! ważna notka pod rozdziałem !
Pov. Stark
Widziałem, że ciężko było mu zacząć mówić. Na jego twarzy malował się szereg emocji, od strachu, przez niepewność aż po smutek. On.. bał się mi coś powiedzieć? Wątpił w to, że będę w stanie go zrozumieć? Chyba tak, ale.. po chwili coś się zmieniło. Chłopak nawet nie spojrzał na mnie, nawet nie drgnął, a z jego ust wypłynął potok słów. Jego głos, mimo że na początku lekko drżał, to z każdym kolejnym słowem stawał się coraz bardziej spokojny, opanowany. Wręcz przerażająco obojętny. Z uwagą słuchałem, ale również i obserwowałem zachowanie chłopaka, który jakby odcinał się od otaczającego go świata. Jakby.. izolował się, ślepo patrząc się w jeden punkt na ścianie, a jego powieki nawet na sekundę nie spotkały się ze sobą. Był jak maszyna, która tylko czasem zatnie się przy opowiadaniu bajki.
Ale to nie była bajka, tylko jego jakże brutalnie zwariowane życie.
Z każdym wypowiedzianym przez Petera słowem bladłem, bo docierał do mnie fakt, że naprawdę nic nie dzieje się bez przyczyny. Po raz pierwszy nie muszę się domyślać, bo jak na tacy podaje mi uzasadnienie swojego zachowania. Każdy agresywny gest, każde bezczelne spojrzenie niosło za sobą skrawek jego przeszłości. Jednak coraz bardziej niepokoił mnie ten bezuczuciowy głos. Ten wyprany z wszelkich emocji ton, który nadawał większej dramaturgi temu monologowi.
I nagle, zupełnie jak na zawołanie zrozumiałem, dlaczego tak mówi. On się odcina. Odcina od uczuć, które są dla niego destrukcyjne, a on sam jest jak gotowa do eksplozji bomba, która czeka tylko na detonacje. Czeka tylko na ten jeden gest, to jedno zachowanie, które sprawi, że wybuchnie. Że pochłonie chłopaka w bezdenną otchłań wyniszczających zachowań. Sprawi, że zatraci się w zabijaniu, a tym samym i przyjmie obojętną na cały świat postawę, stając się praktycznie nie do zatrzymania. Bo w końcu idealny zabójca to taki, który nie zawaha się przed niczym.. który nie czuje nic, a zwłaszcza wyrzutów sumienia czy bólu.
Byłem.. zdruzgotany. Po raz pierwszy dostałem odpowiedź nie tylko na pytania, które zadałem, ale także i na te, których nie bałem się zadać lub też które nawet nie przyszły mi do głowy. On.. Peter zdradził mi część swojej historii. Część, zaledwie ułamek tego, co naprawdę przeżył. Odsłonił się, ujawniając swój słaby punkt. Pokazał mi, że jest w gorszym stanie, niż się spodziewałem. O wiele gorszym.
Jednak mimo tak chłodnego tonu widziałem czające się w jego oczach łzy. Widziałem, jak czekają na odpowiedni moment, by bezwiednie spłynąć po mlecznobiałym policzku, który zastygł w obojętnym wyrazie twarzy. Jedyne, co się ruszało, to jego usta, wyrzucając z siebie spokojne słowa. Jego głos.. już nawet nie drżał. Czasem tylko brał chwilowy wdech, jakby się zastanawiał, czy mówić dalej, czy może lepiej nie. Jednak nie było to częste zjawisko, przez co coraz bardziej wyglądało to, jakby dzieciak wpadł w amok.
Amok, z którego nie był w stanie się uwolnić.
Gdy zaczął wspominać o mnie.. to drgnąłem niespokojnie. Nazwał mnie swoją kotwicą, powiedział, że jestem dla niego bardzo ważny. Niemalże najważniejszy. Co prawda, spodziewałem się tego, ale.. nie w takim stopniu. Nie wiedziałem, że kluczem do zaufania i uratowania tego dzieciaka było zrozumienie i obecność. Po prostu zwykła obecność, nic więcej. Jak przez mgłę słyszałem, jak głos chłopaka łamie się przy ostatnich słowach, ale nawet na chwilę się nie zająknął. Nawet na sekundę nie przestał mówić.. nawet, gdy zamknął oczy i ukrył twarz w dłoniach.
Był na skraju załamania nerwowego i emocjonalnego.
Po chwili jego głos ucichł, a pomieszczenie wypełniło się jego cichym pochlipywaniem. Jednak w pierwszej chwili nie dotarło to do mnie. Ba, teraz jedyne co mogłem zrobić, to ślepo wpatrywać się w skulonego chłopaka na kanapie, który potrzebował jedynie ciepła. Byłem.. byłem zbyt zszokowany tym, co mi powiedział, by w jakikolwiek sposób mu pomóc. Na chwilę zamknąłem się w swoim umyśle i po prostu analizowałem każde słowo nastolatka, uświadamiając sobie przy tym, że nie mogę pozwolić na to, by zginęła w nim ta dziecięca radość, którą zdołałem wybudzić. Że nie mogę pozwolić, aby ta iskierka nadziei, która się pojawia w jego oczach, gdy tylko na mnie patrzy zgasła. Nawet, jeśli miałbym poświęcić mu całe życie, to uratuję go. Uratuję nie tylko przed Hydrą, ale i przed samym sobą. W końcu zasługuje na to. To dobry chłopak, tylko został wychowany przez psychopatów i przez to zbłądził. Był jak owieczka w lesie, bezustannie szukająca dobrego pasterza i broniąca się podstępem przed czyhającymi za drzewami wilkami.

CZYTASZ
Nie znasz mnie
Fanfiction"Usiadłem na wygodnym, wręcz luksusowym łóżku po raz pierwszy i powoli, jakby jeszcze nie dowierzając w to, co się wokół mnie dzieje, przejechałem dłonią po niewiarygodnie miękkim materiale, który okalał najpewniej cieplutką kołdrę. Pod nią to jakiś...