystko wystygnie - zaśmiała się, gdy na chwilę się od niego odsunęła, Michał jednak zignorował jej uwagę, znowu się do niej przybliżył i zaczął całować. - Spóźnimy się do pracy, a to mój pierwszy dzień - zaśmiała się, lekko go od siebie odpychając, Michał niechętnie zrobi krok w tył i jeszcze raz popatrzył się na nią z szerokim uśmiechem.

Hania i Michał - Pomimo przeciwności losu 》Na dobre i na złe《 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz