17. Nieoczekiwany powrót

631 23 2
                                    

Szymon.POV.
Ogromnie się cieszę że Asia przyjęła moje oświadczyny i że teraz będziemy mogli stworzyć prawdziwą oficjalną rodzinę. Kocham ją i nasze dziecko i chce żeby byli szczęśliwi. Już na początku myślałem jakby to było gdyby Asia była moją żoną, teraz chce aby nią była. Obudziłem się ok. 7 a do pracy mieliśmy na 9 więc postanowiłem że zrobię dla mojego słoneczka śniadanie. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Po kilkunastu minutach poczułem jak wokół bioder owijają mi się ręce. Była to Asia.

A-Cześć.- pocalowala mnie w policzek.
Sz-Hej. Widzę, że już wstałaś.- odwróciłem się do niej i ją złapałem w talii.
A-No niestety tak.
Sz-Za chwilę będzie śniadanie.
A-Okej.
Zjedliśmy śniadanie, zrobiliśmy poranną rutynę i ruszyliśmy na komendę.

25 minut później
NA KOMENDZIE

Już na wejściu co chwilę ktoś nam gratulował. Nie wiedzielismy tylko dlaczego. W pokoju prewencyjnym Asia zaczęła rozmowę.

A-Czemu oni tak gratulują, wiesz może?
Sz-Nie! Nie mam bladego pojęcia.
A-Może chodzi o zaręczyny?
Sz-No może... Tylko skąd by się o tym dowiedzieli?
A-Nie wiem...- do pokoju wparował Jacek z uśmiechem na twarzy.
J-Ma do was 2-wie sprawy.
AiSz-jakie?
J-1. Za chwilę zaczyna się odprawa, a
2.Gratulacje. Będziecie świetną rodziną.
A-No to już wiemy o co chodzi.
J-Jak to?
Sz-Od samego rana wszyscy nam gratuluja A my nie wiedzieliśmy dlaczego.
J-No to teraz wiecie...
A-A skąd o tym wiecie jeśli można wiedzieć?
J-Jak to skąd?! Wyszliscie wczoraj tak szybko, że nikt nie mógł was złapać, A chcieliśmy całą ekipa wyjść gdzieś cis zjeść do restauracji. W rezultacie poszliśmy bez was, ale później okazało się, że do tej samej co wy.- my z Asią nic nie powiedzieliśmy tylko spojrzelismy na siebie z zarzenowaniem.
J-dobra chodźcie na odprawę.

NA ODPRAWIE

Asia.POV.
Weszliśmy do pokoju i usiedlismy na krzesłach. Szymon złapał mnie za rękę, A ja tylko się uśmiechnęłam. Do środka weszła Komendant.

KJ-Witam wszystkich! Na samym początku chciałabym abyście powitali z powrotem nowego członka naszego zespołu.- wtedy przez drzwi weszła jakaś kobieta. Miała blond włosy. Nie znałam jej, ale całej reszcie miny zbrzydły na jej widok.
KJ-Post. Julia Mazurek będzie od dziś... jeździła z st. Asp. Mikołajem Białachem. (Nwm jaki on ma tam stopień- odp.aut.) reszta po staremu możecie się rozejsc.

PO ODPRAWIE
POKÓJ DYŻURNEGO

Szymon.POV
Sz-Nie wieżę! Jak mogli ją  wypuścić?!- oburzylem się. Nie mogłem uwierzyć w to że Julka wróciła.
J-Spokojnie Szymon uspokoj się.
Sz-Jak uspokoj?! Przecież ona jest chora psychicznie!
J-Dobrze wiesz, że nie mamy wpływu na to , że będzie tu pracowała.
A-Boje się.- powiedziała cicho Asia, która przez cały czas siedziała na krześle przed biurkiem Jacka.
Sz-Hej. Przy mnie jesteś bezpieczna.- powiedziałem do niej, kucnąłem i ją przytuliłem. Asia się tylko We mnie wtuliła.
J-Ładnie razem wygladcie.- uśmiechnął się dyżurny. W tej sekundzie zadzwonił telefon do Jacka.
J-Dobra słuchajcie gołąbki. Jet wezwanie. Ktoś awanturuje się w parku południowym z właścicielem lombardu.
Sz-Okej. Jedziemy tam.

PO ROZWIĄZANIU SPRAWY
W RADIOWOZIE  NA PATROLU

A-Hej. Co jest? Martwię się.
Sz-Poprostu... cały czas nie mogę uwierzyć,że ja wypuścili. 
A-Szymon, nie masz na to wpływu.
Sz-Ale nie chce, żeby Ci coś zrobiła.
A-I nie zrobi.
Sz-Mam nadzieję...
A-Kochanie, przecież mam Ciebie, mamy Ciebie.- złapałem ją za rękę.
Sz-kocham was.
A-My Ciebie też.-pocałowała mnie w policzek.
A-Patrz tam ktoś leży. -wskazala na chodnik przed nami.
Sz-Faktycznie.- stanęliśmy. Okazało się że jakiś bezdomny zasłabł, więc zglosiliśmy to Jackowi i poczekalismy na przyjazd karetki. W rezultacie była to tylko hipoglikemia.

PO POŁUDNIU
POKÓJ PREWENCYJNY

Asia.POV.
Zostało jeszcze 3h do końca służby. Po za poranną bójka i bezdomnym mieliśmy tylko 3 mandaty za złe parkowanie. Siedzieliśmy na przerwie przy jednym biurku i trzymalismy się za ręce. Szymon jadł pierogi, a ja wzięłam sałatkę. Jednak nie zbytnio chciałem jeść co nie umknęło oku Szymona.

Sz-Czemu nie jesz?
A-Nie chce...
Sz-Co jest?
A-Poprostu trochę mnie mdli.
Sz-To może wypij chociaż herbatę?
A-Nie za chwilę powinno mi przejść.
Sz-Ale..
A-Jak coś się będzie działo to ci powiem- lekko się uśmiechnęłam, a Szymon tylko mnie pocałował. Do pokoju wleciał jak oparzony Jacek.
AiSz- Co jest?- spytalismy zdezorientowani.
J-Jest Problem.
Sz-Jaki?
J-Dostalismy info z Poznania, że we Wrocławiu może przebywać uciekinier ze szpitala Psychiatrycznego.
A-I co związku z tym?
J-Według opisu chodzi o Julke.
Sz-Cholera
J-Do was jest prośba.
Sz-Jaka?
J-Pojedziecie do szpitala Psychiatrycznego u nas. Spytacie co z leczeniem Julki i Czy przypadkiem nie miała zostać przetransportowna do Poznania, a jeśli tak to zameldujcie mi. Ja już będę wiedział co zrobic
AiSz- Okej. -Jacek wyszedł,a my po wzięciu rzeczy udaliśmy się pod wskazany miejsce.

Szymon.POV.
Pojechaliśmy pod wskazany miejsce. Udaliśmy się do gabinetu dyrektora tego Szpitala (DSP).

A-Dzień dobry! St. Post. Zatonska Ml. Asp. Zieliński. KMP Pan jest dyrektorem szpitala?
DSP- Tak to ja. Coś się stało?
Sz-Tak. Chcielibyśmy spytać o przebieg leczenia Julii Mazurek. Tutaj ma Pan Nakaz Prokuratora w ramach porządku w papierach .
DSP- Jasne. Julia Mazurek. Chwileczkę, sprawdzę w systemie.
DSP- Ach tak. Julia Mazurek przed wczoraj została przeniesiona do Poznania.
A-A jednak...
Sz-Dobrze dziękujęmy to wszystko.

NA PARKINGU

A-Czyli jednak...
Sz-No tak. Zglosmy Jackowi.
A- 07 dla 00
J-Zgłaszam 00. Co jest? Co Z Julką?
A-Według systemu od  3 dni jest w Poznaniu.
J-Czyli jednak...
A-Tak...
J-Dobra dzięki . Wracajcie na patrol.
A-Okej. Bez odbioru.
Sz-To jedziemy.- wsiedliśmy do radiowozu. Asia była jakaś strasznie blada.

Sz-Asiu, wszytko w porządku? Jestes starsznie blada.- załapałem ją za rękę. A-Cały czas mnie mdli.- zaczęła masować się po brzuchu.
Sz-Aha. A jak maluch?
A-No jak maluch. Maluch jak maluch, daje o sobie znać.
Sz-Ale dasz radę? Bo jak coś to...
A-Dam radę, ale masz wodę?
Sz-Chwila powinienem mieć... prosze.
A-Dzięki.
Sz-Skarbie?
A-Hm?
Sz-Może zatrzymam się przy sklepie lub aptece to coś sobie kupisz?
A-Nie trzeba. Dam rade.
Sz-Napewno?
A-No tak, chyba, że nie masz więcej wody.
Sz-No nie mam.
A-To się...
J-00 dla 07.
A-Słucham cie Jacku.
J-Wracajcie na komendę. Ktoś przyszedł i chce się z wami zobaczyć.
A-A wiadomo kto?
J-Nie wiem, ale ponoć to ważne.
A-Dobra, przyjęłam. Bez Odbioru.
Sz-To uzupełnię wodę na komendzie.
A-Okej. Wiesz o co może chodzić.
Sz-Nie wiem.- westchnąłem.
************************************

☆Asia i Szymon-Historia jak ze snów☆ |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz