Rozdział 9: Nikt nie może wiedzieć

306 24 3
                                    

- Shikamaru?

Makoto nie wiedziała co robić. Była w szoku. Myślała, że to jakiś bandzior czy złodziejaszek. A jednak na podłodze jej salonu leżała prawa ręka Hokage i jej była miłość.

- Co Ty tu do cholery jasnej robisz!?

Była zła. Naprawdę zła. Powietrze w pokoju zgęstniało. Shikamaru przestraszył się nie na żarty.

- Spokojnie Makoto. Nie wybuchaj. W tym budynku mieszka ok. 400 osób. - wystękał próbując się podnieść.

- Jesteś głupi jeśli myślałeś, że nie mam tego pod kontrolą.- prychnęła podchodząc do niego i wyciągając do niego prawą dłoń. - Wstawaj.

Shikamaru przyjął jej pomoc.

- Marnie wyglądasz. - powiedziała Makoto, gdy Shikamaru podpierał się o swoje kolana, łapiąc łapczywie powietrze do swoich płuc.

- No co Ty nie powiesz. - mruknął. - Wiesz jakie to uczucie, wylądować na ścianie z prędkością 20 km/h? Oddychanie przestaje być wtedy możliwe.

- To musi być straszne. - wywróciła oczami. - Ale przyznaj, jest to dobra kara dla tych, którzy włamują się do czyiś domów.

Nie odpowiedział, popatrzył na nią spod byka. Makoto posadziła go na kanapie i poszła po szklankę wody.

- Przyznaje, że był to głupi pomysł. Ale chciałem z Tobą porozmawiać. - powiedział do Makoto przyjmując od niej szklankę.

- Głupi pomysł!? No chyba nawet nie wiesz jak bardzo. Ciesz się, że nie została z Ciebie morka plama. Inaczej musiałabym powiedzieć Temari, że jeśli chce zobaczyć jeszcze swojego męża, to musi przyjść i zeskrobać go sobie ze ściany mojego salonu!

- Była by nieco zdziwiona, ale nie tak bardzo jak myślisz. Jest temperamentną kobietą. Shikadai i ja zeskrobujemy się wzajemnie ze ścian w naszym domu.

Makoto uśmiechnęła się pod nosem. Nara miał słabość do silnych i dominujących kobiet, jednka nie określiłaby go mianem pantoflarza. Patrzyła jak wypija całą zawartość szklanki, następnie odstawia ją na stolik i rozgląda się po salonie.

- Przytulnie tu.

Nie miała ochoty na gierki i sztuczne uprzejmości. Wolała przejść do sedna.

- Mówiłeś, że chciałeś porozmawiać. Przejdź do sedna albo wyjdź.

- Chodzi o Eri. Mam 100 % pewności, że to moja córka. I chcę...- urwał.

- Co? No mów.

- Nie oczekuję, że powiesz jej kim dla niej jestem. Ale chciałabym mieć możliwość widywania się z nią. Wiem, że lubi Shogi. Pomyślałam, że mogłaby ze mną ćwiczyć. Shikadai też ucieszył by się z innego przeciwnika. Granie ze mną zaczyna być dla niego nieco upierdliwe.

Przysiadła na kanapie lekko załamana. Kakashi mówił jej o takim rozwiązaniu. Nie wydawało się najgorsze, jednak ona bała się, że prawda wyjdzie na jaw. A przecież nikt nie mógł się dowiedzieć.

- Makoto?

Spojrzała w brązowe oczy Shikamaru. Widziała w nich zmartwienie oraz nadzieje.

- Nikt nie może się dowiedzieć, że to Twoja córka. A uwierz mi, że jest do Ciebie podobna. Możemy spróbować, ale...

- Ale?

- Nie zadecyduje za nią. Ona ma już 12 lat i jest chuninem. Już dawno temu stała się dorosła. Szybciej niż tego chciałam. Zapytaj ją. Jeśli się zgodzi i będzie chciała uczęszczać do Ciebie na lekcje gry w Shogi...to ja nie mam nic przeciwko. Tylko bądź ostrożny Shika. Musisz ją obserwować i reagować, jeśli stanie się coś co da Temari lub Shikadaiowi powód do rozmyśleń kim Eri tak naprawdę jest.

Stara miłość nie rdzewieje || Shikamaru x OC x KakashiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz