Media: Francuski cover "Numb" zespołu Linkin Park.
Bestia stała pośrodku swojej sypialni i łypała rozzłoszczonym wzrokiem po chaosie, jaki wokół siebie wytworzyła. Po podłodze i na łóżku walały się ubrania, przykrywając w większej części walizkę, do której wciąż zapakowane było niepoważnie niewiele rzeczy. On sam niemalże słyszał jak jego Utrapienie nuciło w swoim pokoju, zadowolone z faktem, że udało mu się osiągnąć swój cel.
Bestii tego zarzucić nie można było.
Bestia zła była na siebie za to, że uległa. Że pozwolił temu chłopakowi mieć na siebie aż taki wpływ, który eliminował w tak zastraszającym stopniu solidne mury jego asertywności. Bowiem mimo zapierania się i nieznoszącej sprzeciwu decyzji, że nic takiego nie będzie miało miejsca, pakował się teraz, by dnia następnego o świcie wyruszyć na wrocławski Dworzec Główny, by z niego pociągiem dostać się do Warszawy.
Pięć godzin. Tyle miała trwać podróż. Zakładając, że nie będzie zatrważających opóźnień. Na samą myśl o wpakowaniu się do najpewniej zatłoczonego pociągu dostawał migreny. A tłocznie z pewnością będzie. Dnia następnego wypadał trzydziesty grudnia. Wybrali się w drogę do stolicy w przeddzień Sylwestra.
Zmielił w ustach siarczyste przekleństwo, zerkając z żałością w stronę niespakowanej walizki. Bał się. Bał się tego, co wydarzy się, gdy przekroczy granicę własnych murów. Gdy on sam wystąpi przed nie, naruszając ich stabilność. Choć może ta już dawno została nadwątlona? Przez tego konkretnego upartego rudzielca, którego miał ochotę utopić w kałuży za takie niedorzeczności. I z tego samego powodu właśnie teraz stał pośród porozrzucanych ubrań w swojej sypialni i zamierzał się spakować. Bo przecież, gdyby ostro zaprotestował, gdyby jednak uparł się, to Dawid nie byłby w stanie siłą zaciągnąć go do taksówki, która miała ich zawieść na dworzec.
Dlaczego więc tu stał? Dlaczego w ogóle otworzył walizkę? Dlaczego zabukował bilety lotnicze na drugiego stycznia z powrotem na trzeciego? Dlaczego w ogóle brał pod uwagę wydanie ponad pół tysiąca na bilety dla dwóch osób... co prawda Dawid płacił za siebie, a lot udało mu się znaleźć po śmiesznie niskiej cenie, ale to wciąż było prawie sześćset złotych. A przecież podróż do Warszawy również nie była darmowa.
Chciał tego w całej tej plątaninie ciężkiej niechęci. Chciał podświadomie, chciał tak paląco, że nie był w stanie się od tego odgonić. Chciał akceptacji. Chciał przebaczenia. Chciał tego momentu, w którym cały ten ból stanie się do zniesienia. Wciąż był Bestią, wciąż się za taką uważał. Teraz jednak ta Bestia zaczęła – po cichutku, niezauważalnie czasem i dla siebie samego – śnić sen o życiu. O zdolności do życia.
Po drugiej stronie korytarza pakował się ktoś nieco bardziej zdecydowany. Ktoś, kto wciąż nie mógł uwierzyć, że mu się to udało. Że udało mu się przekonać Wiktora, że jutro wyjeżdżali, że drugiego lutego mieli wylecieć do Francji. Że jednak dostał wolne. Aż się uśmiechnął do siebie na wspomnienie gimnastykowania się jakiego musiał się dopuścić, by osiągnąć swój cel. Szef miał wyjechać na chwilę. A do tego zbliżający się Sylwester. Teoretycznie nie było szans, by mógł się urwać na choćby kilka godzin. Ale on się zawziął. A przy Wiktorze nauczył się pewnej bardzo ważnej rzeczy. Gdy się czegoś naprawdę mocno chce, to trzeba o to walczyć. Walczył więc o to wolne, by w szerszej perspektywie walczyć i o niego.
Wiedział, że szef ma syna. Szymon miał dwadzieścia dwa lata czasem przyjeżdżał zamiast ojca z towarem. Dawid szybko złapał z nim kontakt, gdzieś tam w planach mieli nawet jakieś wyjście na piwo w bliżej nie określonej przyszłości. I to właśnie o nim pomyślał, gdy mając niemalże nóż na gardle, szukał rozpaczliwie rozwiązania. Chłopak nie był zbyt zachwycony perspektywą pracy dla ojca przez najbliższy tydzień, a zwłaszcza w Sylwestra, Dawid jednak tak prosił i tak się zarzekał, że się kiedyś odwdzięczy, że ten się ugiął. Uznał ostatecznie, że skoro ojciec zamyka sklep o czternastej, to i tak ogarnie się do czasu imprezy. Desperatowi jednak zakreślił, że jak on będzie pod ścianą to się kiedyś do niego zgłosi.
CZYTASZ
Popiół
RomanceBali się go, bo wyglądał inaczej. Patrzyli z odrazą i niechęcią. Bali, bo dopuścił się rzekomo grzechu najcięższego. Bo mówią, że zabił żonę swą i dzieci maleńkie. Wychodził głównie po zmroku, patrząc wzrokiem swym gniewnym na znienawidzony świat...