26. ...

550 19 0
                                    

Szymon.POV.
Rano obudził mnie, i przy okazji wszystkich dookoła, mój dzwoniący telefon.
Ks-Weźcie to wyłączcie.
Sz-Już, chwila. -znalazłem telefon i spojrzałem kto dzwoni. Był to mój Ojciec więc szybko odebrałem.

Początek rozmowy
Sz-Halo?
OS-Przepraszam, że dzwonię tak wcześnie, ale Michał źle się czuje i musimy z nim pojechać do lekarza...
Sz-Jasne, za chwilę będziemy po Madzie.
OS-Znaczy... Myśleliśmy, że podrzucimy ją po drodze do was do domu do Asi.
Sz-No dobrze, to zadzwonię do niej.
OS-Okej. Dzięki. Narazie.
Sz-Pa.
Koniec rozmowy

W-Co jest?- usiadłem na kanapie.
Sz-Michał się źle czuje i muszą pojechać z nim do lekarza.
J-Czyli musisz jechać po córkę?
Sz-Nie, podrzucą ją do Asi po drodze.
Ks-No to przy najmniej tyle.
Sz-Taaa... muszę tylko do niej zadzwonić. Za chwilę wrócę.

Asia.POV.
Spałam sobie spokojnie kiedy usłyszałam dzwoniący telefon. To był Szymon, więc odebrałam szybko.

Początek rozmowy
A-Halo?
Sz-Hej skarbie.
A- Cześć. Coś się stało?
Sz-No tak trochę.
A-Co jest?
Sz-Spokojnie. Poprostu Michał się źle czuje i muszą pojechać z nim do lekarza, i jeśli nie masz nic przeciwko to podrzucą ci Madzie do domu.
A-Okej.- ziewnęłam.
Sz-Słyszę że ktoś się nie wyspał.
A-Może trochę.
Sz-To się połóż jeszcze.
A-Chyba powinnam.
Sz-To ja już będę kończył.
A-Okej. Pa. Kocham Cię.
Sz-Ja Ciebie też. Pa.
Koniec rozmowy

Odłożyłam telefon i westchnąłam. Po chwili leżenia wstałam i poszłam do salonu zobaczyć co robi Zuza z Alą. Widać było, że też dopiero co wystały.

A-Jak się spało na kanapie?
Al-Nie było aż tak źle...
Z-mogło być gorzej.
A-Hahaha. Chodźcie do kuchni to coś zjecie.- całą trójką ruszyłyśmy do kuchni. Po 15 minutach na stole stały kanapki. Dziewczyny siedziały przy nim, a ja opierałam się tyłem o blat i czekałam, aż się zagotuje woda. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie rodzice Szymka z Madzią.
A-Pójdę otworzyć.
ZiAl-Jasne.
Otworzyłam drzwi. Za nimi stała Jaskowska z wózkiem i Madzią na rękach.
A-Dzień dobry!
KJ-Cześć Asiu! Zostawiam Ci małą i lecę bo z Michałkiem nie najlepiej.
A-No jasne. Zdrowia.
KJ-Przyda się. -wzięłam małą na ręce, A Jaskowska wprowadziła wózek.
A-Cześć mała. Hej.
M-Mama.
KJ-To ja już lecę. Narazie.
A-Do widzenia. -zamknęłam drzwi i poszłam z małą do dziewczyn do kuchni.
A-Już jestem z powrotem.
Z-Widze że ktoś tu nam zabrał pannę młodą.
A-Oj bez przesady. Ala potrzymasz ja przez chwilę. Zrobię jej mleko, bo pewnie jest głodna.
Al-No pewnie. Cześć. -Ala wzięła ode mnie Madzie i usadowiła ją na swoich kolanach. Wzięłam mleko i zalałam je wodą, która zdążyła ostygnąć. Zakrecajac buteleczke spojrzałam na swoją córeczkę, która bawiła się łyżeczką.
Z-Ale ona jest słodka.
Al-I podobna do Ciebie, Asia.
A-E-tam...- wzięłam buteleczke i postawiłam ją na stole. Za to Madzia wyciągnęła rączki w moją stronę.
M-Mama!- zaczęła płakać.
A-O jejku.  Chodź tutaj.- wzięłam Madzie na ręce, z kolan oszołomionej Ali.
A-Ciii...- pocałowałam małą w skroń.
Z-poczekaj, czekaj, czekaj...
Al-Od Kiedy ona mówi?...
A-Od wczoraj wieczorem.
Z-I ty nic nie powiedziałaś?!
A-Nie pytałyście.
M- Mama!
A-Ciii... -Madzia oparła główkę o moje ramię i włożyła palec do buzi.
A- Cichutko...
Al- Słodko razem wyglądacie. -Usłyszałyśmy zamykające się drzwi.

Szymon.POV.
Zjadłem śniadanie z chłopakami i od razu udałem się do domu. Chciałem mieć  już swoje księżniczki obok siebie. Kiedy byłem już pod blokiem od razu poleciałem do domu. Kiedy wszedłem zobaczyłem, że w środku jest jeszcze Zuza i Ala. Poszedłem do kuchni gdzie zobaczyłem Zuze i Ale siedziace przy stole i Asie, która kołysała na rękach Madzie, która przed chwilą płakała.

Sz-Hej.-przywitałem się ze wszystkim.
M-Tata!- Madzia ożywiła się momentalnie jak mnie zobaczyła. Wyciągnęła ręce w moją stronę i chciała się wyrwać Asi.
Sz-Chodź tutaj. -wziąłem ja od Asi.
A-Cześć.
Sz-Hej.- pocałowaliśmy się krótko.
Z-To my już może pójdziemy.
Al-Tak właśnie. Na nas już czas.- i dziewczyny się ulotniły.
Sz-Coś się stało?
A-Nie, nic tylko Madzia chyba zaczęła zabkowac, no zaczyna płakać i trzyma rączki w buzi.
M-Ba!
A-Zrobiłam jej wcześniej mleko. -Asia wzięła butelkę ze stołu.
Sz-Nakarmie ją.
A-Napewno.
Sz-Ty coś zjedz. Ja jestem już po śniadaniu.
A-Okej.- wziąłem od Asi mleko i usiadłem na krześle usadowszy Madzie na moich kolanach. Następnie dałem małej butelkę do rączek. Od razu zaczęła pić. Asia wzięła herbatę z blatu i usiadła na krześle "obok". Siedzieliśmy na rogu stołu.

A- Kocham was.- nic nieodpowiedziałem tylko na nią spojrzałem i się uśmiechnąłem.
M-Bzzz...- Madzia zaśmiała się i zalała mleczkiem. Asia wzięła chustke i ją wytarła. Ja natomiast od początku trzymałem moją córeczkę kurczowo w biodrach tak, żeby nie zleciała mi z kolan.
Sz-Ciesze się że was mam.
A-Ja też.
M-Mama... Tata...-zaśmialiśmy się.
************************************

☆Asia i Szymon-Historia jak ze snów☆ |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz