20. Ślub O. Szymona i Jaskowskiej

587 21 1
                                    

4 miesiące później

Szymon.POV.
Dzisiaj jest ślub mojego ojca i Jaskowskiej. Cały czas nie mogę w to uwierzyć. Miesiąc temu zostałem bratem. Poza tym Asia jest w 7 mies ciąży. Płci jeszcze nie znamy, ale na USG za tydzień pewnie się dowiemy. Asia dla dobra dziecka przeszła już na  macierzyński. W tej chwili robię śniadanie dla mnie i mojego słoneczka. Właśnie zalewalem herbatę kiedy poczułem ręce owijajace mi się wokół bioder.

Sz-Witam śpiochy,
A-Aż tak długo chyba nie spałam.
Sz-Jest 11. Za 4 h wychodzimy.
A-Chwila, to dzisiaj jest ślub...
Sz-Tak.- po chwili dodałem.
Sz-Proszę tu masz herbatę. Może pójdziemy później na spacer?
A-Ale przecież musimy się przygotować.
Sz-No ale ile nam to zajmie?
A-Szymon...- w tym momencie złapała się za brzuch.
Sz-Co jest?- złapałem ją za rękę i drugą objąłem ją w talii.
A-Nic, poprostu nawet nasze dziecko się ze mną zgadza.
A-Kopnelo!- dodała.

Asia.POV.
Maluszek od jakiegoś czasu zaczął kopać. Za każdym razem kiedy to robi  czuje się tak... nawet nie wiem jak to określić. Kiedy powiedziałam, że kopnelo Szymon kucnal.

Sz-Cześć maluchu. Tu twój tatuś. Dzisiaj przed nami ciężki dzień, więc może nie męcz już mamy, co?- w tym momencie poczułam 2 kopnięcia.
A-Chyba się zgadza.- zaśmiałam się. Szymon pocałował mnie brzuch i wstał obejmując mnie w talii.
Sz-Kocham was.
A-My Ciebie też. -pocałowaliśmy się.

4 godziny później

Szymon.POV.
Stoimy właśnie przed kościołem. Mój ojciec poprosił żebyśmy na czas ceremonii zajęli się MOIM BRATEM. Zgodziliśmy się, bo ci innego mieliśmy  zrobić.

20 minut później

Jesteśmy już w połowie ceremonii. Nagle zauważyłem, że Asia masuje się po brzuchu i zaczyna "głębiej" oddychać.

Sz-Kochanie? Co jest?- powiedziałem szeptem.
A-Nic, nic.
Sz-napewno?
A-Tak.- kontem oka widziałem że mój Ojciec  zauważył to poruszenie.
Sz-Asia, może wyjdziesz na chwilę.
A-Ale ceremonia..
Sz-Zdrowie jest ważniejsze.
E-Hej, co się stało?- do rozmowy dołączyła się Emilka, która siedziała za nami.
A-Już nic.
E-Może ja wyjdę z Tobą.
A-Nie trzeba.
Sz-Asia...
A-Dobra wyjdę, ale na chwilę.
A-tak chodź.- i poszły razem na dwór.

Asia.POV.
Jeśli mam być szczera to nic nie było w porządku. Strasznie kulo mnie w brzuchu.
E-Asia? Wszystko dobrze?- spytała mnie Emilka jak wyszliśmy z kościoła.
A-Szczerze?
E-A jak inaczej?!
A-Lepiej niż 3 min temu.
E-A co było te 3 minuty temu?- usiadlysmy na ławce.
A-Strasznie kuło mnie w brzuchu.
E-Asia, powinnaś uważać.
A-Wiem, ale jest już lepiej.
E-No mam nadzieje, bo nie zamierzam przyjmować porodu wcześniaka.
A-Oj weź. Dziecko i tak jest już zdolne do życia, a prawdopodobieństwo problemów w przyszłości wynosi 5%.
E-Skąd ty to?
A-Zanim wstapiłam do szkoły policyjnej pracowałam jako lekarz w szpitalu i w karetce.
E-Naprawdę?!
A-Tak. Kojarzysz 15 Tangrama? (XD- zostaw bez kom. pisałam na matmie i nie Miałam pomysłu- dop. Aut.)
E-To ci co studia medyczne i specjalistyczne mieli w 2 lata pod dowództwem prof. Tangrama w nieznanym miejscu.
A-Tak, i wcale nie takim nie znanym.
E-Jak to?! Wiesz gdzie to było?
A-Tak. Byłam najlepsza w tej 15.
E-Ty tak teraz na poważnie?
A-Zupełnie najpoważniej.
E-Czemu Wcześniej nie mówiłaś?
A-Dluga historia- nie chciałem jej odpowiadać o tym co się stało, o tym co przeżyłam i co musiałam przejść.
A-Patrz już chyba skończyli.- zmieniłam temat patrząc na otwierające się drzwi kaplicy przez które wyszli Państwo młodzi.
E-Idziemy?
A-No tak.
E-Ale już lepiej się czujesz.
A-tak.- wstałyśmy i poszłyśmy w kierunku grupy ludzi. Już po paru sekundach stałam obok Szymona.

Sz-Hej, już lepiej?
A-O wiele lepiej.
Sz-To dobrze.- pocałował mnie krótko, bo w tym momencie mały Michalek zaczął płakać.
Sz-O matko. Ty brachu to masz gardziołko.
A-Nie przesadzaj. Każde niemowlę do 4 miesiąca jest glosniejsze Niż wyścigi samochodowe.
Sz-Skąd to wiesz? Już cicho nie płacz. Ciiii....
A-A interesowałam się tym kiedyś.
Sz-Aha... ciii... już Michalek nie płacz.
A-Daj go.
Sz-Ale...
A-Zadne ale, a poza tym wypadało by gdyby ktokolwiek z nas złożył życzenia.
Sz-Ale powinnaś się oszczędzać.- powiedział Szymon, który swoją drogą z małym bratem na rękach wyglądał przeuroczo.
A-Po porodzie i tak wyspimy się dopiero jak maluch bezie miał co najmniej 6 miesięcy.- w tym momencie podeszli do nas moi przyszli tesciowie, a już, rodzice Szymka.
KJ-Mam nadzieję że Michałek wam bardzo nie przeszkadzał.- powiedziała Jaskowska, no teraz Jaskowska- Zielińska i wzięła swojego syna od Szymona.
Sz-Nie nie przeszkadzał.
KJ-To dobrze.
OS-A coś się stało że musiałaś wyjść?- skierował rozmowę ojciec Szymona na wydarzenia z przed chwili, kierując pytanie do mnie.
A-to nic takiego.
KJ-napewno?
A-Tak, tak.
Sz-Asia, napewno jest okej?
A-Napewno.- zapewniłam go. Po złożeniu życzeń, pojechaliśmy do miejsca gdzie odbywało się wesele. Bawiliśmy się do 23, bo ja jestem w ciąży, tato Szymona i komendant musieli się zająć Michałkiem, a cała reszta albo ma dzieci, albo jutro idzie do pracy.
************************************

☆Asia i Szymon-Historia jak ze snów☆ |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz