Rozdział LVI

847 26 7
                                    

Odkąd Hania się położyła nie mogła przestać myśleć o rozmowie z Matyldą. Cieszyła się, że udało im się do siebie zbliżyć i że wspólnie mogły się wesprzeć w tamtej sytuacji. Obie wylały łzy, które ciążyły im na duszy, obie poczuły bliskość, której im brakowało. Przez te kilkanaście minut obie poczuła jakby znały się od wieków. Wsparcie drugiej osoby jest potrzebne, jednak nie zawsze chcemy po nie sięgać. Dlatego Sikorka martwiła się o swojego narzeczonego. Pierwszy raz widziała by tak bardzo zamknął się w sobie. Nawet gdy dowiedział się o tajemnicy Patrycji więcej z nią rozmawiał. Bała się, że tamta sytuacja może coś zmienić, że okaże się, że ich związek nie był wystarczająco silny. Szybko odrzuciła te myśli. W końcu przeszli przez gorsze rzeczy. Obróciła się twarzą do Wilczewskiego. Było ciemno, więc nie widziała go zbyt dobrze. Jego oddech był równomierny, spał.

- Sen dobrze mu zrobi - pomyślała, sama jednak nie mogła zmróżyc choć na chwilę oka. Od tamtego dnia miało zależeć wszystko. Czuła się bezsilna. Chciała, by to wszystko za chwilę się skończyło. By się obudziła i cały koszmar zniknął, by okazał się snem. Z taką nadzieją zamknęła oczy, chociaż wiedziała, że za kilka godzin obudzi się w tym samym miejscu i czasie.

~~~

Tamtego dnia byli w szpitalu jeszcze wcześniej. Do ich dyżuru, który zaczynali o 8 została ponad godzina. Od razu poszli się przebrać by później nie tracić na to czasu. Ani w pokoju lekarskim, ani w drodze na oiom nie zamienili ze sobą żadnego słowa. Przed nimi był kolejny dzień ciszy, niepewność i strachu. Usiedli na krzesłach w korytarzu i czekali. Tak naprawdę nawet nie wiedzieli na co. Na zła informację, na dobrą? Tamten dzień był jednym wielkim znakiem zapytania. Matylda była w środku. Rozmawiała z dalej mocno osłabionym, ale przytomnym Falkowiczem. Od początku tamtego koszmaru dziewczyna nie opuszczała oiomu ani na chwilę, pomijając krótkiej przerwy na zjedzenie lub toaletę i oczywiście powrót do domu na kilka godzin, wiec gdy nagle otworzyła szybko drzwi i stanęła przed nimi Hania z Michałem zamarli.

- Nie, nie, nie - pomyśleli. Tylko w jednym momencie lekarze wyrzucają wszystkich z oiomu. Zerwali się na równe nogi i podeszli w kierunku szyby. Nic się nie działo.

- Falko chce z tobą porozmawiać - zwróciła się po chwili do Michała. Nie miała pojęcia jak tamtą sytuację odebrał Wilczewski i Sikorka. Lekarze poczuli jak wielki kamień spada im z serce. Zdecydowanie żyli w zbyt wielkim starchu i każde najdrobniejsze słowo, najdrobniejsza rzecz sprawiała, że myśleli o najgorszym. Hania wróciła na miejsce, w którym siedziała. Czuła, że jej nogi były miękkie jak z waty. Michał przez chwilę stał w miejscu. Bał się tam wejść, domyślał się o czym Falkowicz będzie chciał z nim rozmawiać. W końcu jednak przeniósł wzrok na swoją córkę, która była zdziwiona ich reakcją. Spróbował się lekko do niej uśmiechnąć i podszedł do drzwi. Zawahał się, ale ostatecznie wszedł na oiom.

~~~

Michał usiadł na krześle przy łóżko Falkowicza. Był przytomny, ale nie wyglądał zbyt dobrze. Jego twarz miała sporo zadrapań. Mężczyzni przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Był to zdecydowanie najdłuższy kontakt wzrokowy, jaki kiedykolwiek ze sobą utrzymali. Oboje tego nie lubili, ale wtedy było to zdecydowanie łatwiejsze od rozmowy. Nikt nie chciał zaczynać, ktoś jednak musiał.

- Wiem jaki jest jej stan - profesor zdobył się na pierwsze słowa. Jego głos był inny niż zawsze, zachrypnięty, słaby i jakby łagodniejszy. - Wiem jakie są jej szanse - kontynuował, Michał przekręcił się na krześle i spojrzał w kierunku Kasi. Była podłączona do respiratora, jej twarz miała dużo siniaków, a głowa została owinięta bandażem. Wilczewski odwrócił wzrok spowrotem na mężczyznę. - Oboje o tym wiemy - każde zdanie wypowiadał coraz wolniej, przez co serce lekarza biło coraz szybciej. - Oboje wiemy co się stanie jeśli ona tego nie przeżyje - starał się utrzymać panowanie, ale na końcu jego głos lekko się załamał. Tamta sytuacja była trudna dla wszystkich, bez żadnego wyjątku. Falkowicz jako jedyny umiał powiedzieć to czego wszyscy unikali, Michał zacisnął zęby.

Hania i Michał - Pomimo przeciwności losu 》Na dobre i na złe《 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz