42. Nie ma mamusi w domu?

2.6K 214 96
                                    


Louis nie mógł pozwolić na takie traktowanie swojego męża, skończył prace chwile wcześniej i wyruszył w drogę do Manchesteru, aby załatwić sprawę raz, a porządnie. W głowie układał sobie tysiące scenariuszy. Rozumiał coraz mocniej grę Briany. Ta mogłaby zabić, żeby ich syn dostał wszystko, a raczej ona. Utwierdzał się w tym, że kobieta celowo wykorzystała swoją szansę i go okłamała o zabezpieczaniu się.

Dotarł pod dom i zaparkował przy krawędzi chodnika. Zadzwonił domofonem, przy zamkniętej furtce i czekał, aż kobieta otworzy mu. To już nie były żarty. Usłyszał znajomy brzdęk i wszedł na teren. Drzwi otworzył mu szczęśliwy Jason.

- Tatuś! Przyjechałeś do mnie! Mama jednak zadzwoniła - rzucił się w ramiona rodzica, nie zważając na zimno.

- Mama zadzwoniła? - zdziwił się alfa - Chodźmy do środka jest naprawdę zimno - wziął Jasona w ramiona i przeszedł do domu, gdzie chłopiec zostawił otwarte drzwi.

- No tak tata, zostałem sam. Nie lubię sam. Mama miala do ciebie zadzwonić, ale nie przyjeżdżałeś - skarżył się, nieświadomy niczego.

- Nie ma mamusi w domu? - postawił go na przedpokoju i zamknął drzwi - Dawno mamusia poszła? Gdzie była wskazówka na zegarku?

- Ósemka - zastanowił się - Tak, osiem tatuś! - pokiwał gorliwie głową, zadowolony z siebie - Mamusia zrobiła am i kazała mi zjeść, kiedy będzie na dwanaście! I grzecznie zjadłem!

Louis niemal pobladł, Jason siedział sam w domu od blisko sześciu godzin. To nie było normalne szczególnie dla tak małego dziecka, on dopiero będzie kończył sześć lat.

- Super, że zjadłeś i co jeszcze robiłeś? - kucnął, aby być na wysokości dziecka.

- Bawiłem się i baje leciały - wytłumaczył, niebieskie oczka błyszczały - Jak fajnie, że jesteś tatku - ponownie przytulił rodzica.

Louis trzymał małe ciałko mocno, serce mu się krajało na to. Przecież Jason mógł zrobić sobie krzywdę będąc sam.

- Zdejmę kurtkę i zadzwonię do mamy, powiedzieć że przyjechałem, dobrze? - odsunął się i spojrzał na syna.

Beta pokręciła głową, zaraz tłumacząc ojcu, że kobieta wyciszyła telefon i miała dopiero późną nocą wrócić. Jak zwykle we wszystko wmieszany był Brad. Partner Brainy.

- Może weźmiesz jakiegoś pluszaka i pojedziemy odwiedzić Harry'ego? Tęskniłeś za nim prawda? Mamusia zostawiła zapasowe klucze? Pokazała ci gdzie? - próbował wyciągnąć od dziecka.

- Tak tato - blondynek zaczął podskakiwać w miejscu zadowolony - Proszę, proszę Harry - odszedł od szatyna i otworzył szafkę, a z małego opakowania wyjął pęczek kluczy.

- Super w takim razie jedziemy do Doncaster - wyciągnął dłoń i beta dał starszemu przedmiot.

Louis pomógł ubrać się w wierzchnie oraz ciepłe rzeczy becie. Razem wyszli i zamknęli drzwi na klucz. Alfa dziękował sobie, że nie ruszył fotelika z samochodu. Dzięki temu sprawnie umieścił w nim Jasona i po chwili ruszyli w stronę Doncaster.

Wybrał numer swojego męża, żeby dowiedzieć się, co ten robi i czy dobrze się czuje. Był zmartwiony od ostatniej sytuacji, a może raczej przewrażliwiony. Na szczęście miał opcje głośnomówiącą w aucie, dzięki czemu nie musiał się martwić brakuje uwagi na drodze. Jason na szczęście był zajęty oglądaniem co się dzieje na zewnątrz.

- Hej Lou - wesoły głos wybrzmiał w głośnikach - Wracasz do domu? Nasz mały alfa jest dziś strasznie ruchliwy.

- Tak wracam do domu, ale z Manchesteru - od razu się przyznał - Nie jade sam, pewnie domyślasz się kogo mam w aucie.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz