4 miesiące później
Szymon.POV.
Dzisiaj jest ślub mojego ojca i Jaskowskiej. Cały czas nie mogę w to uwierzyć. Miesiąc temu zostałem bratem. Poza tym Asia jest w 7 mies ciąży. Płci jeszcze nie znamy, ale na USG za tydzień pewnie się dowiemy. Asia dla dobra dziecka przeszła już na macierzyński. W tej chwili robię śniadanie dla mnie i mojego słoneczka. Właśnie zalewalem herbatę kiedy poczułem ręce owijajace mi się wokół bioder.Sz-Witam śpiochy,
A-Aż tak długo chyba nie spałam.
Sz-Jest 11. Za 4 h wychodzimy.
A-Chwila, to dzisiaj jest ślub...
Sz-Tak.- po chwili dodałem.
Sz-Proszę tu masz herbatę. Może pójdziemy później na spacer?
A-Ale przecież musimy się przygotować.
Sz-No ale ile nam to zajmie?
A-Szymon...- w tym momencie złapała się za brzuch.
Sz-Co jest?- złapałem ją za rękę i drugą objąłem ją w talii.
A-Nic, poprostu nawet nasze dziecko się ze mną zgadza.
A-Kopnelo!- dodała.Asia.POV.
Maluszek od jakiegoś czasu zaczął kopać. Za każdym razem kiedy to robi czuje się tak... nawet nie wiem jak to określić. Kiedy powiedziałam, że kopnelo Szymon kucnal.Sz-Cześć maluchu. Tu twój tatuś. Dzisiaj przed nami ciężki dzień, więc może nie męcz już mamy, co?- w tym momencie poczułam 2 kopnięcia.
A-Chyba się zgadza.- zaśmiałam się. Szymon pocałował mnie brzuch i wstał obejmując mnie w talii.
Sz-Kocham was.
A-My Ciebie też. -pocałowaliśmy się.4 godziny później
Szymon.POV.
Stoimy właśnie przed kościołem. Mój ojciec poprosił żebyśmy na czas ceremonii zajęli się MOIM BRATEM. Zgodziliśmy się, bo ci innego mieliśmy zrobić.20 minut później
Jesteśmy już w połowie ceremonii. Nagle zauważyłem, że Asia masuje się po brzuchu i zaczyna "głębiej" oddychać.
Sz-Kochanie? Co jest?- powiedziałem szeptem.
A-Nic, nic.
Sz-napewno?
A-Tak.- kontem oka widziałem że mój Ojciec zauważył to poruszenie.
Sz-Asia, może wyjdziesz na chwilę.
A-Ale ceremonia..
Sz-Zdrowie jest ważniejsze.
E-Hej, co się stało?- do rozmowy dołączyła się Emilka, która siedziała za nami.
A-Już nic.
E-Może ja wyjdę z Tobą.
A-Nie trzeba.
Sz-Asia...
A-Dobra wyjdę, ale na chwilę.
A-tak chodź.- i poszły razem na dwór.Asia.POV.
Jeśli mam być szczera to nic nie było w porządku. Strasznie kulo mnie w brzuchu.
E-Asia? Wszystko dobrze?- spytała mnie Emilka jak wyszliśmy z kościoła.
A-Szczerze?
E-A jak inaczej?!
A-Lepiej niż 3 min temu.
E-A co było te 3 minuty temu?- usiadlysmy na ławce.
A-Strasznie kuło mnie w brzuchu.
E-Asia, powinnaś uważać.
A-Wiem, ale jest już lepiej.
E-No mam nadzieje, bo nie zamierzam przyjmować porodu wcześniaka.
A-Oj weź. Dziecko i tak jest już zdolne do życia, a prawdopodobieństwo problemów w przyszłości wynosi 5%.
E-Skąd ty to?
A-Zanim wstapiłam do szkoły policyjnej pracowałam jako lekarz w szpitalu i w karetce.
E-Naprawdę?!
A-Tak. Kojarzysz 15 Tangrama? (XD- zostaw bez kom. pisałam na matmie i nie Miałam pomysłu- dop. Aut.)
E-To ci co studia medyczne i specjalistyczne mieli w 2 lata pod dowództwem prof. Tangrama w nieznanym miejscu.
A-Tak, i wcale nie takim nie znanym.
E-Jak to?! Wiesz gdzie to było?
A-Tak. Byłam najlepsza w tej 15.
E-Ty tak teraz na poważnie?
A-Zupełnie najpoważniej.
E-Czemu Wcześniej nie mówiłaś?
A-Dluga historia- nie chciałem jej odpowiadać o tym co się stało, o tym co przeżyłam i co musiałam przejść.
A-Patrz już chyba skończyli.- zmieniłam temat patrząc na otwierające się drzwi kaplicy przez które wyszli Państwo młodzi.
E-Idziemy?
A-No tak.
E-Ale już lepiej się czujesz.
A-tak.- wstałyśmy i poszłyśmy w kierunku grupy ludzi. Już po paru sekundach stałam obok Szymona.Sz-Hej, już lepiej?
A-O wiele lepiej.
Sz-To dobrze.- pocałował mnie krótko, bo w tym momencie mały Michalek zaczął płakać.
Sz-O matko. Ty brachu to masz gardziołko.
A-Nie przesadzaj. Każde niemowlę do 4 miesiąca jest glosniejsze Niż wyścigi samochodowe.
Sz-Skąd to wiesz? Już cicho nie płacz. Ciiii....
A-A interesowałam się tym kiedyś.
Sz-Aha... ciii... już Michalek nie płacz.
A-Daj go.
Sz-Ale...
A-Zadne ale, a poza tym wypadało by gdyby ktokolwiek z nas złożył życzenia.
Sz-Ale powinnaś się oszczędzać.- powiedział Szymon, który swoją drogą z małym bratem na rękach wyglądał przeuroczo.
A-Po porodzie i tak wyspimy się dopiero jak maluch bezie miał co najmniej 6 miesięcy.- w tym momencie podeszli do nas moi przyszli tesciowie, a już, rodzice Szymka.
KJ-Mam nadzieję że Michałek wam bardzo nie przeszkadzał.- powiedziała Jaskowska, no teraz Jaskowska- Zielińska i wzięła swojego syna od Szymona.
Sz-Nie nie przeszkadzał.
KJ-To dobrze.
OS-A coś się stało że musiałaś wyjść?- skierował rozmowę ojciec Szymona na wydarzenia z przed chwili, kierując pytanie do mnie.
A-to nic takiego.
KJ-napewno?
A-Tak, tak.
Sz-Asia, napewno jest okej?
A-Napewno.- zapewniłam go. Po złożeniu życzeń, pojechaliśmy do miejsca gdzie odbywało się wesele. Bawiliśmy się do 23, bo ja jestem w ciąży, tato Szymona i komendant musieli się zająć Michałkiem, a cała reszta albo ma dzieci, albo jutro idzie do pracy.
************************************
CZYTASZ
☆Asia i Szymon-Historia jak ze snów☆ |ZAKOŃCZONA|
RomansOto moja historia o Dwóch policjantach z Policjantek i policjantów Asi Zatońskiej i Szymonie Zielińskim. Profesjonalista jeśli chodzi o pisanie książek nie jestem więc proszę o wyrozumiałość...Zapraszam do czytania i życzę miłej lektury...