43. Ciężarówa i żale niedocenianej gosposi.

1.7K 233 236
                                    

Media: Who you really are - ścieżka dźwiękowa z serialu "Sherlock"


          – Ginger, ja nie wiem, czy to był dobry pomysł.

         Karolina Staszewska wydostała się z autobusu i weszła głęboko we wiatę przystanku. Znów była w tej wsi, której szczerze nie znosiła. Gdzie obiecała sobie, że będzie pojawiać się sporadycznie. Gdy naprawdę zajdzie taka konieczność.

          Przysiadła na drewnianej, wysłużonej ławeczce. Otarła kosmyk ciemnych włosów, który wysunął jej się spod brązowej czapki z dużym, kudłatym pomponem. Odruchowo jej dłoń zsunęła się na delikatnie uwydatniony już brzuszek. Co prawda pod zimową kurtką nie sposób było nic zauważyć, ale stając przy lustrze mogła uśmiechnąć się do siebie, dostrzegając swoje krąglące się szczęście. Skłamałaby mówiąc, że po głowie nie tłukły się jej obawy. Jednak, gdy pierwszy raz usłyszała bicie małego serduszka, przepadła. Rozwijało się w niej życie. Dziecko, jej dziecko, które zamierzała kochać za siebie i za ojca, którego najprawdopodobniej nie będzie miało.

         Uniosła głowę, gdy cień padł na jej twarz. To Dawid stanął przed nią, przekrzywiając głowę.

         – Już trochę za późno. Swoją drogą, nie mam pojęcia co ty napakowałaś do tej walizki.

         Wzruszyła ramionami.

         – Kilka drobiazgów i ubrania. Porwałeś mnie na tydzień!

         Chłopak roześmiał się.

         – Jak na uprowadzoną, to mało protestujesz.

         – Jak to? – żachnęła się. – Przed chwilą wyraziłam swoją niepewność. – Kichnęła.

         Dawid wyciągnął w jej stronę rękę.

         – Chodź, bo się całkiem załatwisz. Pyryk się za głowę złapie, jak zobaczy, że przybywa mu osób pod opieką.

         – Ja mówiłam poważnie. Wiem, i nie zaprzeczaj, że Wiktor sobie mnie tam nie życzy. A...

         – Wiktor... – przerwał jej, wbijając wzrok w nierówny chodnik przed sobą – Wiktor sam do końca nie wie, czego sobie życzy.

         Dziewczyna zmarszczyła czoło, uśmiechając się przy tym zaczepnie.

        – Mówiłeś, że się między wami zmieniło, ale widzę, że to prawdziwa rewolucja.

         Wzruszył ramionami i chwycił za rączkę walizki, idąc obok niej chodnikiem. Nie rozglądał się, ale i tak czuł na sobie spojrzenia. I nieważne, czy ktoś był na zewnątrz, czy ktoś stał przy swojej posesji. Czy ktoś przechodził obok nich... nieważne. On i tak wiedział, że wszyscy się gapią i wyrabiają swoje niczym nie podparte zdanie. Oboje mieli świadomość, że o wszystkim dowie się zarówno Alek jak i ich rodzice. Dla Karoliny nie było to jednak nic budzącego niepokój. Nie zamierzała się z tym kryć, bo też i nie uważała, jakoby robiła coś złego. Nigdy nie wierzyła w bestialstwo Sacharewicza. Poza tym ufała Dawidowi. Finalnie więc wiedziała, że nic złego jej się tam nie stanie.

         – Sobie nawet nie wyobrażasz. – Trącił dłonią o jej podskakujący pompon. – Zresztą, kogo ty chcesz oszukać? Oboje wiemy, że nakręciłaś się na ten przyjazd.

        Wzruszyła ramionami.

        – Sam wiesz, że byłam jedną z tych nielicznych osób, które chciały mu pomóc. A teraz...

PopiółOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz