Harry wrócił do gabinetu z podpisanymi dokumentami, o które prosił Louis. Mieli małe problemy z kanalizacją, ale zostało już wszystko naprawione i omega właśnie niosła kosztorys wraz z fakturą.- Panowie skończyli pracę i wyszli. Do tego za około godzinę, po naszym lunchu przyjdą moi rodzice - Harry oznajmił, podchodząc do biurka narzeczonego.
- Wszystko jest w porządku, tak? Nie będzie już problemów? Musiałem wypuścić wszystkich wcześniej do domu przez brak wody i dostępu do toalety - marudził - Dobrze, że uwinęli się przed wizytą twoich rodziców.
- Tak, tak. Już woda dociera wszędzie - podał alfie papiery - Ponoć, jakbyśmy czekali z naprawą, to szczelina sprawiłaby wielką powódź w okolicach boiska.
- Cholera, przecież to byłaby katastrofa. Dobrze że sprawa jest opanowana. W przyszłym tygodniu zamówię techników od elektryki, zrobię porządny przegląd stadionu, żeby wszyscy byli bezpieczni - automatycznie zadecydował.
- To aktualnie genialny pomysł - ułożył dłonie na spiętych ramionach alfy - Pójdę nam odgrzać obiad, co? Przed przyjazdem rodziców. Ponoć mają główne projekty zrobione.
- Jasne kochanie, zeskanuję fakturę w tym czasie i prześlę do księgowości - mruknął, musiał mieć wszystko zachowane, a skany nie niszczyły się jak papierowe dokumenty.
- Okej - nachylił się, żeby musnąć żuchwę mężczyzny i zostawił alfę samego w gabinecie.
Omega miała kuchnię dla siebie, ze względu na brak innych pracowników. Nucąc pod nosem przygotowała wszystko, aby mogli zjeść w spokoju, nie spiesząc się. Z parującymi talerzami na tacy, ruszył w stronę gabinetu. Odczuwał coraz mocniejszy głód.
🐾🐾🐾🐾🐾
- Dzień dobry, bardzo miło mi was widzieć. Zapraszam do mojego gabinetu - alfa otworzył drzwi przed małżeństwem, posyłając im profesjonalny uśmiech.
- Cześć Louis. Mam nadzieję, że nasz synek też tu jest. Zdążyłam się stęsknić - Anne mogła sobie pozwolić, na śmielsze słowa mimo sytuacji. Byli prawie rodziną.
- Harry jest w środku, jak najbardziej - potwierdził oraz skinął już poważniej w stronę Desmonda, który jak zwykle zachowywał kamienną minę.
- Cześć wam - brunet jak na zawołanie wydostał się ze swojego biurka - Zdejmijcie proszę wierzchnie rzeczy i siadajcie.
Małżeństwo postąpiło według kroków syna i byli gotowi na właściwe rozmowy. Przyjechali z konkretami, dziś miało zostać wszystko przyklepane.
- Kochanie, może zaproponujemy twoim rodzicom napoje - Louis mruknął, zajmując swoje miejsce w stałym kąciku większych spotkań.
- Herbatę poproszę, wiesz Harry jaką, dla mamy lekką kawę - Desmond powiedział w imieniu swoim oraz Anne.
- Jasne, nie ma sprawy. A ty Lou? Też kawa, czy może wyjątkowo herbata? - uśmiechnął się czule w stronę narzeczonego, przechodząc między fotelami.
- Tym razem nic kochanie - skinął młodszy alfa, odprowadzając Harry'ego wzrokiem do drzwi - Jak minęła państwu podróż?
- Na szczęście nie było korków oraz ruch naprawdę niewielki. Płynny i spokojny przejazd - wyjaśniła Anne.
Desmond skinął na wypowiedź swojej żony, ramieniem obejmując ją.
- Harry jest szczęśliwy - zaskoczył swoich towarzyszy tymi słowami - Nawet jeśli mi to nie pasuje. To jego szczęście jest najważniejsze.
CZYTASZ
You can't fool destiny || Larry
FanfictionA/B/O Harry i Xander to narzeczeni, którzy przeprowadzają się do Doncaster. Harry zostawia całe swoje poprzednie życie, by zacząć od nowa wszystko przy boku narzeczonego. Tam zatrudnia się na płatny staż jako asystent dyrektora klubu sportowego, któ...