I oto stała przed wielką bramą Konohy, a nogi miała jak z galarety. Za nic nie chciała jej przekraczać, jednak wiedziała, że nie ma już odwrotu. Szósty Hokage stał i czekał. Uśmiechał się do niej najszerzej jak tylko potrafił, na tyle, na ile pozwalała mu na to jego maska, i czekał. Był cierpliwy i wiedział, że Makoto potrzebuje krótkiej chwili. Wiedział, co właśnie działo się w jej głowie. Dobrze ją znał. Nigdy nie należała do jego zespołu, ale mimo to trenował razem z nią by mogła kontrolować swoje moce. Przypominała mu wtedy Naruto i potrzebowała jego pomocy. Opiekował się nią w czasie gdy Naruto wyruszył w podróż z Panem Jiyrają, a Sakura uczęszczała na lekcje do Lady Tsunade.
Drużyna 7 rozpadła się i Kakashi był bliski załamania, dopóki dopóty pewnego dnia nie wezwała go Piąta przedstawiając mu Makoto. Czternastoletnią wystraszoną dziewczynkę, która nie potrafiła zapanować na swoimi zdolnościami. Nie była ona nowa w wiosce. Znał ją. Była córką jednej z pielęgniarek oraz mężczyzny, który miał warsztat we wschodniej części Konohy. Potrafił on naprawić praktycznie wszystko, Ninja bardzo go cenili. Makoto nie chodziła do Akademii, nie uczyła się by zostać kunoichi. Dlatego gdy wszedł do gabinetu Hokage trochę się zdziwił. Piąta wszystko mu wtedy wyjaśniła, poszli nawet razem na pole treningowe by Kakashi mógł zobaczyć to w co tak trudno było mu uwierzyć.
Makoto nadal była lekko wystraszona. Jej niebieskie oczy były jakby nieobecne. Kręcone włosy sterczały we wszystkie strony rozrzucone przez wiatr. Lady Tsunade wydała mu rozkaz.- Zaatakuj ją.
Zawachał się. On, Kopiujący Ninja, miał zaatakować tę bezbronną istotkę.
Spojrzał surowym wzrokiem na Piątą i pokiwał przecząco głową.- Rusz się Kakashi, nie mamy całego dnia. Nic jej nie będzie. Nie mam jak w inny sposób udowodnić Ci to o czym mówiłam. - powiedziała nieco poirytowana, postukując przy tym obcasem.
Kakashi westchnął. Ruszył w stronę Makoto. Zaatakował w najprostszy możliwy sposób. I nagle...tego się nie spodziewał. Coś odrzuciło go do tyłu na dobre 10 metrów. Gdy się podniósł bolały go plecy oraz prawa ręka, gdyż na nią właśnie upadł. Spojrzał w stronę dziewczyny.
Makoto stała tam gdzie stała, a jej oczy świeciły się na turkusowo. Miały w sobie także jakieś biały kształty, jakby runy, ale nigdy takich nie widział.- Tsunade-sama?
- A nie mówiłam. - Piąta uśmiechnęła sie triumfalnie. - Ona została wybrana. Te stworzenia z innego wymiaru wybrały ją. Sama w to na początek nie chciałam uwierzyć. Ale ona dostała od nich zadanie i dar. Ma strzec ludzi i szerzyć dobro, by jej to ułatwić dostała tą oto zakazaną technikę pola siłowego. Niesłychane! - Tsunade przerwała i zastanowiła się przez chwilę. - Ale i niebezpieczne. Dziewczyna tego nie kontroluje. Powaliła dwóch shinobi nie kiwnąwszy nawet palcem. Będziesz ją szkolić.
I tak zostało postanowione. Trenował Makoto praktycznie każdego dnia. Stawała się silna i pewna siebie. Czyli taka jaka tak naprawdę była. Ta technika była dla niej sporym wyzwaniem, ale poradziła sobie. Była też niesłychanie wielką pomocą w czasie Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi. Naruto i reszta dzieciaków zaakceptowali ją. I potem ciężko im było się rozstać.
Makoto odchodziła z Wioski Liścia z wysoko uniesioną głową, nie chcą pokazać, że boi się następnego kroku. Jej przyjaciele pamiętali ją jako silną, humorzastą, ale pewną siebie kunoichi.
Teraz jednak Kakashi patrząc na nią widział tą małą wystraszoną dziewczynkę, którą poznał 18 lat wcześniej.- Makoto?
Spojrzała na niego. Odetchnęła głęboko. Wiedział, że wróciła stara Makoto, ta która nie zamierza pokazywać, że się boi.
- Miejmy to już za sobą. - rzekła i przekroczyła próg bramy Wioski Liścia.
CZYTASZ
Stara miłość nie rdzewieje || Shikamaru x OC x Kakashi
RomanceMakoto wraca do domu po 13 latach. Została do tego dosłownie zmuszona, gdyż jak wiadomo Siódmy Hokage jest uparty i nie toleruje odmowy. Tym bardziej gdy chodzi o jego przyjaciół. Dziewczyna wraca na stare śmieci pełna obaw. Nikt oprócz Szóstego Hok...