Rozdział XXIII

1K 25 16
                                    

Michał wstał około 10, oboje wzięli sobie trzydniowy urlop, więc Wilczewski przygotował dla ukochanej pewną niespodziankę. Zaczął robić śniadanie, gdy usłyszał krzyk Hani z góry:
- Dlaczego spakowałeś walizki?!
- Kochanie chodź na dół - zawołał i kobieta po chwili zeszła do kuchni.
- Podano do stołu - zaśmiał się lekarz i postawił przygotowane naleśniki. Kobieta z radością usiadła i zaczęła jeść.
- No to powiesz mi o co chodzi...? - spytała podekscytowana, jednak Michał pokręcił głową. - Matołku... - dodała i spojrzała się na niego słodkim wzrokiem.
- Jedziemy w pewne miejsce - oznajmił jedynie.
- Ale gdzie? - nie dawała za wygraną.
- Niespodzianka... - powiedział niemal szeptem i się uśmiechnął.

Hania i Michał po śniadaniu ubrali się, spakowali i właśnie wchodzili z domu.
- Kobieto, zabieram cię gdzieś na dwa dni, ty całą szafę spakowałaś? - zaśmiał się Wilczewski, wynosząc walizkę Hani.
- Nie powiedziałeś mi gdzie jedziemy, więc skąd miałam wiedzieć co mam brać - powiedziała i uniosła brew. Mężczyzna nic już nie powiedział jedynie zaśmiał się pod nosem. Przez całą drogę Hania próbowała zgadnąć gdzie zmierzają. Wilczewski był już zmęczony jej ciągłymi pytaniami, ale z drugiej strony od zawsze uwielbiał jej słuchać i mógłby z nią rozmawiać w nieskończoność. Po godzinie Michał zatrzymał samochód. Zaparkował przed małym domkiem, otoczonym lasem i polami.
- Gdzie mu jesteśmy? - spytała Hania gdy wysiadła z auta.
- Na miejscu - zaśmiał się lekarz, wtedy drzwi domku otworzyły się i po chwili stanął w nich ojciec Sikorki.
- Tata? - zawołała uradowana i rzuciła mu się na szyję.
- Cześć kochanie - pocałował córkę w czoło. - Hej Michał - przywitał się z lekarzem.
- Dzień dobry - odpowiedział mu lekarz i uścisnął jego dłoń.
- Ale jak wy, co...? - nie wiedziała co ma powiedzieć Hania.
- Kupiłem ten dom tydzień temu, rozmawiałem z Michałem żebyśmy ci zrobili niespodziankę i byście spędzili u mnie kilka dni - wytłumaczył, na twarzy Hani gościł szeroki uśmiech. - Chodźcie oprowadzę was - dodał mężczyzna i wpuścił gości do środka.

Hania z Michałem właśnie weszli do swojej tymczasowej sypialni i zaczęli wykładać rzeczy do szafy.
- Matołku...? - zaczęła Sikorka.
- Tak, Sikora...? - spytał zaczepnie
- Dziękuję - powiedziała jedynie i spojrzała mężczyźnie głęboko w oczy.
- Ale, to ojcu powinnaś dziękować, to był jego pomysł z tą niespodzianką, ja tu tylko miałem z tobą przyjechać... - zaśmiał się i położył dłonie na ramionach lekarki.
- No właśnie miałeś tu ze mną być, ale to znaczy dla mnie o wiele więcej niż ci się wydaje. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że po prostu tu jesteś, że mam kogoś na kogo mogę liczyć, po... - mówiła ale wtedy Michał który cały czas się uśmiechał, przerwał jej i złożył pocałunek na jej ustach. Wtedy otworzyły się drzwi.
- Słuchajcie... - zaczął ojciec Sikorki, ale gdy zobaczył w jakiej zastał ich sytuacji szybko dodal: - To przyjdźcie do mnie jak będziecie gotowi - powiedział i wyszedł. Lekarze wybuchnęli śmiechem.
- Kocham cię - powiedział Wilczewski i znów pocalowal ukochaną.

Hania właśnie leżała na hamaku i czytała książkę. Była zachwycona otaczającą ja przyrodą. Lasy, łąki całe w kwiatach, no i ten zapach. Kojarzył jej się z dzieciństwem. Wtedy była jeszcze szczęśliwa. Już dawno zapomniała o tym uczuciu. Jednak wszystko zmieniło się gdy poznała Michała. Wtedy zrozumiała czym jest na prawdę miłość i zapragnęła mieć kochającą rodzinę. Nagle poczuła czyjeś ręce na oczach i tak się przestraszyła, że prawie spadła na ziemię.
- Boże Matołku... - powiedziała, gdy zrozumiała, że to Michał.
- Przepraszam, nie chciałem cię tak wystraszyć - wyjaśnił. - O czym tak myślałaś? - spytał.
- O tym jak bardzo jestem szczęśliwa - oznajmiła, wstała i pocałowała lekarza, wtedy Wilczewski wziął ją na ręce.
- Hejj... - zaczęła protestować.
- Pokaże ci jedno miejsce - wyjaśnił Michał nie puszczając Hani.
Po kilku minutach dotarli nad jezioro. Dopiero wtedy mężczyzna pozwolił stanąć Sikorce.
- Czemu mnie tu zabrałeś? - zapytała.
- Zobacz jak tu jest pięknie - wytłumaczył i zaczął zdejmować koszulkę.
- Co ty robisz? - lekarz jednak nic nie powiedział jedynie się uśmiechnął i wskoczył do wody.
- No chodź Sikora... - zaczął się z nią drażnić, jednak wtedy zobaczył na twarzy Hani coś czego się nie spodziewał, smutek. Wyszedł na brzeg i podszedł do ukochanej.
- Hej, co jest? - spytał i uniósł brodę Hani by spojrzała mu w oczy.
- Będziesz się ze mnie śmiać - powiedziała cicho. Michał patrzył się na nią pytająco. - Nie umiem pływać - wytłumaczyła w końcu. Myślała, że Wilczewski wybuchnie śmiechem jednak nic takiego się nie wydarzyło.
- To w takim razie będzie jeszcze fajniej - uśmiechnął się do niej i znów wziął ją na ręce. Po chwili zaczął iść w stronę jeziora.
- Michał, nie, nie, nie... - próbowała mu się wyrwać.
- Ufasz mi? - spytał jedynie gdy był już po pas w wodzie. Sikorka pokiwała głową. - No to nauczę cie pływać - oznajmił i zaczął się śmiać. Hania nie była zadowolona tym pomysłem, jednak w końcu ustąpiła.

Po dwóch godzinach lekarze wrócili do domu. Gdy ojciec Hani zobaczył ich całych mokrych w drzwiach, na początku się przestraszył.
- Jezu co wy robiliście? - spytał zaniepokojony
- Pływaliśmy - wyjaśniła uradowana.
- Przecież ty nie potrafisz pływać... - stwierdził zdziwiony.
- Teraz już umiem - oznajmiła i przytuliła się do Michała.
- Dobra idźcie na górę się przebrać za chwilę będzie obiad - wytłumaczył i gdy para zaczęła kierować sie do sypialni dodał: - Michał chodź na chwilę - lekarz podszedł do mężczyzny. - Dziękuję ci- powiedział i objął Wilczewskiego, który był zdziwiony całą sytuacją.
- Ale za co? - zapytał.
- Za to, że przy niej jesteś. Widać, że bardzo ją kochasz, a ona ci ufa, więc nie zniszcz tego chłopie... - ostatnie zdanie powiedział bardziej jako ostrzeżenie.
- Hania jest dla mnie najważniejsza na świecie nie skrzywdzę jej i będę o nią dbał, najlepiej jak będę mógł - wyjaśnił.

Był wieczór Michał i Hania siedzieli pod kocami na werandzie.
- Tu jest tak pięknie - powiedziała kobieta i oparła głowę o ramię Wilczewskiego.
- To prawda, tak cicho i spokojnie, ale najwspanialsza w tym wszystkim jesteś ty - oznajmił i pocałował ją w czoło.
- Matołku... - powiedziała i spojrzała w oczy Michała. - Dawno nie byłam tak bardzo szczęśliwa - oznajmiła i się uśmiechnęła.
- Ja też - przyznał. - I obiecuję ci, że będzie już tak zawsze, a w przyszłości to my będziemy mieć taki domek z gromadką dzieci, psem, kotem, czy z czym będziesz chciała... - zaczął się śmiać Wilczewski.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Napiszcie mi koniecznie co o nim myślicie. Chcę jeszcze dodać w ramach wyjaśnienia, że teraz w mojej książce jest wrzesień, przez co było jeszcze ciepło i Hania z Michałem mogli między innymi pływać w jeziorze 😁😉 Chciałbym wam jeszcze podziękować za 5 tysięcy odczytów. Brzmi to dla mnie abstarakcyjnie, a jednak to prawda. Myślę, że żadne słowa nie wyrażą tego jak bardzo jestem wam wdzięczna. Więc po prostu DZIĘKUJĘ wam z całego serca❤ Kolejny rozdział pojawi się w sobotę. Trzymajcie się cieplutko 😘❤

Hania i Michał - Pomimo przeciwności losu 》Na dobre i na złe《 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz