Rozdział 4: Niewygodna rozmowa

370 29 2
                                    

Dziewczyny opowiedziały jej dokładnie każdy szczegół z ostatnich 13 lat. Makoto była im wdzięczna. Z Ino była taka gaduła, że Makoto miała wrażenie jakby przez ostatnie 13 lat w ogóle nie opuściła wioski. Tego wieczora czuła się jak dawniej. Może i nie należała do żadnej drużyny, ale dzięki Kakashiemu poznała Sakure, a potem Naruto i jakoś poszło z górki. Przed wojną jak i po wojnie spotykali się raz w tygodniu by się na chwilę zatrzymać. Każde z nich miało swoje życie i bardzo dużo pracy. Wioska musiała jakoś prosperować, tworzyły się nowe drużyny, które potrzebowały nauczycieli. Naruto uczył się by zostać Hokage, Sakura rozwijała swoją kariere jako Pani doktor, Ino prowadziła rodzinny biznes w między czasie trenując swoją drużyne, Tenten otworzyła sklep z bronią, a Shino zamierzał zostać nauczycielem w akademii...
Makoto nie miała wtedy konkretnego planu. Była wdzięczna losowi za to, że żyje i zamierzała z tego korzystać. Była zwykłą kunoichi, która od czasu do czasu udawała się z Naruto i Saiem na misje. Co jakiś czas dalej trenowała z Kakashim, mimo, że jako Hokage nie miewał zbyt dużo czasu. Wtedy też wdała się w romans, którego pomimo trudności przez niego powstałych, nie żałowała.

- Zobacz, to jest Inojin! - Ino wręczyła jej do ręki plik zdjęć.

Na pierwszym z nich widziała Ino wraz z Saiem i ich synem przed głównym wejściem do akademii.

- Pierwszy dzień? - spytała by mieć pewność.

- Tak, tak. Pamiętam jak bardzo się wtedy stresowałam. Znacznie bardziej niż mój syn. - Ino podała jej kolejne zdjęcie. - O, popatrz! To ich zdjęcie klasowe. Nawet nie wiedziałam, że mam je przy sobie.

Cała Ino.

- Są tu wszystkie nasze pociechy. - zakomunikował Rock Lee, wskazując swoim długim palcem na małego, czarnowłosego chłopca w zielonym kombinezonie. O pomyłce nie było mowy. - To mój syn, Metal Lee.

- Eeeh!? Tylko Twój!? - Tenten brzmiała na oburzoną, ale po jej minie można było stwierdzić, że jest bardziej rozbawiona niż oburzona.

- Wybacz! Oczywiście, że nie tylko mój. To nasz syn!

- Podobny do Lee, ale oczy ma zdecydowanie po Tobie, Tenten.

Makoto przyglądała się dalej dzieciakom na zdjęciu. Paru z nich rozpoznała od razu. Byli kropka w kropke jak rodzice.

- Boruto to idealna kopia ojca. - rzekła uśmiechając się do Naruto.

- Hai, hai... - Uzumaki nie wyglądał na ucieszonego.

Makoto podejrzewała, że Boruto  przypominał ojca bardziej z wyglądu niż charakteru, co zapewne skutkowało brakiem zrozumienia między ojcem i synem.

- A tu moja! - Sakura wskazała na czarnowłosą dziewczynkę w czerwojej sukience. Jej czarne duże oczy chowały się za oprawkami czerwonych okularów. - Sarada.

- Kropka w krope jak Sasuke. Pewnie aktywowała już Sharingana, co?

- Tak, rzeczywiście. Jakiś czas temu. Świetnie sobie radzi.

- Sasuke nadal poza wioską?

- Ma sporo pracy. Ale odwiedza nas. - Sakura nieco posmutniała.

Makoto nigdy nie przepadała za Sasuke i miała ochotę nakopać mu do dupy, gdy tylko go widziała, ale nie robiła tego ze względu na Sakure.
Tylko raz ją poniosło, dała się sprowokować i wywiązała się walka. Na szczęście szybko się skończyła. Zostali wtedy unieruchomieni techniką cienia klanu Nara. To właśnie od tamtego dnia wszystko się zaczęło.

- A to mały Nara? - spytała patrząc na chłopca z czarnymi włosami spiętymi w wysokiego kucyka. Miał ciemno zielone oczy. Zupełnie jak Temari, jednak jego spojrzenie było znudzone, tak jak u jego ojca.

- Już nie jest taki mały. - zaśmiała się Temari. - Ale tak. Udało Ci się. To jest Shikadai, syn największego lenia w Konohagakure. - trąciła męża w ramie. Shikamaru tylko delikatnie się uśmiechnął, a potem zerknął na Makoto.

- Oby nie wdał się w ojca. - powiedziała Mokoto zaczepnie.

- Na to już za późno. - wszyscy spojrzeli w kierunku Shino, przypominając sobie o jego istnienu. - Wiem o tym, ponieważ jestem jego nauczycielem.

- A jak wygląda Twoja córka? - zapytał Karui po tym jak pokazała Makoto swoją pociechę.

- No właśnie. Masz jakieś zdjęcie przy sobie? - zapytał Hinata  nadzieją w głosie.

Makoto zastanowiła się. Zerknęła do portfela. Miała tam jedno zdjęcie córki z czasów gdy ta ukończyła swoją pierwszą misje. Wyciągnęła zdjęcie z portfela i podała je Hinacie.

- Kawaii.

Hinata podała zdjęcie dalej. Aż w końcu trafiło ono do Temari i Shikamaru. Mężczyzna przyjżał się mu uważnie. "Wiem, że szukasz podobieństw, ale w wyglądzie ich nie znajdziesz", pomyślała mrużąc lekko oczy.
Shikamaru spojrzał na nią uważnie.

- Podobna do Ciebie. Tylko włosy na czarne.

Eri była niebieskooką dziewczynką o długich czarnych lekko falowanych włosach. Zawsze upiętych wysokiego kucyka. Makoto nigdy nie udało się przekonać córki do innej fryzury. Widocznie Nara mieli to w genach.

- Ma też całkiem wybuchowy charakterek.

- Cała matka. - stwierdził Sai.

Spotkanie niestety musiało dobiec końca, gdyż każdy musiał wcześnie wstać by zacząć nowy dzień. Makoto podziękowała przyjaciołom za ten wspaniały wieczór, pożegnała się ze wszystkimi i ruszyła w stronę swojego nowego mieszkania. Nie śpieszyło jej się. Noc jeszcze młoda, a ona nie miała jakiś większych obowiązków. Naruto i drużyny mogły zaczekać.
Idąc ulicami Konohy szukała starych, znajomych jej miejsc. Rozpoznała jeden z budynków. Po chwili była już na dachu. Położyła się na nim i obserwowała gwiazdy.

- Niby są piękne, ale ja nadal wole chmury. - usłyszała za sobą męski głos.

Wstała jak oparzona i odwróciła się w stronę zadaszenia, które znajdowało się na dachu budynku.

- Są takie jakieś...

- Nieuchwytne? - podpowiedziała.

- Dokładnie.

Zapadła cisza. Shikamaru siedział pod zadaszeniem i dokładnie ją obserwował. Nie zmieniła się zbytnio. Jej długie kręcone włosy były teraz krótkie, na twarzy przybyło lekkich zmarszczek, ale to dalej była jego Makoto. Ta sama, która odeszła 13 lat temu. I teraz wiedział dlaczego.

- Ona jest moja, prawda?

- Słucham? - Makoto wiedziała już, że on wie, ale musiała grać, dla siebie, dla córki. - Shika, o czym Ty do cholery mówisz?

- O Twojej córce. A właściwie to o naszej córce.

Patrzył na nią swoimi przenikliwymi brązowymi oczami. Był nieugięty, ale ona także.

- Ona nie jest Twoją córką.

- Myślisz, że jestem głupi? Minęło 13 lat. Twoja córka ma 12. Shikadai ma 11. Rok po tym jak odeszłaś ożeniłem się z Temari.

-Gratuluje. Wybacz, że nie byłam na ślubie.- powiedziała wywracając oczami.

- Makoto do cholery! - warknął. - Porozmawiaj ze mną. To moje dziecko, prawda? Dlatego odeszłaś? Nie rozumiem. Nie musiałaś.

- Shikamaru... - nie miała ochoty na dalszą rozmowe, na dalsze, niewygodnie pytania z jego strony. Wiedziała, że nie był głupi i że się domyśli. Dlatego nie chciała tu wracać, ale Naruto był tak upierdliwy, że nie miała innego wyboru. Chciała też, by jej córka więcej czasu spędzała z jej rodziną i by poznała jej stary dom.

- Eri jest moją córką. Z Tobą nie ma ona nic wspólnego. Wspaniale, że pokazujesz mi, że matematyka idzie Ci całkiem dobrze, ale mylisz się Shikamaru. Ona nie jest Twoją córką.

- Zimna jak zawsze. Wiem, że kłamiesz. I możesz próbować mi wmówić, że jest inaczej, ale za 2 dni ona tu przyjedzie, a ja będę miał pewność. Wystarczy, że ją poznam. A wiesz, że bez tego się nie obejdzie. 

I nagle go nie było. Makoto została sama na dachu tego pieprzpnego budynku, na którym pierwszy raz się pocałowali.
Po jej policzkach spływały łzy. Demony przeszłości doganiały ją, i nie było na to rady.

Stara miłość nie rdzewieje || Shikamaru x OC x KakashiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz