- Proszę zajmij się nimi. - krzynkął Kakashi w stronę Sakury.
- Kakashi, Ty chyba nie chcesz...
- Muszę. - przyznał ze smutkiem. - Gdzie jest Makoto?
Po tym jak Sakura wskazała mu drogę Kakashi pognał w stronę sali, na której znajdowała się jego żona.
Makoto stała przy oknie szpitalnym przerażona. Nie zwracała już uwagi na ból jaki towarzyszył jej po porodzie. Konohagakure była atakowana, a ona widziała jak jej przyjaciele biegają ulicami Konohy, by uratować jak najwięcej osób i by pokonać niewiarygodnie silnego wroga. Sylwetka Naruto przemknęła jej parę razy przed oczami, jednak nie było szans by poradził sobie sam. Wróg, który zaatakował ich w czasie egzaminu na chunnina, nie był sam. Sasuke podążał za Naruto jak cień. Widziała także wybiegających ze szpitala Shikamaru, Shikadaia orat Eri. Od razu chciała pobiec za nimi, jednak gdy była już przy drzwiach, wpadła w ramiona Kakashiego.- Zaatakowali nas! - pisnęła przywierając mocno do męża. - Eri pobiegła w stronę centrum. Poszła walczyć.
- Wiem.
Spokojny głos Kakashiego przeraził ją. Spojrzała na niego zapłakanymi oczami. Przed nią stał teraz Kopiujący Ninja Hatake Kakashi, a także Szósty Hokage Wiosku Liścia, a nie jakiś tam podrzędny shinobi. Jego spojrzenie ukazywało determinację do pokonania wroga. Wrócił stary dobrze wszystkich znany Hatake.
- Też idziesz...? - spytała zapłakana.
- Muszę. - jego głos się załamał. Wiedziała, że stara jej się pokazać jak silny jest. Wiedziała też, że oboje będą cierpieć z powodu rozłąki. Kakashi ujął jej twarz w dłonie. - Masz tu zostać, rozumiesz? Sakura niedługo przyprowadzi tu nasze dzieci. Będzie teraz miała pełne ręce roboty. Jedyne na co Ci pozwalam, to udzielenie jej odrobiny Twojej charky, ale nie przesadzaj. Rozumiesz?
Kiwnęła głową, jednak to mu nie wystarczało.
- Czy Ty to rozumiesz!? - warknął.
- Tak. - szepnęła.
- Trzymaj się z daleka od tego. W razie ewakuacji słuchaj innych i udaj się do schronu. Jak pojawisz się na polu walki, to obiecuje Ci, że otrzymasz niezłe lanie.
Makoto zaśmiała się pod nosem. Kakashi przyłożył swoje czoło do jej czoła. Ich oddechy zmieszały się ze sobą. Oboje przymknęli oczy delektując się chwilą. Makoto wiedziała, że mogą widzieć się ostatni raz. Kakashi też to wiedział.
- Kocham Cię.
- Kocham Cię.
W tym momencie do sali weszła Sakura. Ze smutnym wzrokiem spojrzała na parę, a potem na ich dzieci.
Kakashi poszedł do swoich słodko śpiących dzieci, ściągnął maskę i złożył na ich główkach delikatny pocałunek.Gdy był przy drzwiach od sali, by po chwili ją opuścić, Makoto go zatrzymała.
- Proszę pilnujcie Eri.
Kakashi kiwnął jedynie głową i już go nie było.
*
Makoto krążyła po pokoju próbując uspokoić jedno ze swoich dzieci. Na dworze było słychać odgłosy walki.
- Cii, spokojnie. Mama jest przy Tobie.
Jej dzieci były niespokojnie, ponieważ i ona była niespokojna. Cały czas martwiła się o Eri, Kakashiego, Shikamaru oraz resztę znajomych.
Nie wiedziała co się dzieje z Temari i jej małym synkiem. Nie wiedziała czy wszyscy z jej przyjaciół żyli. Nie wiedziała czy jej rodzina była bezpieczna. Była pewna, że Kakashi poinformował jej rodziców o narodzinach bliźniaków, miała nadzieje, że nie byli w drodze do szpitala, kiedy to wszystko się zaczęło.
CZYTASZ
Stara miłość nie rdzewieje || Shikamaru x OC x Kakashi
Storie d'amoreMakoto wraca do domu po 13 latach. Została do tego dosłownie zmuszona, gdyż jak wiadomo Siódmy Hokage jest uparty i nie toleruje odmowy. Tym bardziej gdy chodzi o jego przyjaciół. Dziewczyna wraca na stare śmieci pełna obaw. Nikt oprócz Szóstego Hok...