37. Zwykly dzień? I

268 9 0
                                    

2 dni później

Szymon.POV.
Jeśli idziemy z Asią do pracy, a Madzia do żłobka. Strasznie się o nią martwimy, w końcu przeżyła porwanie i to nie jako niemowle tylko świadome dziecko. Swoją drogą okazało się że to jakiś desperat, którego wsadził mój ojciec. Facet chciał się zemścić no i wymyślił że wyśle list do mnie aby dowiedzieć się gdzie mieszkam Ale kiedy dowiedział się że mam żonę i córkę zmienił plany.
Właśnie się obudziłem. Obok mnie leżała moja ukochana żona, a pomiędzy nami Madzia. Mała pomimo tego że minęły 2 dni cały czas woli spać z nami. Oczywiście Zgadzamy się to nasza córka chcemy dla niej jak najlepiej.
Razem z Asieńką stwierdziliśmy że do nowego domu, prezentu od moich rodziców, przeprowadzimy się za 3 dni. Przymierzamy się do tego od dłuższego czasu A teraz, kiedy raczej już nic nam nie przeszkodzi, możemy wreszcie to zrobić.
Postanowiłem wstać i zrobić śniadanie zrobiłem że tak żeby mnie obudzić mojej księżniczek. Udało mi się to, poszedłem do łazienki się ogarnąć po czym do kuchni zrobić śniadanie. Gdy byłem w połowie podłączając się ręce wokół moich bioder i czuły pocałunek na policzku.

Sz-Cześć skarbie.
A-Hej, Co robisz?
Sz-Jajecznice na śniadanie.
A-Mmm... pewnie będzie dobre...
Sz-Na pewno. - odstawiłem patelnie, złapałem Asie w talii, przysunąłem  bliżej siebie i pocałowaliśmy się namiętnie. W tym momencie do kuchni weszła nasza córeczka i podeszła do nas przytuliła się do nas trzymając w jednej ręce przytulanke w kształcie króliczka.

A-Co tam spioszku?- Asia pogłaskała Magde po główce. Ja cały czas trzymałem ją w talii.
M-Głodna jetem.
A-Głodna? A pan królik?
M-Tes.
A-No to mogę pocieszyć, że ja tez.
Sz-W takim razie... skoro moje księżniczki są głodne to zapraszam do stołu...
M-Co bedze?
Sz-Jajecznica...
M-Jej.
A-chodź usiadziemy, a tata nałoży, co?
M-Yhym.
A-To chodź...- Asia wzięła Madzie na ręce i pomogła jej usiąść na odpowiednim miejscu. Ja w tym czasie nałożyłem jedzenie na talerze i postawiłem je na stole. Potem usiadłem obok moich księżniczek i wszyscy zaczęliśmy jeść. Po zjedzonym posiłku poszedłem ogarnąć Madzię. Oczywiście nie obyło się bez tłumaczenia Asi. W końcu to Madzia sprawiła że Asia poszła do łazienki a ja Zajęłam się małą. Po 15 minutach byliśmy gotowi do wyjścia. założyliśmy bluzy i buty i poszliśmy do auta. Pomoglem madzi usiąść w foteliku i razem z Asią usiedliśmy z przodu. Odpaliłem silnik, ruszyłem z parkingu i włączyłem się do ruchu.

M-Tato?
Sz-Tak słońce?
M-Ne zostawice mne z mamą?- spojrzałem na Asie.
Sz-Nie, nie zostawimy cie.- złapaliśmy się z Asią za ręce.
M-Na peno?
A-Na pewno.- chwile pozniej dojechaliśmy do żłobka. "Odstawilismy" Madzie i po dość długim, 15 minut, pożegnaniu wróciliśmy z Asią do samochodu i pojechaliśmy do firmy.

45 minut później
PO ODPRAWIE
NA PATROLU

Jeździmy od 15 minut. Asia jest jakaś przygaszona. Postanowiłem ją o to spytać.

Sz-Skarbie, wszystko w porządku?
A-Tak, tak jest okej.
Sz-Na pewno?
A-Martwie się o Madzie...
Sz-Wszystko będzie dobrze.
A-Wiem, musi.
Sz-I będzie. -złapaliśmy za ręce. Tą chwilę przerwał głos dyżurnego w radiu.
J-00 dla 07.
A-Zgłaszam 7.
J-Macie wezwanie na ulice Mickiewicza 2/72.
A-A co tam się stało?
J-Kradzież. Nic więcej nie wiem. Zgłaszający był strasznie roztrezsiony.
A-Okej. Przyjęłam. Jedziemy tam. Bez odbioru.
Sz-Ciekawe co sie tam dokładnie stało.
A-Kradziez w bardzo strzeżonym, bogatym apartamentowcu to rzadkość.
Sz-No, nawet wielka.

15 minut później
Ul. Mickiewicza 2/72

Dojechaliśmy pod blok. Zaparkowałem radiowoz, wyszliśmy i po chwili byliśmy już przy odpowiednich drzwiach. Z rękoma na kabulach (czy jak to tam się zwie XD- dop. aut.) weszliśmy do środka. W środku panował chaos. Ostrożnie weszliśmy do salonu. Tam zastaliśmy przestraszonego mężczyznę.

Me-Nareszcie jesteście. Patrzciejaki o balagan!
A-Spokojnie. Dzień dobry. St. Sier. Zielińska, Mł. Asp. Zieliński.... KMP co się stało?
Me-Wróciłem dzisiaj z podróży służbowej i.... Zastalem otwarte drzwi i ten balagan.
Sz-Dobrze. Jest pan wstanie powiedzieć co zginęło?
Me-Generalnie... Po za laptopem i dużym komputerem to chyba nie.
A-Dobrze. Poprosze o dokumenty. Jakiś dowód tożsamości. Może być dowód, paszport, co kolwiek.
Me-Tak, prosze.- Asia wzięła dokument i spisała mężczyzne.
Sz-Dobrze, panie... Darku... będziemy potrzebowali dokładnej listy skradzionych rzeczy oraz przybliżoną wartość strat.
Me-Jasne oczywiście.- interwencja trwała jeszcze godzine. Próbowaliśmy  dowiedzieć się kto mógł chcieć zaszkodzić panu Dariuszowi. W rezultacie została jedna osoba. Jacek zaczął namierzać faceta, a my wróciliśmy na patrol.

30 minut później

W radiowozie panowała cisza, ale mi i Asi to nie przeszkadzało. Praktycznie przez caly czas trzymaliśmy się za rece. Postanowiłem przerwać cisze.

Sz-Stwierdzam, że raczej ci się bardzo podoba.
A-Ale co?
Sz-Pierścionek zaręczynowy, jesteśmy już po ślubie a ty cały czas go nosisz.
A-A! Tak. Jest piękny, to dlatego.
Sz-Piekny...
A-No, a przede wszystkim jest od ciebie.- splatlem bardziej nasze dłonie,  podniosłem je i pocałowałem swoją żonę w przegub.
Sz-Kocham Cię.
A-Ja ciebie tez.
J-00 dla 07- no fajnie....
A-Zgalszam 7.
J-Poziomkowa 16. Kradzież w sklepie osiedlowym.
A-Dobra. Przyjęłam. Bez odbioru.
Sz-Eh, hyyyy....
A-Co?
Sz-Nic. Dziś same kradzieże jak narazie.
A-No tak...
Sz-Kocham Cię.
A-Ja Ciebie też.
Sz-Sluchaj, a może jeśli nic nam nie wypadnie poszłabyś ze mną jutro na randkę?
A-Randke?
Sz-No tak. Przecież mąż też może zabrać swoją żonę na randkę i spędzić miło wieczór.
A-No tak, ale co z Madzia!
Sz-Moze, mój Ojciec się nią zajmie.
A-Jesteś pewny?
Sz-Jestem bardziej niż pewny, a poza tym jak pójdzie z nami chyba nikomu się nuc nie stanie.
A-Okej, zgadzam się. - zaśmialiśmy się.
Sz-Dobra to tutaj. - zatrzymaliśmy się i od razu pokierowalismy sie do ochrony.
Sz-Dzień dobry, St. Sier. Joanna Zielińska, Mł. Asp. Szymon Zieliński.
Och-rodzeństwo czy małżeństwo?- no tak, częste pytanie.
A-Nie wazne, proszę powiedzieć co tu sie stało?- ochroniarz zaczął tłumaczyć, a Asia wszystko notowala. Pod koniec wzięliśmy jeszcze nagrania z monitoringu, które przekazaliśmy Jackowi po poworcie na komendę. Po oddaniu nagrań zglosiliśmy przerwe.

A-Ale jestem głodna. - westchnela moja żona, kiedy weszliśmy do prewencyjnego.
Sz-No to kierunek bufet.
A-A jak.
Sz-Chodź tutaj.- złapałem ją w talii i przysunąłem do siebie.
Sz-Kocham Cię, wiesz?
A-Wiem... ja Ciebie też. - pocałowaliśmy się namiętnie.
A-Chodźmy już, bo zwariuje.- poszliśmy do bufetu. Wzięliśmy sobie pierogi. Na stołówce spotkaliśmy mojego Ojca, Michałka i Jaskowską. Spytali nas czy sie do nich dosiadziemy. Zgodzilismy się i wspólnie zaczęliśmy jeść.

OS-A powiedzcie co u was? Jak przeprowadzka?
Sz-Planujemy za 2 dni, w tą sobotę.
OS-Troche mało czasu zostało.
A-Mamy już wszystko załatwione, czekamy tylko na ten dzień i w zasadzie w następnym tygodniu powinnyśmy już w 100% mieć wszystko w domu i załatwione.
KJ-To dobrze.
Sz-Tak.- spojrzałem z miłością na moją ukochaną. Zapytaliśmy jeszcze o opiekę nad Madzia. Nagle pojawił się Jacek....
************************************

☆Asia i Szymon-Historia jak ze snów☆ |ZAKOŃCZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz