32. Będzie dobrze, prawda?

2.4K 204 72
                                    


Harry świeżo po wyjściu od męża, który planowo miał jutro operację, wsiadł w samochód i ruszył w stronę Manchesteru. Chciał, aby Jason dodawał wsparcia swojemu tacie. Wybrał drogę autostradą, wiedząc że ona będzie dość krótko trwała. Godzinę, tak pokazywał GPS.

Miał nadzieję, ze wszystko załatwi bez komplikacji, choć na samą myśl spotkania Briany robiło mu się niedobrze. Na szczęście ulice były dość puste i droga trwała dokładnie tyle ile wskazało wcześniej urządzenie. Głęboki wdech i wysiadł z pojazdu przed małym domkiem. Przeszedł przez chodnik i zapukał w drzwi, czując że jeśli za długo będzie myślał, stchórzy.

Otworzył mu mężczyzna, którego kompletnie nie znał, przez chwile przestraszył się ze pomylił budynki, jednak wszystko było poprawne.

- Jakoś mogę pomóc? - facet czekał, aż omega się odezwie.

-  Tak, czy zastałem Brianę? - zamrugał kilkakrotnie, obejmując dłońmi swój malutki brzuszek.

- Bri? Ktoś do ciebie - facet krzyknął, jednak nie wpuścił bruneta do środka.

- No już nie krzycz - charakterystyczny głos doszedł do uszu Harry'ego.

Tomlinson odetchnął, widząc że nie zrobi z siebie głupka. Chwilę musiał poczekać, nim blondynka pojawiła się w zasięgu jego wzroku.

- Harry... Coś się stało? - uniosła brew i oparła się o framugę od drzwi - Przyjechałeś sam?

- Nie wiem, czy wiesz ale Louis miał wypadek i jest w szpitalu - powiedział ostrożnie, ignorując palący wzrok alfy - Chciałbym małego zabrać do Liverpoolu, żeby mógł trochę wesprzeć tatę.

- Mam ci dać dziecko, żebyś je gdzieś wywiózł? Nie jesteś jego opiekunem Harry - prychnęła.

- Zastanów się chwilę, jeśli Louis nie wyzdrowieje, to zbankrutuje. A kto chce coraz większe alimenty? Będziesz musiała się zadowolić mniejszą kwotą, niż masz teraz - podczas drogi przemyślał wiele aspektów, gdzie kobieta mogła go zaatakować.

- To nie tak, że Louis jest ustawiony do końca życia i jego dzieci raczej też - rzuciła, trzymając ręce splecione na wysokości klatki piersiowej.

- Mamo? Czy ja słyszę Harry'ego? - za kobietą w korytarzu pojawił się Jason.

Chłopiec zaraz przecisnął się między partnerem blondynki i niemal pisnął, na widok bruneta, od razu tuląc się w jego nogi.

Harry się zaśmiał i pod ich czujnym wzrokiem kucnął, żeby przytulić dziecko.

- Gdzie tata? - mimo wszystko szczenię od razu zaczęło szukać alfy, to był instynkt małego dziecka.

- Miał wypadek, wiesz? Bardzo źle się czuje i chciałby cię zobaczyć - brunet wytłumaczył, czując łzy w oczach.

Briana zmrużyła oczy, wiedząc w co gra Harry, w tamtym momencie przegrała, ponieważ widziała reakcje swojego syna.

- Wypadek? Mamo, mogę jechać z Harrym?- niebieskie oczka zabłyszczały, jednak nie było to szczęście, tylko łzy.

- Briana zgudź się, będziemy mieli kilka dni dla siebie - alfa się wtrącił, obejmując swoją partnerkę - Pójdziemy na randkę albo kilka.

Harry mimo, że wiedział jacy oni są dla dziecka, czuł że teraz to mu pomoże.

- W porządku, wejdź. Spakuje mu kilka rzeczy - odpuściła kobieta i odsunęła się, wpuszczając młodszego Tomlinsona do środka.

Harry wyprostował się, czując jak ulga zalewa jego ciało. Chłopiec odbiegł, zostawiając przy tym dorosłych samych. Wszedł do środka, a na korytarzu został tylko z chłopakiem Briany. Cisza między nimi była zdecydowanie niekomfortowa, ale mężczyzna kompletnie nie interesował się niczym oprócz swojego telefonu. Omega miała nadzieję, że Jason zostanie szybko spakowany.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz