Notka odnośnie wstawiania rozdziałów pod rozdziałem, proszę o przeczytanie i wypowiedzenie się ;*
Do mieszkania wróciłem gdzieś tak koło północy tuż po tym, jak skończyłem o dziwo naprawdę ciekawą i przyjemną konwersację z Samem. Mężczyzna zaczepił mnie sekundę po skończonej rozmowie telefonicznej i wbrew moim początkowym podejrzeniom, nie ciągnął mnie za język, by od razu dowiedzieć się, kto dzwonił. W tym przypadku postąpił zupełnie nie tak, jak większość najemników w tym barze, co spotkało się z moim szczerym zaskoczeniem. Rozumiem, że jestem tutaj najmłodszy i na sto procent z najmroczniejszą przeszłością.. ale bez przesady. Samowi chyba jakiś instynkt ojcowski się wtedy włączył i przestrzegając mnie przed konsekwencjami morderstw, próbował mnie nawrócić. Wspominał coś o sumieniu, powracających obrazach i tym podobne, ale moją jedyną odpowiedzą było wywrócenie oczami i chęć odejścia stamtąd. Jakbym o tym nie wiedział. Jednak na przekór sobie, nie zrobiłem tego. Nie mam pojęcia czemu, ale spodobała mi się odmienna rozmowa z nim, bo przeważnie odbywało się to tak: wpadam do baru, biorę piwo lub żarcie i wychodzę na zlecenie. Ta odmienność przyciągnęła moją uwagę, ba, to było coś zupełnie nowego, nieznanego mi, więc starając się, aby nie brzmiało to jak przesłuchanie, zacząłem pytać go o zainteresowania, a nawet trochę o historię. Nigdy z nikim chyba tak długo nie rozmawiałem, jak z nim i to naprawdę bardzo dziwne uczucie. Ton jego głosu, a raczej jego odpowiedzi nie był wcale agresywny czy kpiący, a uprzejmy.. zupełnie jakby odnosił się do mnie z szacunkiem. On.. do mnie.
Całe życie wychowany byłem w pieprzonej hierarchii, w której to zajmowałem jedno z ostatnich miejsc. Dopiero sukcesywnie po latach dostosowywania się, łamania swojej moralności, uciszaniu sumienia i i chowaniu uczuć zaczynałem piąć się w górę, wzbudzając tym samym strach nawet we własnych przełożonych. Tutaj, w tym barze już na początku pokazałem, jaki jestem i co potrafię zrobić, by ponownie nie przeżywać tego samego horroru.. jednak Sam był starszy ode mnie o piętnaście lat. Możliwe, że jest bardziej doświadczony, więc.. pytanie czy odnosił się do mnie tak, bo zna swoje miejsce, czy może.. może naprawdę mnie polubił.
Prychnąłem tuż przed drzwiami zdając sobie sprawę z tego, jaki tor obrały moje myśli.
-Nie istnieje coś takiego, jak przyjaźń. -wyszeptałem wyrytą na pamięć formułkę wręcz automatycznie, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
Z wręcz stoickim spokojem przekroczyłem próg i niemal od razu potknąłem się o leżącą na podłodze stertę dokumentów.
-Cholera, jaki ch..?! -warknąłem.
Lecz nie dane było mi skończyć tej cudnej wiązanki, gdyż następny krok, który to miał ustabilizować moją pozycję nie trafił na płaską podłogę, a na dziurę. Palce stopy zniknęły pod wysłużonymi panelami, stwierdzając, że spotkanie z glebą jest mi dzisiaj pisane. Tak więc niczym kłoda runąłem na ziemię, tym razem już w myślach wyklinając swoje prototypy mikro bomb. Po co ja to wszystko testuję w mieszkaniu, no po co?!
-Zabić się można. -westchnąłem i stabilnie oparłem dłonie o zakurzoną posadzkę, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak wielki syf tu jest. -Przynajmniej jestem pewnin, że nikt się tu nie włamie.
Szybko wstałem i zamknąwszy drzwi potężnym kopnięciem, niemal od razu rzuciłem się na kanapę. Ruszyłem tyłkiem na lewo i prawo, pozbywając się okruszków ciastek, które musiały się tam znajdować, po czym sprawnie chwyciłem leżącego na stole laptopa w dłoń i zacząłem szukać informacji o mojej pierwszej ofierze. W końcu coś, co mnie zrelaksuje. Przy pomocy swoich zaawansowanych umiejętności hakerskich oraz Karen udało mi się w internecie znaleźć wszystko, co było niezbędne do dzisiejszej misji. Co prawda nie było tego za dużo, ale naprawdę rozmieszczenie strażników oraz spis tego, na co jest uczulona wystarczyły.. no prawie.
![](https://img.wattpad.com/cover/214448732-288-k81411.jpg)
CZYTASZ
Nie znasz mnie
Fanfic"Usiadłem na wygodnym, wręcz luksusowym łóżku po raz pierwszy i powoli, jakby jeszcze nie dowierzając w to, co się wokół mnie dzieje, przejechałem dłonią po niewiarygodnie miękkim materiale, który okalał najpewniej cieplutką kołdrę. Pod nią to jakiś...