Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Miała na sobie granatowe jeansy i czarną bluzkę, która z przodu wyglądem przypominała golf bez rękawów, ale mimo to jej plecy były całkowicie odkryte. Nie była pewna czy właśnie tak ubrana powinna udać się na kolacje do domu Naruto. Odkąd pojawił się na jej plecach ten znak, praktycznie w ogóle ich nie zakrywała. Znak z biało-turkusowych nici układających się w rozkładającego skrzydła orła, wdzięcznie prezentował się na jej plecach. Jednak postanowiła założyć coś bardziej odpowiedniego na tę okazje. Wyciągnęła z walizki kremowy sweterek, który wydawał jej się wprost idealny na to spotkanie.
Włosy zostawiła rozpuszczone, ponieważ sięgały jej zaledwie do ramion, a i tak nie miała co z nimi zrobić. Loczek układał się na loczku. Lekko się pomalowała i ruszyła w stronę domu Uzumakich.
Trafiła tam bez żadnego problemu. Weszła po schodkach na małą werandę i zapukała do drzwi. Po zaledwie 10 sekundach drzwi otworzyły się. Stała w nich na oko 7 letnia dziewczynka. Była bardzo podoba do Hinaty, jednak jej niebieskie oczy zdradzały, że musi być z niej niezły urwis. Tuż za dziewczynką Makoto dostrzegła Hinatę.- Witaj Makoto.
Hinata przytuliła ją delikatnie. Makoto nie pozostała jej dłużna. Lubiła Hinatę. Była ona jej totalnym przeciwieństwem oraz chodzącym dobrem. Makoto postawiła sobie w przeszłości za cel pilnowanie Hinaty, gdyż ta wydawała jej się strasznie krucha, oraz sprawienia by ta, stała sie bardziej pewna siebie. Cóż, obie z Sakurą się starały. Jednak Hinata mimo, że pewności siebie jej nie przybyło i tak zdobyła swoje szczęście. Makoto była niesamowicie szczęśliwa faktu, że Naruto i Hinata się pobrali. Żałowała tylko, że nie była obecna na ich ślubie.
- Dzień dobry. - usłyszała słodki głosik dziewczynki. Już chciała jej odpowiedzieć, ale przerwała jej Hinata.
- Makoto ja Cię z góry przepraszam...- Hinata była zakłopotana i rumieniec wpełzł na jej twarz.
Zaś Makoto w ogóle nie wiedziała o co chodzi.- Nie rozumiem.
W tym momencie w korytarzu pojawił się Naruto.
- Makoto, wreszcie jesteś, dattebayo. Już myślałem, że się nie zjawisz. - szeroko się do niej uśmiechał. - Widze, że poznałaś już Himawari. Mamy jeszcze syna, Boruto, ale siedzi w swoim pokoju, tak więc trudno go będzie stamtąd wyciągnąć.
- Nic nie szkodzi. Tylko dlaczego Hinata mnie przeprasza? - nie wiedziała co się dzieje, a strasznie tego nie lubiła.
- Nie bądź zła, ale dzisiaj zjemy na mieście. Nasza paczka już na nas czeka. - mówiąc to zakładał buty.
Hinata zabrała córkę do domu i wytłumaczyła, że niedługo wrócą, i że Boruto się nią zajmie. Mała kiwnęła tylko głową i czmychnęła na góre.
- Cała paczka? - Makoto stała jak wryta. "Nie, nie, nie, NIE", nie tego się spodziewała, nie taki był plan. Cała paczka oznacza, że on też tam będzie...
- Makoto?- Hinata patrzyła na nią nieco zmartwiona. - Jesteś zła?
Makoto szybko się otrząsnęła. Oni nie wiedzieli. Nikt nie wiedział i tak miało pozostać. Musi zachowywać sie normalnie.
- Nie, no coś Ty! - uśmiechnęła sie perliście. - Tylko mnie trochę zaskoczyliście. Dokąd idziemy?
Szli w stronę Ichiraku, jednak gdy dotarli na miejsce, Makoto nie widziała starego Ichiraku. Stała przed wielką restauracją. Oprócz nazwy lokaku, nic się nie zgadzało.
- Czy to...- dosłownie ją zatkało.
- Tak, dattebayo. To jest nasz Ichiraku. Chodź. Czekają na nas.
Naruto ruszył do środka, a ona stała jak wmurowana i podziwiała budynek.
- Makoto?
Spojrzała na nadal zakłopotaną Hinate. Niby dorosła, a nie zmieniła się aż tak bardzo.
- Nie, nie jestem zła. Wszystko gra. - zapewniała Hinatę gdy szły do wybranego przez Hokage stolika.
W między czasie podziwiała wnętrze lokalu. Naruto już był przy stoliku i witał się z przyjciółmi, jednak każdy z nich, wyczekiwał właśnie jej. A szczególnie właściciel brązowych oczu.
Pierwszą osobą, która się na nią rzuciła, była Ino. Blondynka mocno ją wyściskała, cały czas trajkocząc. Następnie przyszła kolej na Sakurę, Choujiego, Saia, Kibe, Shino, Karui, Tenten oraz Rocka Lee. Czuła się jak szmaciana lalka, którą przyjaciele podawali sobie z rąk do rąk. Aż w końcu trafiła w te ramiona, za którymi tak bardzo tęskniła. Jednak puściły ją zdecydowanie zbyt szybko.- Miło Cię znowu widzieć.
Jego głos dźwięczał w jej uszach. Patrzyła w jego brązowe oczy i starała się nie wybuchnąć płaczem. "Trzymaj się głupia", powtarzała w swojej głowie.
- Ja też się cieszę, że was widze. Witaj Temari.
- Dobrze, że jesteś. Przyda się tu ktoś twardy. - zielonooka przytuliła Makoto, ale nie trwało to długo.
Obie nie lubiły zbędnych czułości.
- No to usiądźmy i jedzmy, dattebayo!
- Dobrze gada! - krzyknął uradowany Chouji.
Makoto nie jadła wiele. Wszystko jej smakowało, jednak nie mogła się napatrzeć na swoich przyjaciół. Dziewczyny stały się pięknymi kobietami oraz matkami. Chłopcy zmężnieli i wydorośleli. Wiele się zmieniło, jednak apetyt Choujiego pozostawał ten sam.
Jak narazie nie zadawali jej zbyt wielu pytań, ale wiedziała, że czas na opowiadanie o jej życiu nadejdzie. Nadszedł niestety szybciej, niż się tego spodziewała.- Opowiadaj!- Ino była strasznie rozentuzjazmowana.
- Ma racje. Mów co u Ciebie.- a Sakura oczywiście ją wspierała.
Makoto wywróciła oczami. Skoro te dwie się do niej dobrały, to nie ma rady, jest w kropce, ucieczka nie jest możliwa.
- Cóż wszystko dobrze. Wróciłam.
Wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenie swojego dania.
- I to tyle?! - niebieskooka była oburzona. A siedząca obok niej Sakura, również nie wyglądała na zadowoloną z takiej odpowiedzi.
Więc Makoto opowiedziała im co chciały usłyszeć. Powiedziała im, że przez ostatnie 13 lat mieszkała w Kraju Wody, że ma 12 letnią córkę imieniem Eri i że jest sama. Nie chciała kłamać o niby mężu oraz wypadkowi, ale Naruto sam zaczął ten temat. Więc po prostu to podchwyciła. Oczywiście każdemu było z tego powodu bardzo przykro i w razie potrzeby miała się do nich zgłosić.
Brązowe oczy obserwowały ją uważnie. A ona napotykając jego spojrzenie wiedziała, że on już wie...
CZYTASZ
Stara miłość nie rdzewieje || Shikamaru x OC x Kakashi
RomanceMakoto wraca do domu po 13 latach. Została do tego dosłownie zmuszona, gdyż jak wiadomo Siódmy Hokage jest uparty i nie toleruje odmowy. Tym bardziej gdy chodzi o jego przyjaciół. Dziewczyna wraca na stare śmieci pełna obaw. Nikt oprócz Szóstego Hok...