Brunet odebrał połączenie od Briany, gdzie od razu pojawił się na ekranie Jason. Przełożył laptopa i ułożył go w stronę swojego męża.
- Cześć wilczku, wiemy, że za nam tęsknisz, ale tata całe dnie musi leżeć w łóżku - Harry wytłumaczył, szturchając bok szatyna, aby go wybudzić z drzemki.
- Co? - rozbudził się Louis i spojrzał najpierw na Harry'ego, a chwile później na ekran gdzie zobaczył swojego syna - Jason? Cześć kochanie, tatuś tęskni za tobą.
- Tata, Harry - chłopiec pomachał podekscytowany w ich stronę - Kiedy tatuś będziesz bez kuku? Tęsknię!
- Mam na nodze specjalne urządzenie i będę chodził na ćwiczenia, żeby kuku nie bolało i było wszystko w porządku. Też za tobą tęsknie - miał ochotę zaprosić syna do nich, ale to by oznaczało więcej pracy dla Harry'ego, a właśnie tego chcieli uniknąć.
- Niefajnie - pasmutniał i delikatnie się zgarbił - Masz pana misia! - ożywił się, zauważając maskotkę koło ramienia Tomlinsona.
- Mam, przypomina mi o tobie i dodaje otuchy. To mój ulubiony pan miś - przyznał Louis i sięgnął po pluszaka, przytulając go.
- Tata pilnuje go jak oczka w głowie, bo w końcu dostał go od ciebie - Harry czule poprawił włosy męża, które po drzemce były mocno potargane.
- Jak w przedszkolu? Wszystko w porządku? Jesteś grzeczny i uczysz się nowych rzeczy? - dopytał szatyn.
- Tak! Umiem liczyć do dwudziestu! - zawołał zadowolony z siebie - I-I znam alfabet! - na drobne usteczka powrócił uśmiech.
- Super! Pochwalisz mi się jak się zobaczymy - na ustach alfy zawitał uśmiech
- Kocham tatę i Harry'ego - Jason posłał im buziaka, zaraz uniósł wzrok słysząc coś, co oni nie - Muszę iść papa tata, Hazza! - i tyle widzieli chłopca.
- Co? Jason... - alfa zmarszczył czoło - Co to było Harry? Zaraz zadzwonię do Briany, nie podobało mi się to.
- Nie wiem kochanie - zmartwił się, łapiąc za laptopa i mimo wszystko próbując się skontaktować z Brianą. Na marne.
Louis sięgnął po telefon i wybrał jej numer, nie powinni tak kończyć połączenia. Alfa nie mógł się nawet pożegnać z własnym dzieckiem. Briana odebrała od niego połączenie, ale Harry nic nie rozumiał.
Ci od razu zaczęli się kłócić, a słowa tak szybko wypływały z ust Louisa, że Harry gubił się w jego słodkim akcencie. Louis oddychał szybko i w końcu rozłączył się. Miał ochotę rzucić telefonem, ale ledwie się powstrzymał, miał w nim za dużo ważnych rzeczy.
- Skarbie? - Harry złapał dłonie szatyna w swoje ręce - Kochanie, co mówiła? Co się stało?
- Nie spodobało jej się, że Jason powiedział że cię kocha. Oczywiście zaczęła snuć teorie, że chce jej go odebrać i inne pierdoły - warknął.
- Och... - zmarszczył brwi, czując dziwnie ukłócie w środku - Nie może zabronić dziecku posiadać uczuć. One są najszczersze.
- Wiem, ale ona jest durna... Przepraszam, że mówię w ten sposób o matce mojego dziecka, ale do kurwy to tylko dziecko. Potem będzie bał się mówić o uczuciach - był wkurzony.
- Musisz z nią porozmawiać albo nie wiem... On jest taki kochany, ona nie może go zniszczyć przez swoje widzimisie - przyłożył dłonie do brzucha, ich złączone. Nigdy nie zrobiłby czegoś takiego ich szczenięciu.
- Przecież nie zabiorę jej dziecka, ona jest matką. On jej potrzebuje, tak samo jak mnie. Ty tez jesteś ważny w tym wszystkim, Brad też, bo z tego co widzę jest u nich w domu większość czasu - oddychał głęboko.
![](https://img.wattpad.com/cover/221266827-288-k915804.jpg)
CZYTASZ
You can't fool destiny || Larry
FanfictionA/B/O Harry i Xander to narzeczeni, którzy przeprowadzają się do Doncaster. Harry zostawia całe swoje poprzednie życie, by zacząć od nowa wszystko przy boku narzeczonego. Tam zatrudnia się na płatny staż jako asystent dyrektora klubu sportowego, któ...