Louis nie mógł pozwolić na takie traktowanie swojego męża, skończył prace chwile wcześniej i wyruszył w drogę do Manchesteru, aby załatwić sprawę raz, a porządnie. W głowie układał sobie tysiące scenariuszy. Rozumiał coraz mocniej grę Briany. Ta mogłaby zabić, żeby ich syn dostał wszystko, a raczej ona. Utwierdzał się w tym, że kobieta celowo wykorzystała swoją szansę i go okłamała o zabezpieczaniu się.Dotarł pod dom i zaparkował przy krawędzi chodnika. Zadzwonił domofonem, przy zamkniętej furtce i czekał, aż kobieta otworzy mu. To już nie były żarty. Usłyszał znajomy brzdęk i wszedł na teren. Drzwi otworzył mu szczęśliwy Jason.
- Tatuś! Przyjechałeś do mnie! Mama jednak zadzwoniła - rzucił się w ramiona rodzica, nie zważając na zimno.
- Mama zadzwoniła? - zdziwił się alfa - Chodźmy do środka jest naprawdę zimno - wziął Jasona w ramiona i przeszedł do domu, gdzie chłopiec zostawił otwarte drzwi.
- No tak tata, zostałem sam. Nie lubię sam. Mama miala do ciebie zadzwonić, ale nie przyjeżdżałeś - skarżył się, nieświadomy niczego.
- Nie ma mamusi w domu? - postawił go na przedpokoju i zamknął drzwi - Dawno mamusia poszła? Gdzie była wskazówka na zegarku?
- Ósemka - zastanowił się - Tak, osiem tatuś! - pokiwał gorliwie głową, zadowolony z siebie - Mamusia zrobiła am i kazała mi zjeść, kiedy będzie na dwanaście! I grzecznie zjadłem!
Louis niemal pobladł, Jason siedział sam w domu od blisko sześciu godzin. To nie było normalne szczególnie dla tak małego dziecka, on dopiero będzie kończył sześć lat.
- Super, że zjadłeś i co jeszcze robiłeś? - kucnął, aby być na wysokości dziecka.
- Bawiłem się i baje leciały - wytłumaczył, niebieskie oczka błyszczały - Jak fajnie, że jesteś tatku - ponownie przytulił rodzica.
Louis trzymał małe ciałko mocno, serce mu się krajało na to. Przecież Jason mógł zrobić sobie krzywdę będąc sam.
- Zdejmę kurtkę i zadzwonię do mamy, powiedzieć że przyjechałem, dobrze? - odsunął się i spojrzał na syna.
Beta pokręciła głową, zaraz tłumacząc ojcu, że kobieta wyciszyła telefon i miała dopiero późną nocą wrócić. Jak zwykle we wszystko wmieszany był Brad. Partner Brainy.
- Może weźmiesz jakiegoś pluszaka i pojedziemy odwiedzić Harry'ego? Tęskniłeś za nim prawda? Mamusia zostawiła zapasowe klucze? Pokazała ci gdzie? - próbował wyciągnąć od dziecka.
- Tak tato - blondynek zaczął podskakiwać w miejscu zadowolony - Proszę, proszę Harry - odszedł od szatyna i otworzył szafkę, a z małego opakowania wyjął pęczek kluczy.
- Super w takim razie jedziemy do Doncaster - wyciągnął dłoń i beta dał starszemu przedmiot.
Louis pomógł ubrać się w wierzchnie oraz ciepłe rzeczy becie. Razem wyszli i zamknęli drzwi na klucz. Alfa dziękował sobie, że nie ruszył fotelika z samochodu. Dzięki temu sprawnie umieścił w nim Jasona i po chwili ruszyli w stronę Doncaster.
Wybrał numer swojego męża, żeby dowiedzieć się, co ten robi i czy dobrze się czuje. Był zmartwiony od ostatniej sytuacji, a może raczej przewrażliwiony. Na szczęście miał opcje głośnomówiącą w aucie, dzięki czemu nie musiał się martwić brakuje uwagi na drodze. Jason na szczęście był zajęty oglądaniem co się dzieje na zewnątrz.
- Hej Lou - wesoły głos wybrzmiał w głośnikach - Wracasz do domu? Nasz mały alfa jest dziś strasznie ruchliwy.
- Tak wracam do domu, ale z Manchesteru - od razu się przyznał - Nie jade sam, pewnie domyślasz się kogo mam w aucie.
CZYTASZ
You can't fool destiny || Larry
FanficA/B/O Harry i Xander to narzeczeni, którzy przeprowadzają się do Doncaster. Harry zostawia całe swoje poprzednie życie, by zacząć od nowa wszystko przy boku narzeczonego. Tam zatrudnia się na płatny staż jako asystent dyrektora klubu sportowego, któ...