14. Rodzina

763 25 8
                                    

Następny dzień, rano

Asia.POV.
Obudziłam się wtulona w Szymona. Zdziwiłam się bo nie pamiętam, żebym szła do sypialni, a już w  szczególności, żebym brała coś ciepłego. Szymon jeszcze spał więc pomyślałam, że poleże. Moje ciało miało na ten temat inne zdanie. Zrobiło mi się niedobrze. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłem do łazienki. Zaczęłam wymiotować. No tak mały/a musi dawać o sobie znać.

Szymon.POV.
Obudziłem się dosłownie sekundę po tym jak Asia wybiegła z sypialni.
Zaniepokojony tym faktem poszedłem za nią. Moja ukochana wymiotowała w łazience. (No Rzygu, rzygu normalnie XD- dop. aut)
Sz-Kochanie co jest?- spytałem ją i kucnąłem przy niej.
A-Nic.
Sz-No tak bez powodu się nie wymiotuje.
A-Poprostu. Objawy. Ciąża te sprawy.
Sz-To dobrze, bo już myślałem że to coś złego.
A-Nie no. Mały lub mała musi dawać o sobie znać.
Sz-No tak.- zaśmialiśmy się.
Sz-Idziemy zjeść śniadanie?
A-Za chwilę przyjdę.
Sz-Co jest?
A-Jeszcze trochę mnie mdli.
Sz-Może weź sobie wolne?
A-Nie. Za chwilę powinno przejść.
Sz-Napewno?
A-Tak, napewno.
Sz-Okej... to ja ide zrobić śniadanie, a jakby coś się działo to...
A-To powiem. Dobrze.- pocałowałem ją i poszedłem do kuchni.

Asia.POV.
Faktycznie nie zbyt dobrze się czuje i najchętniej nieruszlabym się z domu, ale wiem czym to jest spowodowane. Po chwili zrobiło mi się lepiej, cały czas mnie mdlilo, acz kolwiek byłam wstanie wstać i chodzić. Poszłam do kuchni gdzie czekał na mnie Szymon z naleśnikami z Nutellą i malinami. (No co? Głodna jestem XD-dop. aut)
Sz-Już lepiej?- spytał z  troską w głosie.
A-tak. Już tak.- odpowiedziałam "pewnie".
Sz-Okej, tu masz kakao, proszę.
A-dziękuję.- upilam łyk i usiadłam przy stole. Po zjedzeniu śniadanie i zrobieniu porannej rutyny, ci zajęło nam 30min, pojechaliśmy na komendę. Na miejscu byliśmy po 20 min.

NA KOMENDZIE
POKÓJ ROZPRAW
(Cały czas Asia.POV. )

Siedzimy w sali rozpraw i czekamy. Do kompletu brakuje Zuzy i Oli, która zastępuje Jaskowską póki ona jest na macierzyńskim. (Mam nadziej że jazdy zrozumiał XD-dop aut)
Siedzimy z Szymonem obok siebie i trzymalismy się za ręce. Po chwili do pokoju wbiegł zdyszana Zuza A dosłownie 15 sek później Ola. Rozpoczęła się odprawa. Nagle znowu zrobiło mi się niedobrze.
A-Przepraszam.- powiedziałam i czym prędzej pobiegłam do łazienki. Znowu zaczęłam wymiotować. Tym razem było mi tak nie dobrze,że po chwili zaczęło mi się kręcić w głowie.  Nie byłam wstanie nic zrobić. W tamtej chwili myślałam, że pozostanie w domu było lepszym pomysłem. Na ostatkach sił wstałam i podeszłam do umywalki później była ciemność.

Szymon.POV.
Asia nagle wybiegła z sali. Wiedziałem czym to było spowodowane, ale i tak się martwiłem.
O-Szymon, pójdź proszę i zobacz co Z Asią.
Sz-Okej.- wstałem i ruszyłem w stronę łazienki. Kiedy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się straszny widok. Moja asieńka leżała nieprzytomna na podłodze. Szybko do niej pobiegłem.
Sz-Asia? Asia ocknij się! Kochanie? Otwórz oczy.- po chwili moja ukochana ocknela się.
A-Sz-Szymon? Co-co się s-stało?- spytała oslabionym głosem. Była strasznie blada i wyglądała nie najlepiej.
Sz-Zemdlałaś. Spokojnie. Powoli.- pomogłem jej usiąść.
A-Strasznie kręci mi się w głowie.
Sz-Poczekaj przyniosę Ci wodę. - nie długo później byłem spowrotem z wodą.
Sz-proszę.- nic nie powiedziała tylko się lekko uśmiechnęła. Siedzieliśmy jeszcze z 5 min, Kiedy usłyszałem kroki Oli. Po chwili stała ona w drzwiach łazienki.
O-Co tu się stało?!
Sz-Asia, zemdlala. -odpowiedziałem i spojrzałem znowu na Asienke.
O-boże... Asia dobrze się czujesz?
A-Szczerze?... bywało lepiej.- powiedziała jeszcze słabym głosem. Spojrzała na mnie i ole po czym przewróciła wzrok na podłogę i spróbowała wstać. Nie pozwoliłem jej na to.
Sz-nie wstawaj.
A-Ale jest okej.
O-Asia nie powinnaś dzisiaj pracować.
A-Za chwilę będzie dobrze.
Sz-I później znowu mi zemdlejesz? O nie! Nie pozwolę na to!
A-Szymon...
O-Asia, Szymon ma rację. Dzisiaj masz wolne, a wasz region przejmuje 008. A Ty Szymon zajmij się nią.
Sz-Okej...- westchnąłem z bezradności patrząc na moją cierpiącą dziewczynę.  Ola wyszła a my zostaliśmy sami.
Sz-Mówiłem, żebyś została w domu.
A-Nie przesadzaj. A po za tym nawet jeśli bym została nikt nie powiedział, że to by się nie przydarzyło.
Sz-Heeee.... Dobra. Chodź. Pomogę Ci.- pomogłem jej wstać i przebrać się z munduru. Kiedy oboje byliśmy już gotowi poszlismy do auta i ruszyliśmy do domu.

W DOMU

Pomogłem Asi wejść do domu. Martwiłem się o nią. Nie chciałem, żeby coś jej się stało.
A-Kochanie? Ja się położę.
Sz-Okej.. Pomogę Ci.
A-Nie musisz.
Sz-ale chce.- złapałem ją za rękę i wziąłem na ręce.
A-Szymon...
Sz-No co? Nie pozwolę, żeby moja ukochana się przemeczala.- uśmiechnąłem się, a Asia mnie pocałowała.
Sz-Kocham Was.
A-My Ciebie też.- zanioslem ją do łóżka i przykryłem kocem.
Sz-Leż i odpoczywaj.- pocałowałem ją w czoło i w nos, A ona tylko się uśmiechnęła i zamknęła oczy. Po siedziałem chwilę przy Asi, aż zasnęła po czym poszedłem zrobić coś na obiad. Po 10 min usłyszałem jak ktoś zbiega z piętra i biegnie do toalety. Już  wtedy wiedziałem, że to Asia. Odlozylem nóż i poszedłem zobaczyć jak się czuje.

Asia.POV.
Spałam sobie spokojnie kiedy obudziłam sie że strasznym mdlosciami. Niemalże od razu pobiegłam do łazienki. Tuż po wymiotach czułam się wyśmienicie. Wyszłam, A pod drzwiami stał Szymon. Od razu zaczął mnie pytać i przytulać.
Sz-wszystko w porządku?
A-Jak najbardziej.
Sz-Naprawdę? Przecież przed chwilą wymiotowałaś.- zdziwił się i delikatnie się odsunal.
A-Ale teraz czuje się o dziwo wyśmienicie. -zaśmiałam się.
Sz-To dobrze.- odetchnal z ulgą.
A-Jest coś do jedzenia? Jestem głodna.
Sz-Jest. Jest. Zacząłem robić obiad, za chwilę będzie.
A-Okej.- poszliśmy do kuchni. Usiadłam przy stole, a Szymon zaczął kończyć obiad. Patrzyłam na niego i nie wierzyłam, że to się dzieje. Patrzyłam się chyba tak przez dłuższą chwilę.
Sz-Co tak na mnie patrzysz?- wyrwał mnie z transu głos mojego ukochanego.
A-A zamyslilam się.
Sz-A o czym tam myślisz?- spytał mnie kladzą talerze z posiłkiem na stole i siadajac obok mnie.
A-A o tobie, o nas, i dziecku.
Sz-Czyli o wszystkim i o niczym?
A-Tak.- zasmialam się. Zaczęliśmy jeść.  Nie powiem już dawno odkryłem, że Szymon jest super kucharzem i chłopakiem. Pomyślałem, że będzie super ojcem i zaczęłam głaskać się po brzuchu.
Sz-Co jest?- spytał zaniepokojony Szymon i złapał mnie za rękę.
A-Nic. Myślałem po prostu.
Sz-Ni ja też. O tym Kiedy zaczniesz na siebie uważać. - powiedział sarkastycznie.
A-Ha... ha... ha...
Sz-Mowie serio. Wolałbym żebyś odpoczywala w domu.
A-Ale ja chce pracować.
Sz-Wiem i nie bronię, ale...
A-Ale się martwisz, nie potrzebnie.
Sz-A to zobaczymy...
A-A to dlaczego?
Sz-No bo jak będzie wezwanie do bójki lub strzelaniny to....
A-To tak czy siak byś się martwił.
Sz-Ale tak to się martwię podwójnie.
A-Yhym...
Sz-Nie wybaczylbym sobie jakby coś wam się stało.
A-A my gdyby tobie coś się stało. -do oczu zaczęły napływać łzy. Dopiero wtedy poczułam, że mam pełną rodzinę.
Sz-Hej skarbie, co jest?- spytał Szymon, Kiedy zobaczył mój stan.
A-Nic. Poprostu.... -Zacząłem ocierajac łze, która spłynęła mi po policzku.
Sz-Poprostu, co?
A-Poprostu, dopiero teraz poczułam, że mam pełną rodzinę.  Bo chyba tak jest, nie?
Sz-Oczywiście. Kocham Cię, nigdy nie zostawie. -przytulił mnie.
A-Jesteś najlepszy.- wyszeptalam nie tors.
Sz-Wiem, wiem.- nie nie odpowiedziałam tylko się zasmialam.
************************************

☆Asia i Szymon-Historia jak ze snów☆ |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz