24. Łzy nie są oznaką słabości, a uczuć.

3.3K 211 93
                                    

Wizyta u ginekologa była pełna emocji i pytań. Louis chciał być gotowy na wszystko w związku ze stanem bruneta, jak i dzieckiem. Był zdecydowanie zaangażowanym w ciąże ojcem. USG sprawiło, że obaj mieli łzy w oczach. Harry był w czwartym tygodniu ciąży, co wyjaśniało brak jego zapachu mówiącym o stanie.

Dostali wydruki dla siebie i dla rodziny, aby ją poinformować. Szatyn od razu jeden z nich schował do swojego portfela, chciał mieć szczenię blisko siebie zawsze. Dostali receptę na witaminy oraz pani doktor poleciła im dobre zioła na przyszłe mdłości. Harry na samą myśl o wymiotowaniu drżał. Louis obiecał, że będzie miał narzeczonego na oku oraz będzie starał się go wspierać w czasie mocnych objawów.

Miał masę energii na myśl o rodzicielstwie. Oczywiście kobieta ostrzegła ich, że brak połączenia osłabia ciążę i powinni to naprawić jak najprędzej, ponieważ później sytuacja się zmienia i połączenie może być za ciężkie dla płodu, tworząc zagrożenie życia. Oczywiście obiecali, że nie będą z tym zwlekać. Zdrowie i życia dziecka jak i Harry'ego były dla Louisa bardzo ważne. Wszystko szło w dobrym kierunku. Po wizycie zajechali do apteki, gdzie Tomlisnon wykupił wszystkie potrzebne leki. Potem postanowili, że zaszyją się w domu. Ten dzień dostarczył im wielu wrażeń. Dla odpoczynku, położyli się w łóżku. To był dla nich azyl. Tam byli tylko dla siebie i nikt nie mógł im przeszkodzić. Alfa leżał na brzuchu i podpierał się na przedramionach, co raz spoglądał na omegę i uśmiechał się szczerze.

- Co się tak na mnie patrzysz - młodszy burknął nieśmiało z drobnym uśmiechem na swoich wargach.

- Jesteś piękny, więc mogę się patrzeć na ciebie ile tylko się da - oblizał wargi - I może myślę o jednej rzeczy, ale jestem trochę niepewny...

- O jakiej? - zainteresował się, plącząc ich nogi. Jego omega uwielbiała to, jak ich dwa zapachy się wymieszały w sypialni.

- Powiedz mi, jeśli będzie ci z tym niekomfortowo - poprosił i sięgnął do materiału, który okrywał brzuch omegi i podciągnął go do góry.

- Wiesz, że zawsze - zapewnił, ułatwiając każdy ruch Louisowi. Ciekawość go zżerała, o co mężczyźnie chodzi.

Alfa dotknął brzuszka omegi w miejscu, gdzie lekarka wcześniej robiła badanie USG. Przejechał po skórze bruneta opuszkami palców, łaskocząc go lekko przy tym. Rozplątał ich nogi i położył się twarzą, do brzucha Harry'ego.

- Och. To urocze kochanie - wyszeptał, wplątując automatycznie dłoń we włosy alfy - Chcesz pokazać swoją miłość naszemu szczenięciu?

- Mhm - mruknął, po czym nachylił się i pocałował miejsce, gdzie wcześniej trzymał swoją dłoń, to było naprawdę niesamowite.

- Mogę do tego przywyknąć - Harry zachichotał, chciał ten moment uwiecznić, chociaż w swojej pamięci.

- Jestem tak cholernie szczęśliwy, jak zobaczyłem je dziś na ekranie... Łzy same leciały, a ja nie płacze - pokręcił głową - Jest malutką fasolką, która będzie rosła z dnia na dzień.

- Łzy nie są oznaką słabości, a uczuć - przymknął powieki. Czuł się naprawdę przyjemnie - Z czasem będziesz mi coraz więcej pomagał.

- Wiesz, że będę ile się da? Nie pozwolę, żeby cokolwiek się wam stało. Zadbam o was jak o największy na świecie skarb - po raz kolejny przyłożył usta do ciepłej skóry.

- Ufam ci w tym, jak nikomu innemu - Harry prychnął nagle śmiechem - Wiesz co? To troszkę śmiesznie brzmi. Asystent ma dziecko ze swoim szefem.

- Cóż, tak jakiś wyszło... - uniósł kącik ust - Ale dla mnie lepiej brzmi. Para przeznaczonych sobie wilków oczekuje na pierwsze szczenię. Zdecydowanie lepiej.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz