Rozdział 8: Intruz

322 24 2
                                    

Minął dokładnie tydzień odkąd Makoto ostatni raz widziała Kakashiego. Mimo, że wtedy za nim wybiegła...nie znalazła go. Wiedziała, że musi zaczekać. Kakashi pojawi się gdy wszystko dokładnie przemyśli, tym samym dawał jej czas na to samo. Makoto nie miała pojęcia co w nią wtedy wstąpiło. Często widywała Kakashiego bez maski, często gdy na niego patrzyła, jej policzki płonęły żywym ogniem. Jednak nigdy nie wpadła na tak irracjonalny pomysł jak całowanie go! Czy żałowała?
Nie była tego tak do końca pewna.  Na pewno było jej głupio. Kakashi poczuł się przez nią wykorzystany i miał do tego prawo. Nie mogła pozbierać myśli odkąd znalazła się w Konosze. Pewien brunet bardzo jej to utrudniał. Kochała go 13 lat temu. Ale czy teraz też tak było?
Myślała o nim praktycznie codziennie przez ostatnie lata. Żałowała, że spanikowała i uciekła odbierając dziecku poznanie własnego ojca, a ojcu własnego dziecka. To była jedyna decyzja, której tak bardzo żałowała.

- Mamo...wszystko dobrze? - Eri stała w drzwiach do salonu, opierając się leniwie o futrynę. Miała na sobie strój, który zakładała na misje. Czarne krótkie spodenki oraz koszulo-podobną szarą bluzkę z turkusowymi wstawkami oraz małymi rozcięciami po obu stronach bioder. Ochraniacz Wioski Liścia nie wisiał już przy spodniach, gdyż przysłaniała by go bluzka. Teraz znajdował się na jej lewym ramienu. Włosy spięła w dobieranego warkocza. Jej leniwa postawa przypomniała Makoto młodego Shikamaru. Tak właśnie ukrywał ekscytacje misjami.
Duże niebieskie oczy przyglądały się Makoto uważnie.
Eri przypominała ojca, bardziej niż na pierwszy rzut oka było to widoczne. Makoto cieszyła się, że chociaż kolor oczu dziewczyna odziedziczyła po niej oraz że jej włosy były znacznie dłuższe niż u członków klanu Nara. Inaczej wszyscy zorientowali by się w przeciągu jednego dnia, że dziewczyna jest z tym klanem spokrewniona.

- Oczywiście.- Makoto uśmiechnęła się do niej promiennie. - Jak długa jest ta misja?

Eri westchnęła.

- Nie będzie mnie najwyżej do wieczora. To nic takiego. Ochraniamy jakiegoś ważnego gościa z Konohy. Ma dotrzeć dzisiaj do Suny w jakiś tam ważnych sprawach. Odkąd działa kolej, misje stały się upierdliwie nudne.

- Wiem co czujesz. Te misje to nie to samo co misje sprzed 15 lat.

- Niewiele mi opowiadałaś. - Eri odwróciła się w stronę wyjścia. - Liczę dzisiaj wieczorem na gorące kakako i dobre opowieści Twojej młodości.
Uśmiechnęła się do matki przez ramię.

- Załatwione. Powodzenia na misji! - krzynkęła za córką, a po chwili słyszała zatrzaskiwane drzwi.

Makoto nie miała pomysłu na to co powinna robić. Uzumaki nie przydzielił jej żadnej misji odkąd się tu pojawiła. Miała pracować wraz z Saiem, ale jak narazie też jej nie wezwał. Pieniędzy jej nie brakowało, jednak doskwierała jej nuda. Udała się więc na spacer po Konosze by zabić nieco czas. Zawitała do kwiaciarni klanu Yamanaka. O dziwo nie znalazła tam Ino, lecz Saia. Siedział przy ladzie i przeglądał jakiś katalog. Kwiaciarnia była otwarta dopiero od około 10 minut, więc nie było jeszcze żadnych klinetów.

- Nigdy bym nie przypuszczała, że wylądujesz za ladą kwiaciarni. - powiedziała Makoto zaczepnie wchodząc w głąb sklepu.

Sai uniósł zdziwione spojrzenie, ale jego wyraz twarzy szybko się zmienił. Na twarzy pojawił się szczery uśmiech.

- Ani, że zobaczę u Ciebie tak szczery uśmiech. Mógłbyś chociaż czasem przywołać to swoje zimno spojrzenie.

- I kto to mówi?- zaśmiał się. - Odkąd tu przyjechałaś nie widziałem tego mroźnego spojrzenia. Pamiętam, że nawet Tsunade go unikała.

- Stare czasy. Teraz mam dla kogo się uśmiechać.

- Tak...wszystko się zmienia gdy się pojawiają, co nie? -  spojrzała na Saia zaciekawiona. Jego głos brzmiał tak ciepło. Przed 13-stu laty świetnie się dogadywali. Nigdy nie przeszkadzało jej zachowanie Saia. Pasowało jej nawet bardziej niż u innych. On jako jedyny nie mówił jej by chociaż troszeczkę się uśmiechała. Nie była ponurą osobą, ale nie uśmiechała się do każdego buraka jakiego spotkała. Kiedy Sai chciał się uczyć ludzkich zachowań, pomogła mu w tym. Jednak wiedziała, że o wiele więcej zawdzięczał on Ino, niż jej. "Kawał dobrej roboty, Blondie" pomyślała. - Jest tak jakby słońce wyszło zza chmury, po bardzo długiej burzy.

- Czyli chcesz powiedzieć, że to nasze kochane promyczki? - zaśmiała się. - Macie tu w sklepie maryhe? Naćpałeś się?

- Nie nabijaj się ze mnie. Ojcostwo to naprawdę fajna sprawa. Inojin to cudowny chłopak.

- Nie wątpie. Każde dziecko jest wyjątkowe.

- Więc co Cię tu sprowadza Makoto? Przyszłaś kupić kwiaty czy może szukałaś Ino?

- Spacerowałam i pomyślałam, że wpadne. Ale wiesz...to nawet nie jest głupi pomysł. Gdzie się Twoja żona zawieruszyła?

- Szła na spotkanie z Sakurą i Temari. Chyba chciały po Ciebie wpaść.

- Och. Musiałyśmy się minąć. No nic, to ja idę, może uda mi się je znaleść. - już kierowała się w stronę drzwi, kiedy nagle odwróciła się i dodała. - Ach, Sai? Proszę daj mi znać, jak trafi się jakaś misja naszego zespołu czy coś. Umieram z nudów.

Sai pokiwał z uśmiechem głową. Makoto udała się w stronę kawiarni, licząc na to, że w taki sposób spotka dziewczyny. Nie miała zbytnio ochoty na ploteczki, ale wolała to niż bezczynne siedzenie w domu.

- Hej, Makoto!

Usłyszała za sobą idąc deptakiem. Gdy się odwróciła ujrzała Sakurę, Ino oraz Temari. Poszła więc w ich kierunku.
W cztery udały się do małej kawiarenki. Usiadły przy stoliku, który znajdował się na dworze.

- Wreszcie Cię mamy, Makoto. I już mam nie uciekniesz. - powiedziała groźnym głosem Ino.

- Chciałyśmy po Ciebie wpaść, ale jak byłyśmy pod Twoimi drzwiami, to dotarło do nas, że nie ma Cię w domu. - wyjaśniła Temari.

- Odkąd przyjechałaś nie było zbytnio czasu na ploteczki i tak dalej. Wybacz nam, że nie mamy czasu, kiedy Ty wróciłaś do domu po tylu latach, ale...

- Sakura, no co Ty. Weź przestań. Każda z was ma swoje życie. Macie mase rzeczy na głowie, praca, dom, rodzina. Gotujecie, sprzątacie, czekacie na mężów, chodzicie do pracy i tak dalej. Ja naprawdę nie mam do was pretensji oto, że nie widujemy się codziennie odkąd znowu tu jestem. - zaśmiała się.

- No to nam ulżyło. - westchnęła Ino. - Ale dzisiaj możemy trochę ponadrabiać.

- Pewnie, że tak. A gdzie Karui albo Hinata? Tenten?

- Hinata prowadzi dom, i to jak najbardziej w tego słowa znaczeniu. Naruto rzadko jest w domu, więc wszystko jest na jej głowie. Poza tym opiekuje się córką. Mała jeszcze nie zaczęła żadnej szkoły. - powiedziała Sakura.

- Tenten prowadzi sklep z bronią ninja, a poza tym trwają przygotowania do egzaminu na chunina. Więc ma pełne ręce roboty. Poza tym jak mówiłaś, praca, dom, rodzina. Zachwala męża i same wiemy jak bardzo Lee jest pomocny, ale często trenuje z synem, więc Tenten stara się by potreningach dobrze zjedli. - mówiąc ostatnie zdanie, Ino zabrała się za jedzenie swojego ciastka.

- A skoro już o jedzeniu mowa, to Karui nie robi praktycznie nic innego jak gotowanie. Choiji to żarłok, a córka wdała się w ojca. Uważam, że Karui ma mistrza w przygotowywaniu obiadów. Robi to niewiarygodnie szybko i do tego bardzo dużo. Jednak apetytu Choujiego nic nie prześcignie. - Temari zaśmiała się pod nosem. - Nasza trójka ma najwięcej wolnego czasu.

Makoto spędziła z dziewczynami całe przedpołudnie. Każda z nich musiała wrócić do życia codziennego, gdy w tym czasie Makoto nie miała co robić. Udała się więc na długi spacer po sklepach. Jednak niczego nie kupiła. Zajrzała do sklepu Tenten, ale nie rozmawiały długo, gdyż kunoichi spieszyła się na spotkanie w sprawie egzaminu na chunina.
Nie mając pomysłu gdzie jeszcze mogła by pójść, udała się do domu.
Gdy tylko do niego weszła, wiedziała, że coś było nie tak. Ktoś w nim był. I nie była to Eri.
Makoto zamknęła drzwi od domu jakby nigdy nic. Nie wiedziała kto ośmielił się wejść do jej domu, ale wiedziała, że ten ktoś gorzko tego pożałuje.
Weszła do salonu i zobaczyła ciemną postać.

- Mako...

Głos nie dokończył. Makoto użyła swojej techniki i posłała intruza na ścianę. Stanęła w pozycji bojowej. Z pola siłowego stworzyła duże noże wokół swoich rąk. Czakała.

- Liczyłem na nieco milsze powitanie...

Stara miłość nie rdzewieje || Shikamaru x OC x KakashiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz