Obudziły mnie smętne promienie słońca wpadające przez okno, którego chyba jeszcze ani razu od tych dwóch lat nie umyłem. Przetarłem lekko przekrwione oczy i nadal zmęczony wstałem. Kuuurwa.. mogłem nie siedzieć do trzeciej nad ranem, tylko o normalnej pierwszej się położyć. Moje stopy, na których to było wiele bardzo widocznych żyło, dotknęły lodowatej podłogi. Westchnąłem głośno i podniosłem się do góry, niemal od razu dostrzegając lustro. Odruchowo obrzuciłem pogardliwym spojrzeniem nastolatka, który to musiał zbyt szybko dorosnąć i podchodząc do zawieszonego na ścianie lustra, przyjrzałem mu się. Był średniego wzrostu młodzieńcem bez ani krzty zarostu na gładkiej twarzy, przez co nie wyglądał na swój wiek. Przekręciłem głowę delikatnie w prawo, co również wykonało odbicie lustrzane i ze zdumieniem zrozumiałem, dlaczego ciągle pytają mnie o dowód, kiedy to kupuję alkohol czy fajki. Przecież ja wyglądam jak jakiś niedojebany piętnastolatek! Oszpecony, ale piętnastolatek. Wywróciłem oczami i ponownie ustawiłem głowę na wprost lustra, podziwiając jebane odbicie. Jego lewe, czekoladowe oko przecinała paskudna blizna, która symbolizowała jego wyzwolenie spod szesnastoletniej niewoli. Omiotłem również jego naprawdę porządnie umięśniony tułów z licznymi bliznami, siniakami oraz śladami po wszelkiego rodzaju kulach. Z każdą sekundą czułem coraz to większe zirytowanie swoim wyglądem, aż w końcu spojrzałem na odbicie z nienawiścią i nie kontrolując impulsywnego ruchu, uderzyłem pięścią w szklaną taflę. Uderzenie było tak silne, że nie dość, że rozbiło lustro w drobny mak, to dodatkowo zostawiło spory ślad w ścianie.
Nie ruszyło mnie to jednak. Ani rany na dłoni, ani uszkodzona ściana. Z resztą ładnie wtopi się w ślady po kulach oraz innych pęknięciach, także nie będę się tym przejmować.
-O ile w ogóle się czymkolwiek się kiedyś przejmowałem. -wyszeptałem i zgarniając jakieś dresy z podłogi, udałem się do kuchni.
Wyszedłem z ponurej, dawno niesprzątanej sypialnie i momentalnie znalazłem się w mikroskopijnej kuchni, do której bezpośrednio prowadziły drzwi. Obrzuciłem ją pogardliwym wzrokiem i jak co rano bez zatrzymania się przeszedłem przez nią. Kuchnia, to w sumie jeden trzy metrowy korytarz, który po lewej i prawej stronie ma blaty. Gdzieś tam znajdzie się żółta lodówka, piekarnik, kuchenka czy mikrofala, ale nie brakuje również czegoś takiego, jak ślady po kulach czy też przypalonych od moich eksperymentów fragmentów drewna. Blaty od dwóch lat ani razu nie zostały wytarte, umyte czy też odkażone, dlatego też nic dziwnego, że ich dawny.. jak dobre pamiętam beżowy kolor zanikł niemal całkowicie. Bo w końcu to, co nie odpadło, to było umazane kawą, sosami lub też krwią.
-Karen, kawa. -wydałem polecenie, rzucając się w dawno już wysiedziany fotel w salonie.
-Tak jest, sir.
Zaśmiałem się na jej słowa i złapałem wczoraj rzuconą paczkę najsłabszych, zrobionych przeze mnie fajek w dłoń, po czym odpaliłem jednego, zaciągając się niemal natychmiast głęboko toksycznym dymem. Mój organizm po mutacji bardzo szybko przyswajał używki takie jak papierosy, alkohol oraz na moje nieszczęście kawa, przez co reagowałem na nie ponad dziesięciokrotnie szybciej oraz gorzej niż zwykli ludzie. Nic więc dziwnego, że zacząłem sam sobie te niezbędne do życia rzeczy produkować. W sumie trudne to nie było, kupuje się składniki i rozcieńcza i gotowe.
-Kawa gotowa, sir. -usłyszałem robotyczny głos mojej sztucznej inteligencji.
Nie czekając ani chwili dłużej, podniosłem dupę z siedzenia i ruszyłem przez warsztat do kuchni. Po sekundzie złapałem kubek w cholerę słabej kawy, która w ponad połowie składała się z mleka i obrzuciłem spojrzenie coś, co docelowo miało być salonem.
W tych czterdziestu paru metrach, które kupiłem za swoje pierwsze pieniądze ze zleceń, wchodziła mikroskopijna łazienka, kuchnia, sypialnia oraz salon. To ostatnie pomieszczenie przerobiłem na osobisty warsztat, w którym to mogę w świętym spokoju pracować nad własną, sztuczną inteligencją, dopracowywać kostium Darpidera oraz po prostu grzebać w różnych rzeczach.
![](https://img.wattpad.com/cover/214448732-288-k81411.jpg)
CZYTASZ
Nie znasz mnie
Fanfic"Usiadłem na wygodnym, wręcz luksusowym łóżku po raz pierwszy i powoli, jakby jeszcze nie dowierzając w to, co się wokół mnie dzieje, przejechałem dłonią po niewiarygodnie miękkim materiale, który okalał najpewniej cieplutką kołdrę. Pod nią to jakiś...